poniedziałek, 22 grudnia 2014

Święta...

Słuchajcie, ponieważ nie wiem czy teraz będę miała dostęp do komputera chciałabym już dziś życzyć Wam wszystkim Wesołych Świąt w gronie najbliższych, rodziny, przyjaciół... żeby minęły Wam w spokoju i miłej atmosferze. Żebyście nie musieli się niczym zamartwiać i żebyście byli zadowoleni z prezentów, których mam nadzieję, że będzie dużo :). Szczęśliwego Nowego Roku i udanych imprez na sylwestra. Żeby nowy rok był jeszcze lepszy niż ten. Pełny miłości, czułości, miłych niespodzianek i czasu spędzonego na czytaniu rozdziałów Ride i Stripper :).

PS.
Czytajcie i komentujcie rozdziały. Zapraszam Was na Stripper. Chciałabym żeby Was przybywało na blogu i żebyście się udzielali. Mam nadzieję że te rozdziały się Wam podobają bo za następne to moglibyście mi jebnąć!

piątek, 19 grudnia 2014

rozdział 23

Ważna notka pod rozdziałem!!

muzyka
~~~~~~~~~~~~~~
Gdy zapukałam do drzwi sąsiedniego domu, otworzył Justin.
-Hej, wchodź-uśmiechnął się a ja weszłam do środka-co tam?
-Słuchaj mam głupią prośbę...-zaczęłam
-Wal śmiało.
Nie wiedziałam co powiedzieć, zaczęłam się rozglądać jakbym liczyła że gdzieś znajdę odpowiedź.Spojrzałam na torbę.
-Nie ma sprawy. Możesz tu zostać jak długo chcesz.
-Dziękuję.
-Tylko musisz wybrać czy śpisz ze mną czy z Jaxonem.
-Na kanapie.
-Nie! Nie pozwolę ci. Musisz się wysypiać. No to...ze mną czy z Jaxonem?
-Na twoim miejscu wybrałbym mnie -usłyszałam Jaxona który właśnie schodził ze schodów.
-Czemu?
-Bo nie wiem co Justin chciałby robić w nocy-puścił mi oczko
-To chyba masz rację.
-No wiesz, a już liczyłem-Jus zaczął się śmiać
Jax wziął moją torbę i prowadził na górę.
-Dobranoc-krzyknął za nami Justin-o ile będziecie spać.
Weszliśmy do ładnej sypialni...
Bardzo mi się podobała.
-Za tymi drzwiami jest łazienka. Możesz iść się wykąpać.-uśmiechnął się
-A ty?
-Ja już się kąpałem.
Zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu pidżamy.
-Cholera! Pójdę do siebie po pidżamę, zaraz wrócę.
-Nie przesadzaj!-wstał i podszedł do szafy-dam ci koszulkę.
Podał mi koszulkę, razem z nią i resztą rzeczy ruszyłam do łazienki. Dokładnie umyłam ciało, ubrałam czystą bieliznę i koszulkę Jaxa. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam uśmiechniętego Jaxona. Wrzuciłam rzeczy do torby i usiadłam na łóżku obok leżącego Jaxa.
-Mam nadzieję że lubisz lody czekoladowe-zaśmiał się
-Czemu-zaczęłam się śmiać, ach te skojarzenia
-Trzymaj-wyciągnął zza pleców dwa kubełki z lodami i łyżeczki. Jeden zestaw podał mi a drugi był jego-to co? Powiesz mi co się stało?
-Pokłóciłam się z Luke'iem.
-Jak to? O co poszło?
-Ubzdurał sobie że go zdradzam-wyjaśniłam a Jax prawie udławił się lodami które miał w buzi.
-Że niby z kim?!-wziął kolejną porcję do ust
-Najpierw przełknij-poczekałam chwilkę-z Justinem
-Jego pojebało?-zapytał a ja wzruszyłam ramionami-będzie dobrze, a teraz chodź już spać.

***

Obudziłam się o 1 w nocy. Jaxon słodko spał z boku. Usłyszałam cichą muzykę gitary akustycznej. Przeciągnęłam się i wstałam. Wyszłam ostrożnie z pokoju tak by nie obudzić Jaxa. Pokierowałam się w stronę źródła i dotarłam do drzwi od pokoju Justina. Postanowiłam że trochę go 'nastraszę'. Rozczochrałam włosy, zmrużyłam oczy i otworzyłam drzwi.
-Czego ty się tak drzesz-starałam się żeby mój głos był zaspany, szłam i rzuciłam się na łóżko przytulając do poduszki. Spojrzałam na niego z wrogą miną.
-Przepraszam, nie chciałem cię obudzić. Już się zamykam.
-Przecież żartuję-powiedziałam
-O ty mała-powiedział i uderzył mnie poduszką śmiejąc się
-Bo ci oddam! Co grasz?-usiadłam na łóżku i posłałam mu szeroki uśmiech
-Ćwiczę na koncert.
-Uwielbiam twoje podejście... Zagraj-zrobiłam słodką minę
Justin westchnął i poprawiając się na łóżku ułożył ręce na gitarze. Zaczął grać coś wolnego. Zauważyłam kartki z tekstem na szafce koło łóżka więc sięgnęłam po nie. Jako pierwsza była kartka z tekstem do "Be Alright" a z boku ołówkiem napisane akordy. Justin wziął się w garść co mnie bardzo cieszy. Ostro ćwiczy, stara się. Zależy mu, bynajmniej jak na razie...
-Śpiewaj ze mną-wyrwał mnie z zamyśleń
Spojrzałam na kartkę i po chwili nasze głosy się złączyły. Gdy skończyliśmy kazałam mu zaśpiewać jeszcze kilka piosenek. Umówiliśmy się że przyjedzie szybciej na próbę i zrobimy układy razem z tancerzami. Gdy wszystko było ustalone wróciłam do Jaxa i usnęłam

***

Gdy rano się obudziłam była 4:40. Jaxona nie było już w łóżku. Przeciągnęłam się na łóżku i wstałam, dzięki czemu poczułam lekki wiaterek na moich nogach. Jak się okazało drzwi balkonowe były otwarte, ponieważ Jaxon stał na balkonie. Podeszłam do niego po cichu i przytuliłam od tyłu.
-Dzień dobry-powiedział miłym głosem
-Dzień dobry.
-Czym zawdzięczam sobie tak miłe powitanie-uniósł jedną rękę do góry i objął mnie ramieniem-chcesz-podał mi paczkę papierosów
-Mhm...-wzięłam jednego i go podpaliłam-chciałam się do kogoś przytulić.
Nie odpowiedział tylko się uśmiechnął i mocniej objął. Spojrzałam odruchowo w bok. Ktoś stał na moim balkonie i się nam przyglądał. Luke. Odwróciłam się. Nie chciałam patrzeć na niego teraz.
-Nie wiedziałam że palisz-przerwałam tą ciszę, która była nie do zniesienia.
-Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz-puścił mi oczko-między innymi tego że robię najlepsze naleśniki na świecie.
-Mmm... brzmi smakowicie... Ale nie chce mi się iść na dół...
-Ech.. Wskakuj.
Jaxon wziął mnie na barana i zniósł na dół. Jest kochany... Cholernie kochany. Usiadłam na krześle i patrzyłam jak Jaxon, w samych bokserkach, szykuje nam śniadanie.
-Hej-usłyszałam zaspany głos Justina
-Hej, czemu wstałeś-przywitałam się
-Na śniadanie-wyszczerzył się. Pokręciłam głową i dopiero teraz zorientowałam się że on też jest w samych bokserkach.
-Leniwy jesteś-stwierdził Jaxon
-Widziałem wkurwionego Luke'a na balkonie.
Ciekawe co go tak wkurwiło.. Cóż chwilowo to nie jest mój problem. Mam ważniejsze sprawy na głowie. Koncert. Gdy Jaxon postawił na stole naleśniki wzięłam jednego i zaczęłam jeść. Wypiłam kawę i poszłam się ubrać. Wypakowałam z torby wszystkie rzeczy i spakowałam tylko te które potrzebuję na trening. Zeszłam na dół i rozmawiałam z Justinem w czasie gdy Jaxon poszedł się ubrać.

*Jaxon's POV*

Szkoda mi Leny. To świetna dziewczyna a Luke to debil że jej nie docenia. Fakt że też byłbym zazdrosny jeśli byłbym z Leną a ona tyle czasu spędzałaby z Justinem. Ale gdyby powiedziała że nie zdradza to znaczy że nie zdradza. Ona nie kłamie. Kocha Luke'a i by go nie zdradziła. Muszę porozmawiać o tym z Luke'iem... Dowiedziałem się że Jus przyjeżdża dzisiaj szybciej na trening więc będzie ćwiczył z tancerzami. Mam tylko nadzieję że nic mu nie strzeli do tej pustej bani i nic nie odwali. Lena bardzo się stara... Wkłada całe serce w przygotowania. Poświęca bardzo dużo czasu i energii na to wszystko. Cieszę się że pomaga Justinowi przy koncercie. Przynajmniej da mu porządnego kopa i mój kochany braciszek wreszcie uwierzy w siebie.

***

*Marlena's POV*

W trakcie treningów dostałam telefon od Scootera że jest problem z babką od fryzur. Kazałam mu znaleźć pewną osobę i ją załatwić. Ma przyjechać. Kiedy przyjechał Jus zaczął się rozciągać a tancerze z nim. W tym czasie razem z Jaxem tańczyliśmy sobie. Po treningu wysłałam Jaxona po zakupy na wieczór. Justin zrobił dziś dużo na treningu i jestem z niego dumna. Po treningach pojechałam do domu po gitarę i usłyszałam muzykę z domu sąsiedniego. Oczywiście Jai i reszta pytali się po co mi gitara i tak dalej więc musiałam im powiedzieć o ognisku. Zapukałam do drzwi domu chłopaków, bo chciałam zobaczyć co u Liama, i czekałam.
-Hej-krzyknął Niall-wchodź.
Gdy weszliśmy usłyszałam głośną muzykę i krzyki z salonu.
-Wybacz że tak głośno ale chłopacy przyjechali pochwalić się płytą.
-Macie gości? To ja pójdę, nie będę przeszkadzać.
-Nie wygłupiaj się! Chodź poznasz chłopaków.
Weszliśmy do salonu i od razu Zayn, Liam, Louis i Harry dosłownie rzucili się na mnie.
-Chłopaki to jest Lena-powiedział Zayn a czwórka chłopaków odwróciła się w naszą stronę-to jest Ashton, Michael, Calum i...-nie dokończył bo mu przerwałam
-Josh??
-No cześć skarbie.
-Jaki Josh? To przecież Luke-wytłumaczył Liam
-Ta pewnie, co tu robisz?
-To wy się znacie-zapytał zdezorientowany Louis
-Chłopaki! Nie wcinajcie się-poprosiłam-no więc co tu kurwa robisz?
-Też się cieszę że cię widzę-wstał, podszedł do mnie, pocałował w policzek i przytulił-przyjechałem z chłopakami do kumpli.
-To wy się znacie??!!
-No pewnie-uśmiechnął się Hazza
-Dobra, pogadamy o tym później. Słuchajcie robimy ognisko z tancerzami, jedziecie?
-A kiedy-zapytał Zayn
-Właściwie to teraz...
-Hmm... myślę że tak-uśmiechnął się Liam
-A my też możemy-zapytał,chyba, Calum
-Pewnie. To chodźcie. A! Niall weź gitarę... będziemy grać.
-Ok. To chwila.

***

-Hejka, przyprowadziłam gości-krzyknęłam gdy byliśmy na miejscu.
Usiedliśmy. Siedziałam koło Justina i Jaxona. Josh czy raczej Luke siedział naprzeciw mnie koło chłopaków. Zagraliśmy z Niall'em kilka starych piosenek a reszta śpiewała. Justin zaśpiewał 'Die In Your Arms'. Niall dał gitarę Hazzie i podszedł do mnie prosząc o taniec. Dałam moją gitarę Justinowi. Niall może i nie jest mistrzem tańca
ale bawiłam się świetnie... Potem tańczyłam jeszcze z Jaxonem, Nickiem, jednym z tancerzy i Joshem. W końcu usiadłam.
-Chłopaki macie może jakąś wolną sypialnię w domu-zwróciłam się do sąsiadów
-No pewnie, a co?-zapytał Zayn
-W najbliższych dniach przyjedzie ktoś do koncertu i nie ma gdzie spać. Znacie tą osobę dobrze. To co? Może?
-Pewnie-krzyknęli chórem
Gdy Niall odzyskał gitarę zaczął grać ich piosenkę a chłopacy śpiewali. Dołączyłam do nich. Byli zdziwieni że ją znam. Ale jak można nie znać 'Night Changes' i 'Steal My Girl'. Nagle podszedł do mnie Nick.
-Pamiętaj jutro ja zaczynam-wyszeptał mi do ucha.
-Pamiętam, powiedz im.
-Uwaga! Ekipa jutro zaczynamy o 7. Nie musicie być w strojach treningowych, bo na jutro jest trochę inny plan, ok?
-Ok!
Wzięłam swoją gitarę i zaczęłam grać a po chwili Niall dołączył do mnie gdy zorientował się co to. Liam zaczął śpiewać swoją zwrotkę. Potem Niall i Zayn.
-She said: Hey! It’s alright! Does it make you feel alive?-śpiewaliśmy razem.

***

Gdy 'impreza' się skończyła poszłam na salę i spędziłam tam dobre 2 godziny tańcząc z Nickiem. Gdy wróciliśmy szybko się wykąpałam i chciałam iść spać ale Jax prosił żebym opowiedziała mu o swoich marzeniach i potem oglądaliśmy jeszcze film...
~~~~~~~~~~~~
Hej hej!! I jak się podoba rozdział??!! Mam nadzieję że jest ok ;).  W związku ze świętami nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział ale zaglądajcie może akurat. Piszcie opinie o rozdziale w komentarzach. WSZYSCY!! Jest mi smutno bo bardzo dużo osób czyta rozdziały ale nie komentuje ich, chce żeby to się zmieniło!! Przepraszam jeśli są błędy ale rozdział jest nie sprawdzony!!Jula czekam na kontakt!!! Cholernie pilne!!! Do następnego. Buziaki xx.

Jeśli przeczytałeś/ -aś = skomentuj!!

wtorek, 9 grudnia 2014

rozdział 22

muzyka
~~~~~~~~~~~~~~~~
-Dzień dobry pani Marleno-powiedział ochroniarz gdy zaparkowałam na podjeździe
-Dzień dobry-rzuciłam- Justin chodź.
Weszliśmy do domu i pokierowano nas do biura. Weszliśmy do pomieszczenia jednak Justin oczywiście zaczął odwalać cyrki.
-Siadaj-poprosiłam go
-Nie-przycisnął mnie do ściany-powiedziałaś że zrobimy coś co lubię-wyszeptał mi do ucha i przygryzł je.
Spojrzałam na Scoot'a. Jego mina mówiła coś w stylu 'dobry argument', odpowiedziałam mu miną 'no widzisz'. Zgięłam kolano i kopnęłam Justina, następnie odwróciłam go i skrzyżowałam jego ręce z tyłu.
-Oj wybacz, myślałam że lubisz siedzieć. Siadaj na dupę i się nie ruszaj-warknęłam a on posłuchał. Usiadłam- no to co tam-zwróciłam się do Scootera
-Miałaś już trening z tancerzami?
-Noo...
-I?
-W miarę,a właśnie, załatwiłam Nick'a, pomoże mi...
-Miło...A dzwoniłaś już o coś?
-Bez przesady... jeszcze nie... ale wiem, zrobię to potem.
-Zmieniłaś coś?
-Też jeszcze nie. A powiedz mi kiedy będzie rozstawiona scena?
-4 dni przed koncertem a co?
-Tak myślałam, Muszę przenieść się z nimi na scenę przecież. Dobra to co masz dla mnie?
-To-wskazał na 2 wielkie pudła
-Coś jeszcze?
-Na razie nie...
-Ok, to ja to pójdę zanieść do auta a ty pogadaj z nim. Słyszysz Justin?!
Wzięłam pudła i poszłam

*Justin's POV*

Scooter zaczął pierdolić o jakiś bzdurach dotyczących koncertu. Ale co mnie to obchodzi?! Lena powiedziała że pomoże to niech ona się tym zajmie, mnie to nie obchodzi...
-Justin słuchasz mnie?!
Spojrzałem na ścianę na której wisiało nasze wspólne zdjęcie. Całej ekipy przed koncertem. I to nie jedno. Z zamyśleń wyrwał mnie huk. Odgłos strzału.
-Lena-krzyknąłem i zacząłem zbiegać ze schodów na dół odblokowując broń.
Wybiegłem na dwór. Lena strzelała do jakiegoś faceta w kominiarce, który odjeżdżał na motorze.
-Lena wszystko ok-zapytałem gdy byłem już koło niej
-Tak, tak. A wam nic się nie stało?
-Nie, wszystko dobrze-przytuliłem ją
-Nic się wam nie stało-zapytał Scooter
-Lena, ramię.
-Kurwa, znowu?!
-Chodźcie, zrobię ci opatrunek-zaproponował Scoot

*następnego dnia rano*

*Marlena's POV*

Na szczęście rana nie jest taka jak wtedy. Mam tylko przeciętą skórę. Nic takiego... Po spotkaniu u Scootera pojechałam po ubrania do stylistek. Obiecały pomoc jeśli tylko będzie potrzebna. Obudziłam się o 4. Okazało się że nikt nie śpi. Czemu? Nie wiem. Zeszłam ubrana na dół. Torbę rzuciłam przy wyjściu. Weszłam do kuchni żeby zrobić śniadanie.
-Hej-uśmiechnęłam się do chłopaków- gdzie Luke?
-Ubiera się-rzucił Beau
-Siem-Tyna mnie przytuliła gdy weszła do kuchni
Zrobiłam tosty. Zjadłam 2 a resztę postawiłam chłopakom.
-O której dziś wracasz-zapytał Jai
-Jeżeli Justin nic nie odwali to po 22.
-Nie masz dosyć-zdziwił się Skip
-Dopiero drugi dzień. Bez przesady.
Zaczęliśmy rozmawiać. Tyna bierze dziś chłopaków i rozwieszają plakaty i ulotki. Zobaczyłam że do kuchni wchodzi Luke.
-Hej kochanie-chciałam go przytulić ale zaczęłam się śmiać-zmieniasz styl czy o co chodzi?
-Myślałem że gdy ubiorę się jak Justin to będziesz chciała spędzać ze mną czas.
-Słucham?-spoważniałam
-A co, może już mnie nie kochasz, co?
Kątem oka widziałam że wszyscy w kuchni patrzą to na mnie, gdy ja mówię, a to na Luke'a, gdy on mówi.
-O co ci chodzi?
-Jesteś moją narzeczoną i nie życzę sobie żeby się kręcił koło ciebie.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić-powiedziałam przez zęby, wyszłam z kuchni
Niestety, Gina stała w wejściu do kuchni i wszystko słyszała. Cholera! Założyłam torbę na ramię. Byłam zła.
-Mam nadzieję że chociaż jest dobry w łóżku-usłyszałam głos Luke'a
To już było zbyt wiele. Wyszłam trzaskając drzwiami. W pośpiechu wrzuciłam torbę do auta i wsiadłam. Kilka razy uderzyłam pięściami w kierownicę. Po chwili odpaliłam auto i przejechałam kawałek, parkując na podjeździe Justina. Poczekałam chwilę. Po paru minutach Jaxon wsiadł do auta. Odpaliłam silniki i z piskiem opon ruszyłam. Droga zleciała szybko, bo szybko jechałam. Schowałam auto w garażu, poszliśmy do sali. Przebrałam się w szatni i gdy wróciłam na salę wypakowałam potrzebne rzeczy z torby.

***

-Lena przecież to nie ten układ-upominał mnie Nick
-O ja nie wierzę-krzyknął Jax-oj sorry. Lena chodź tu.
Podeszłam a Jaxon włączył filmik. To już jest zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień. Zadzwoniłam do beau'a.
-Hejka, co tam-usłyszałam
-Hej. Mam prośbę. Mógłbyś przyjechać tu do mnie?
-Emm... Pewnie... A! Niall cię szukał!
-Co chciał?
-Nie wiem.
-To możesz przywieźć go tu. To do zobaczenia. Papa-rozłączyłam się
Ta sytuacja rano przerosła mnie. Nadal nie mogę uwierzyć w to co Luke powiedział...
-Kiedy był dodany-zapytałam Jaxona
-Dwa dni temu.
Znowu zaczęliśmy tańczyć. Chciałabym przerobić dziś chociaż dwa układy. Mamy jeszcze dobre 6 godzin na to... raczej zdążymy. Po ok. 10 minutach do sali wszedł Beau a za nim Niall.
-Ćwiczcie dalej-powiedziałam
-Hej Lena-Niall mnie przytulił
Beau witając się ze mną, przytulił i podniósł mnie.
-Debil-parsknęłam
-Też cię kocham. To o co chodzi-zapytał
-Chcę żebyś coś zobaczył-dałam Jaxonowi znak a on włączył filmik
Gdy on oglądał spojrzałam na tancerzy. Chwilowo Niall próbował tańczyć to co oni. Wyglądało to trochę śmiesznie. Podeszłam do nich i tańczyłam z nimi. Gdy muzyka z filmiku ucichła spojrzałam na Beau'a
-Czemu mi nie powiedzieliście?
-Myśleliśmy że będziesz zła...
-Za co? Za to że robicie coś co kochacie? Jedyne za co mogę być wściekła to taniec Daniela-zaczęłam się śmieć. Beau też-obiecaj mi że będziecie mi mówić o filmikach!
-Obiecuję-przytulił mnie
-A co robi Luke? Już mu przeszło?
-Rzuca wszystkim co ma pod ręką, krzyczy, potłukł ci kilka rzeczy. A i chciał żebym go zawiózł na dziwki-że co proszę? Czułam się jakby ktoś jebnął mi w twarz
-Może by się wyżył. A czym przyjechaliście?
-Twoim Lambo.
-Że co?
-Nie wściekaj się...
-Nie chodzi o to, ale chodzi o to że to jest niemożliwe. Ja nim przyjechałam...
-No doc nim przyjechaliśmy.
-Ale my nim przyjechaliśmy-kłóciłam się
-Myślisz o tym samym co ja-zapytał Jax
Wybiegliśmy z budynku jak oparzeni.
-No widzisz, mówiłem ci-Beau zaczął podchodzić do auta
-Beau nie-krzyknęłam i podbiegłam do niego, złapałam go za biodra i odbiegaliśmy od auta.
Nie zdążyliśmy odbiec na bezpieczną odległość, bo auto wybuchło. Siła wybuchu była tak silna że nas odrzuciło. Przykryłam Beau'a swoim drobnym ciałem gdyby jakiś kawałek auta chciał spaść na nas. Podnosząc głowę zauważyłam że wszyscy są tutaj i się przyglądają temu wszystkiemu!
-Nic ci nie jest-zapytałam wstając z ziemii
-Nie, nie. Dziękuję. A tobie coś się stało- przytulił mnie
-Jest ok.
-Lena to chyba do ciebie-Jax podał mi małą karteczkę
    "Miałem nadzieję, że ty tam będziesz siedzieć,
       Stęskniłem się, kochanie xx" -przeczytałam
Nie. To nie może być prawda. Przecież on siedzi w więzieniu...
-Jax weź tancerzy do sali-poprosiłam
-Jasne-uśmiechnął się
-Przepraszam cię, znowu naraziłem cię na niebezpieczeństwo-Beau przytulił mnie jeszcze mocniej
Staliśmy tak chwilę. Czułam się dziwnie, ale... bezpiecznie. To był dowód na to że chcę chronić wszystkich. Ciekawe co się jeszcze dziś wydarzy... bo ja już mam dosyć!
-Lena-usłyszałam krzyk Jaxona. Co teraz?!
Pobiegliśmy do sali i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Stanęłam naprzeciwko luster. Tancerze szeptali coś pomiędzy sobą. Stałam i nie mogłam się ruszać. Zacisnęłam dłonie w pięści, tak mocno że nawet ślepy zauważyłby moje żyły. Wielki napis na lustrze. "Policzę się z tobą kurwo. Wojna dopiero się rozpoczęła. Zginiesz! Do zobaczenia, Leno. xx." Ciągle czytałam w kółko to samo. Nie mogłam zapanować nad sobą. Zacisnęłam szczękę i z całej siły uderzyłam pięścią w lustro. Roztrzaskało się i kilka kawałków wbiło się w moją dłoń. Krew skapywała na podłogę. Jaxon podszedł i mnie mocno przytulił. Od tyłu przytulił mnie Beau, od jednego boku Niall a od drugiego Nick. Zaczęłam lekko uderzać Jaxona pięścią w pierś.
-To jest napisane szminką, wiesz o tym-zapytał Beau
Momentalnie oderwałam się od Jaxa i podeszłam do lustra. Przejechałam palcem po napisie, rozmazał się.
-To nie John-wyszeptałam pod nosem,zmarszczyłam brwi, skoro nie on to kto?-dzwońcie do Hobbsa. Niech przyjedzie i to zobaczy! A wy tańczcie dalej.
Krew z mojej dłoni spływała coraz szybciej. Cholera! Mam pecha! Znowu prawa ręka. Niall owinął mi dłoń bandażem. Pocałował opatrunek i się uśmiechnął.
-Jaxon odwieź chłopaków-poprosiłam
Chłopcy wyszli a my zaczęliśmy kolejny układ. Szybko go skończyliśmy. Jeden dobry fakt dzisiaj, przerobiliśmy dziś trzy układy.Czyli mamy już 4. Po ok. 15 minutach usłyszałam trzaski. Błyskawicznie wyciągnęłam i odblokowałam broń. Gestami kazałam im stanąć pod ścianą.
-Masz, na wszelki wypadek-podałam Nick'owi pistolet
Otworzyłam szybko drzwi i wyszłam z podniesioną bronią. Hałas dochodził z szatni więc tam poszłam. Otworzyłam szybko drzwi i zobaczyłam coś co wytrąciło mnie z równowagi, kompletny rozpiździaj. Wszystkie szafki poprzewracane , totalny syf. To już za dużo. Przeszukałam wszystkie pomieszczenia ale nikogo tam nie było.Wróciłam na salę.
-Słuchajcie, żebyście byli bezpieczni uruchomię dzisiaj kamery w domu, ok?-zapytałam a oni przytaknęli-na dziś wam starczy, no chyba że chcecie jakiś układ...
-Możemy-usłyszałam chór
Zaczęłam pokazywać im ruchy. Po ok. godzinie cały układ już umieli.
-Słuchajcie, co wy na to żebyśmy jutro wieczorem zrobili sobie ognisko, posiedzieli, pogadali?
-Chętnie-uśmiechnęli się

***

-Chłopaki świetny filmik, tylko Daniel zmień styl tańca-zaśmiałam się wchodząc po schodach na górę. Weszłam do sypialni.
-Co, Justin nie chciał się dziś z tobą pieprzyć-zapytał Luke gdy mnie zobaczył
-Przyszłam tylko po rzeczy, nie bój się, zaraz idę do niego-zaczęłam pakować do torby najpotrzebniejsze rzeczy.
-Tylko nie krzycz za bardzo, chcę spać a nie ciebie słuchać.
-O to się nie bój.
Wzięłam torbę i wyszłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No Hej! I jak się podoba rozdział?? Mam nadzieję że jest ok :)
W rozdziale filmik Jano jest świeży mimo że naprawdę ma już trochę czasu. Ale gdy pisałam ten rozdział filmik był nowiutki :).
Każdy kto przeczytał rozdział niech skomentuje !!!
Jest was dużo i jest mi smutno że nie komentujecie.
Przepraszam jeśli są błędy ale rozdział jest niesprawdzony!!
Do następnego, buziaki!! I Jula czekam na kontakt. To pilne!!

Jeśli przeczytałeś /-aś =skomentuj!


środa, 3 grudnia 2014

Gratki

Bardzo proszę o kontakt ze mną przez e-mail Julciee Horan :) Ważne! menia203@wp.pl lub marlena.gorak@gmail.com wolę na wp ;) A wy komentujcie rozdział

wtorek, 25 listopada 2014

rozdział 21

muzyka
*następny dzień rano*

Jest 3:30. Wstałam ostrożnie żeby nie obudzić Luke'a. Spakowałam do torby spodnie, bluzkę, ręcznik, wodę i płytę. Ubrałam się tak:
Buty mam tam. Zjadłam śniadanie i się uczesałam. Wyszłam po cichu z domu. Jax właśnie wchodził na podjazd. Wsiedliśmy do Lambo i odjechaliśmy.

***

-Tak właściwie to czemu przyjechałeś ze mną-zapytałam zakładając dunksy.
-A czemu nie?-uśmiechnął się-będę przyjeżdżał tak z tobą codziennie, oczywiście jeśli się zgadzasz.
-Tak, spoko. Dla mnie to nie jest problem. Która godzina?
-4:57.Rozgrzana?
-Mhm.
Jak na zawołanie do sali zaczęli,dosłownie, wpadać tancerze. Nieźle. Punktualni. Albo się przestraszyli...
-Dobrze, więc skoro jesteśmy już wszyscy... tak jak obiecałam... za wczorajsze przepiękne wiersze... każdy na ziemię i po 100. Jaxon liczy.-puściłam mu oczko-dziewczyny robią 50 bo ostrzegały.
-Raz...dwa...trzy-Jax zaczął liczyć
Gdy oni robili pompki wyciągnęłam z torby płytę 'Believe'. Włożyłam ją do odtwarzacza i ustawiłam odpowiednią ścieżkę ale nie wcisnęłam 'play'. Poczekałam aż skończą.
-Rozciągnijcie się dobrze, macie 40 minut-tyle zostało do przyjazdu Justina, do godz. 6. Jax rozsiadł się wygodnie na ławeczce stojącej z przodu sali, przy lustrach przednich. Oni się rozciągali a ja gadałam z Jaxonem o koncercie. Obiecał mi pomóc... z tancerzami też.
-Ok, usiądźcie-powiedziałam po 30 minutach ich rozgrzewki.
Każdy posłuchał i usiadł.
-Słuchajcie najprawdopodobniej nie zapamiętam waszych imion, będę wam mówić niektórym po imieniu jeśli będę pamiętać a niektórym jakimś przezwiskiem. Będzie ci przeszkadzać jak będę mówić do ciebie ruda-zapytałam jedną dziewczynę
-Nie-uśmiechnęła się
- Ok,dalej. Koncert jest za niecałe 2 tygodnie więc myślę że ok. 10 dni będziemy tu w sali a potem przeniesiemy się na scenę. Za niecałe 10 minut będzie tutaj Justin, chce zobaczyć jak tańczycie. Em... Jeżeli coś nie będzie wam wychodziło to nie ma sprawy, mówcie to pomogę. I ok, rozumiem że mnie nie znacie, ja was też nie, ale ja mam wam pomóc. Jeżeli będziecie robić wszystko na moich zasadach to będzie ok, jeśli nie... no to sorry, ale będzie trudno... Co jeszcze...Jestem bardzo nerwowa, więc łatwo wytrącić mnie z równowagi. To co? Będziecie współpracować?
-Tak-usłyszałam chór
-A i jeszcze coś... jeśli coś nie będzie wam pasować to mówcie śmiało, ok?-zapytałam a każdy pomachał głową na 'tak'.
Do sali wszedł Justin.
-Spóźniłem się-zapytał
Spojrzałam na Jaxa który kiwał głową że nie. Justin podszedł do niego i coś mu powiedział.
-Ok, to słuchajcie zatańczycie dziś do 'Beauty and a beat',ok? Zatańczcie tyle ile pamiętacie. Ty też Justin!-ustawili się a ja włączyłam muzykę.
Zaczęli tańczyć ale skończyli już na początku refrenu. Układ jest mi znajomy...
-Ok, zatańczcie jeszcze raz-stanęłam koło Jussa a Jax włączył muzykę.
Tańczyłam razem z nimi. Gdy oni przestali ja tańczyłam dalej. Skończyłam przed drugim refrenem. Spojrzałam na nich.
-Eee...skąd to znasz-zapytała ruda
-Kto był waszym choreografem-zapytałam nie zwracając uwagi na jej pytanie
-DeMoura-powiedział Juss
-Nick?
-Mhm.
Zaśmiałam się.
-I tańczył z wami, prawda?
-Skąd wiesz?
-Bo jest nierówno... brakuje jednego chłopaka.
-No dobra, a skąd znasz układ?
-Długa historia. Dobra Justin ty możesz jechać do domu, przyjedź na 16.
Justin uradowany wyszedł a my zaczęliśmy tańczyć jeszcze kilka razy ten sam układ. Nie wiadomo kiedy... była już 9.
-Dobra chwila przerwy. Zadzwonię do Nicka a wy krzyczcie coś, tylko nie jego imię-poinstruowałam a oni przytaknęli. Wybrałam odpowiedni numer i dałam na głośnik, czekałam aż odbierze.
-Halo?-usłyszałam jego głos
-Hej stary, słuchaj mam problem.
-Hej kochana! Dawno nie rozmawialiśmy. Co to za problem?
-Mam tutaj tancerzy i próbuję jakoś ich ogarnąć-dałam im znak żeby zaczęli krzyczeć-ale nie wychodzi...
-Zawsze to ja dzwoniłem i mówiłem 'potrzebuję nowy układ' a teraz role się odwróciły, wow. Gdzie jesteś?
-Tu w sali przy swoim starym teraz dziewczyn.
-Ok. Masz szczęście że akurat jestem w Londynie więc mogę wpaść i ci pomóc. Będę za 15 minut.
-Czekam-rozłączyłam się

***

Żeby nie nudzić się czekając, Jax prosił żebym nauczyła go kilku kroków więc go uczyłam.
-Przyszedł-powiedział jeden z tancerzy
Odwrócili się tak jak ustaliliśmy a Jax stanął koło lustra i założył kaptur na głowę. Do środka wszedł chłopak. Spojrzałam na niego.
-Nick-krzyknęłam i uwiesiłam się mu na szyi
-Lena, jak ja się za tobą stęskniłem-przytulił mnie jeszcze mocniej
-Och ja za tobą też, nic się nie zmieniłeś.
-Ty wcale. Dobra co to za problem-zapytał puszczając mnie.Podrapałam się po głowie-wow, wow, wow. A to co?!-złapał za moją rękę i spojrzał na pierścionek, zrobiłam minę 'no widzisz...tak wyszło'-nie mów! Oh kobieto gratuluję!-przytulił mnie-powiedz.. znam go?
-Nie wiem. Ale obiecuję że poznasz.
-Dobra wracajmy do interesów. To oni-wskazał na tancerzy
-Mhm... ale wydaję mi się że ich znasz!-spojrzał na mnie
-Nam też się tak wydaje-usłyszałam chór
Nick spojrzał w ich stronę i lekko rozchylił usta. Poszedł się z nimi przywitać. Jaxon podszedł do mnie i objął ramieniem po czym uśmiechnął się do mnie. Zdjęłam kaptur z jego głowy. Nick odwrócił się w naszą stronę. Przez chwilę patrzał na nas i się nie odzywał. Po chwili się otrząsnął.
-Jaxon? O stary, gratuluję-podszedł do niego i się przywitali
-Ale czego-zapytał lekko zdezorientowany Jax
-Noo...-kiwnął głową wskazując na mnie
-Debilu to nie on- walnęłam Nicka w ramię-później go poznasz!
-Oj to sorry, nie gratuluję. Czy... wkręcasz mnie! On ci się oświadczył?!
-No mówię że nie! Potem go poznasz! Dobra to pomożesz?
-Pewnie.Tylko nie rozumiem jednego...Na co ci moja pomoc skoro to twoje układy?
-Skończyłam już z tym. Nie pamiętam wszystkiego. Mam teraz lepsze rzeczy na głowie.
-Jak to jej układy-zapytał Jax
-Długa historia. To co? Zacznijmy trening-Nick się uśmiechnął-mogę się przebrać?
-Pewnie.

***

-Ok. Na dzisiaj to wszystko. Widzimy się jutro o 6. Jak coś to możecie przyjść. Będę tu z Justinem więc możecie przyjść i poćwiczyć. Dzięki za dzisiaj-powiedziałam
Tancerze wyszli, ćwiczyłam z Nick'iem kilka kroków gdy do sali wszedł Justin.
-Tańczymy? Zajebiście-ściągnął koszulkę i stanął koło nas
Spojrzałam na niego. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę! Justin szybko odwrócił głowę kiedy zorientował się że patrzę na niego.
-Justin pokaż oczy-powiedziałam ale on nie reagował-Pokaż oczy-warknęłam
Odwrócił się ze spuszczoną głową. Złapałam jego podbródek i zmusiłam do popatrzenia na mnie.
-Nie wierzę. Jaki z ciebie jest debil-krzyczałam-jak mogłeś się naćpać?!-przycisnęłam go do ściany
-Nie wiem o co ci chodzi?
-O to że ćpałeś! Czy ty jesteś normalny? Po co tu przychodziłeś? Liczyłeś że tego nie zauważę?-krzyczałam, chciałam uderzyć ale Nick mnie odciągnął i przytrzymał-Pierdole to! Mam w dupie twój koncert-podeszłam do torby i zaczęłam nerwowo pakować swoje rzeczy.Założyłam torbę na ramię i szłam w stronę wyjścia-sam sobie radź.
-Nie zostawisz mnie-Justin przyparł mnie do ściany, nasze ciała dzieliły milimetry.
-Jeżeli w taki sposób podchodzisz do tego to powodzenia-odepchnęłam go-w ogóle to musisz mieć nierówno pod sufitem żeby w takim stanie wsiąść za kierownicę!-wyszłam trzaskając drzwiami
-Lena stój-usłyszałam krzyk Jaxona
Pospiesznie otworzyłam drzwi od auta i wrzuciłam torbę do środka jednak nie zdążyłam wsiąść bo Jax mnie zatrzymał.
-Lena on tego nie chciał... Nie zrobił tego specjalnie. Przepraszam cię za niego.
-Jaxon nie możesz ciągle przepraszać mnie za niego.Tym razem przesadził! Nie mam zamiaru kontynuować tego całego cyrku. Jeśli Nick ma siłę to niech on to zrobi.
-Ale proszę cię...
-Nie. Jedziesz ze mną czy z Justinem?
-Pojadę z nim.
-To cześć. A Nick może spać tu z tancerzami. Cześć-wsiadłam i odjechałam

***

Gdy wchodziłam do domu z moich ust leciały same przekleństwa i teksty typu 'jakim debilem trzeba być żeby się najebać!'
-Hej-krzyknęłam i szłam w stronę schodów
-Hej-usłyszałam-chodź tu do nas
-Muszę? Jestem zmęczona-byłam już w połowie schodów
-No chodź-usłyszałam Luke'a
-To chwila. Pójdę się przebrać.
Weszłam do sypialni, wyciągnęłam ubrania z szafy i poszłam pod prysznic. Ubrana położyłam się na chwilę. Usłyszałam że drzwi się otwierają i zamykają.
-Czemu nie przychodzisz?
-Chciałam chwilę odpocząć. Wszystko mnie boli, nie mam sił żeby zejść na dół.
-Nie ma sprawy..-przerzucił mnie sobie przez ramię i schodził na dół
-Beau puszczaj!-krzyczałam śmiejąc się.
-Trzymaj młody-powiedział Beau puszczając mnie i tym samym sadzając na kolanach Luke'a
-Jak na treningu-dostałam buziaka
-Nie wkurwiaj mnie nawet...
-Co się stało?
-Ogólnie z tancerzami nic ale Jus przyszedł naćpany i się cieszył,dlatego jestem szybciej.
-Oj moja ty biedaczko kochana-przytulił mnie mocno- a właśnie, mamy dla ciebie niespodziankę.
-Co znowu?
-Sama zobacz-wskazał przed siebie, odwróciłam się
-Gina-rzuciłyśmy się na siebie-co tu robisz?
-Przyjechałam w odwiedziny, oczywiście jeśli ci to nie przeszkadza...?
-Ej,bo będę zazdrosny, mnie nie przytulasz tak długo-jęknął Luke
-Nie no co ty! Zawsze możesz wpadać-usłyszałam dzwonek-przepraszam na chwilę
Poszłam otworzyć. Gdy otworzyłam drzwi zaczęłam się śmiać.
-Słodko wyglądasz Justin-śmiałam się
-Lena przepraszam za to co zrobiłem. Nie chciałem!
-Eh...wchodźcie.
-Nie, nie. Weź tylko kwiaty i wróć do nas... Nie zostawiaj mnie-Justin zrobił maślane oczy
-No dobra ale jeszcze jeden taki numer i już żadne kwiatki nie pomogą.
-Dobra, dobra to my ci nie przeszkadzamy-powiedział Jax i zaczęli odchodzić
-Nick chodź na chwilę-poprosiłam a on wszedł, poprowadziłam go do salonu-obiecałam że poznasz. Luke Nick, Nick Luke.-przedstawiłam ich sobie i włożyłam kwiaty do wazonu.
-O stary gratuluję-poklepali się po plecach- Hej Tyna.
-To jest Jai i Beau,bracia Luke'a, to Daniel i James. A to jest Gina, moja przyszła teściowa.
-Dzień dobry-uśmiechnął się-dobra to ja nie przeszkadzam, do jutra.

***

-Halo-zapytałam gdy odebrałam
-Hej, mogłabyś przyjechać? Mam jeszcze kilka rzeczy dla ciebie.
-Em...No dobra, zaraz będę.
-A i jakbyś mogła to przyjedź z Justinem
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Jest z nim dziś mały problem. Nawet wątpię czy wyjdzie z domu.
-Czemu?
-Przyszedł naćpany na próbę.
-Przywieź go, porozmawiam z nim. Powiedz mu że jak pojedzie to spotka go coś dobrego albo coś w tym stylu.
-Ok. To do zobaczenia-rozłączyłam się
-Coś się stało-zapytała Gina
-Przepraszam Was ale muszę jechać. Nie czekajcie na mnie z kolacją-pobiegłam na górę żeby się przebrać.
Ubrana wyszłam z domu i poszłam do domu obok. Drzwi otworzył Justin.
-Ubieraj się, jedziemy.
-Gdzie? Ja nigdzie nie jadę!
-Jak pojedziesz to zrobimy coś co lubisz-przejechałam palcem po jego gołej klatce.
Oczywiście kłamałam, bo jakoś musiałam go wyciągnąć z domu. Szybko złapał koszulkę i szedł za mną. Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. Przez całą drogę Justin trzymał rękę na moim kolanie i coś sobie podśpiewywał.
-Co to-zapytałam
-'Take You'. W końcu uczę się tekstów
-To śpiewaj, śpiewaj...
~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej hej. I jak się podoba rozdział?? Komentujcie!! Pamiętajcie o zasadzie :)Przepraszam za błędy ale rozdział jest nie sprawdzony! Do następnego. A jak się wam podoba Night Changes??

piątek, 21 listopada 2014

kilka spraw

Hej słuchajcie mam do Was kilka spraw...

1. Chciałabym żebyście zajrzeli na zakładki i tam się udzielali :)
2. Mimo że zasada jest 5komentarzy=następny rozdział chciałabym żeby tych komentarzy było więcej a nie te minimum. Nie chce robić 10 kom=next bo wtedy to byśmy czekaaaaaalllllliiiii i czekali.... Dlatego proszę was komentujcie! Każdy kto przeczyta rozdział niech doda komentarz to tylko chwila...
3. Zapraszam was również na mojego drugiego bloga http://stripper-dancer.blogspot.com/
4. Jeżeli macie do mnie jakieś pytania lub pomysły a boicie się napisać je na ride to mogę dać wam swój e-mail i możecie do mnie napisać.
5. Ja jestem naprawdę otwarta na wasze propozycje dotyczące Ride, jakieś pomysły, wszystko się liczy! I tu też tak jak w 4 punkcie :)
6. Ankieta: kilka dni temu ankieta "Jak ci się podoba Ride" znowu była uruchomiona. Zagłosowały dwie osoby. Ok. Jedna na 'jest genialny' a druga na 'nie podoba mi się'. Cieszę się że jesteście chociaż szczerzy. :)

Jak na razie to chyba tyle jeżeli coś to będę pisać i wy też piszcie! Jeżeli chcecie ten e-mail to napiszcie w komentarzu i podam.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 20

Rozdział dedykowany Kindze M.
~~~~~~~~~~~~~~~~
muzyka
***
Gdy wróciliśmy Lena spała, na szczęście! Chyba się nie budziła, najwyżej coś wymyślę. Luke poszedł spać do Leny a ja spałem w ich sypialni. Cały czas myślałem o tym co zrobiliśmy. Nie wiem jaka byłaby reakcja Leny na to ale chyba byłaby zła. Nie mogłem usnąć przez dobre 3 godziny. Mają strasznie nie wygodne łóżko, może to dlatego Lena nie może spać. Gdy się obudziłem na dole był tylko Luke. Zrobiliśmy szybkie śniadanie i czekaliśmy na resztę. Dołączali do nas po kolei, brakowało tylko Leny. Była już 13 ale stwierdziliśmy że nie będziemy jej budzić, niech się wyśpi chociaż ten jeden raz. Dyskutowaliśmy o tym co zrobiliśmy wczoraj, serio możemy powiedzieć że jesteśmy wyżyci. Mogliśmy zrobić to z nimi ostrzej ale cóż...następnym razem! Naszą debatę przerwał dzwonek do drzwi. Każdy był leniwy więc wypadło na mnie... Poszedłem otworzyć. Przed drzwiami stał Jaxon. 'Kurwa zamieszkaj tu, będzie ci łatwiej'-pomyślałem
-Hej,wchodź-zaprosiłem go do środka, no bo co miałem zrobić?
-Dzięki, Lena się szykuje?
-Lena śpi...
-Przecież jest prawie 14 a na 16 jest spotkanie!Gdzie ona jest?
-Chodź za mną-ale chwila jakie spotkanie? Ja nic nie wiem
Otworzyłem drzwi i wskazałem na łóżko.
-Em...możesz nas zostawić samych?-po co?!
-Pewnie-wyszedłem zamykając drzwi
Zszedłem na dół i kontynuowaliśmy rozmowę.

*Jaxon's POV*

Czy ona oszalała? Musi się uszykować, zjeść no i jeszcze czas na dojazd do Scootera! Muszę ją obudzić... Zacząłem ją szturchać. W końcu zaczęła się przebudzać, zaczęła mruczeć.
-Hej kochanie-uśmiechnęła się
-Szybko zmieniam status-zaśmiałem się
Gdy mnie zobaczyła zaczęła się śmiać.
-Sorry, myślałam że to Luke. Co tu robisz?
-Spoko,nic się nie stało, przyszedłem cię obudzić. Jest 14. O 15:20 wyjeżdżamy. Szykuj się!! Pomóc ci?
-Nie, nie. Ok, już.

***

-Stary weź moje auto-usłyszałem Justina
-Nie, pojadę swoim.
-No weź mój!
Usłyszałem dzwonek. Otworzyłem drzwi.
-Zadowolony-zapytała Lena, była chyba zażenowana swoim strojem
-Bardzo!-miała świetnie opięty tyłek
-Wow! Świetnie wyglądasz-uśmiechnął się Justin, to nie był normalny uśmiech ten był jednym z tych w stylu 'ale dupa, muszę ją przelecieć'. Dzieciak!Nigdy się nie zmieni!
-Młody zmień wyraz twarzy-rozkazałem
-Spierdalaj! Weź moje auto!
-Nie, pojadę swoim.
-Moim, jedziecie w moim interesie!
-Lena powiedz mu coś...
-Jedziemy moim!
To chyba było najlepsze rozwiązanie! Wyszliśmy z domu. Justin życzył nam powodzenia. Wsiedliśmy do Lamborghini. Oczywiście ja kierowałem. Dowiedziałem się że to auto Lena dostała od Justina... Ciekawe!! Poinstruowałem ją jak ma się zachowywać i z nim rozmawiać. Gdy dojechaliśmy akurat była 16. Zapukałem. Wpuścił nas ochroniarz. Przeszliśmy do biura, gdzie Scooter już czekał. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Niestety nagle mój telefon zaczął dzwonić więc wyszedłem.

*Marlena's POV*

Jaxon wyszedł z pomieszczenia.
-Puki go nie ma, tu masz listę piosenek,wszystkie są z Believe Tour, możesz coś wyrzucić coś dodać, jak chcesz. Tu masz numery telefonów do stylistek, dadzą ci stroje dla tancerzy, może dla Justina też,nie wiem.Jeśli chcesz żeby ci pomogły to tylko im powiedz. Tu jest numer do dziewczyn od make up'u itd. Tu masz plakaty i ulotki o koncercie, musisz je rozwiesić! Potrzebujesz numery do tancerzy?-zapytał
-Mam, Jaxon miał dzwonić.
-A to ok, jeśli będziesz potrzebowała pomocy to dzwoń. Musisz znaleźć kontakt do wykonawców, na liście z piosenkami jest napisane która z kim. Busy już załatwione, zawiozą was na arenę, tu jest numer do kierowców. Tu są numery do ludzi z zespołu, wiedzą o wszystkim tylko zadzwoń i powiedz kiedy próby. A choreograf?
-właśnie siedzi przed tobą.
-Serio-uśmiechnął się
-Całkowicie.
-No to co, mogę ci tylko życzyć powodzenia. A i już ci mówię że możesz mieć problem z tancerzami. Są trochę chamscy.
-Mam swoje sposoby.
Do biura wszedł akurat Jaxon.
-To jak coś to dzwoń, powodzenia i do zobaczenia-pożegnaliśmy się. Wzięłam co musiałam i wyszliśmy.
-I jak-zapytał Jax
-Spoko. Która godzina?
-17:30, musimy się pospieszyć. Tancerze już czekają.
-Więc jedźmy.

***
Przed salą taneczną czekał na nas Justin. Przywitaliśmy się z nim.
-I jak poszło?
-Spisała się.
-To dobrze. Już czekają-pokazał na drzwi.
-Chętnie ich poznam.
Justin otworzył drzwi i wszedł pierwszy, druga ja i Jaxon ostatni. Usłyszałam gwizdy, dlaczego mam na sobie tą głupią kieckę?! Zmierzyłam wszystkich wzrokiem. Chłopacy zaczęli coś krzyczeć i w ogóle. Poczekałam aż skończą.
-Skończyłeś-zapytałam-jestem Marlena Ross, inaczej Lena. Pomogę Wam z choreografią na koncert. Zaczynamy od jutra. Trenujemy 10 godzin codziennie od 6 rano. Śpicie w domu obok. Nie rozpierdolcie nic i dbajcie o niego bo inaczej ja was rozpierdole. Jutro, punkt 6 rano tutaj. Nie toleruje spóźnień. Przyjdziesz minutę później nie masz po co wchodzić na salę, wracasz do domu, ja znajdę zastępstwo. Więc jutro widzimy się o 6 tutaj.
-Chyba cię Justin nie jebał-krzyknął jeden z tancerzy
-Prawie-usprawiedliwił się
-Za każdy taki tekst i gdy usłyszę jakieś 'ja' robicie po 100 pompek. Wszyscy. Wyśpijcie się. Czeka nas dużo pracy.
Wyszłam z pomieszczenia i czekałam aż Justin zrobi to samo. Po chwili wyszedł.
-To są ci twoi tancerze-zapytałam
-Mhm, a co?
-Ja pierdole, Scooter miał rację. Dobra, przyjeżdżasz tu jutro na 6.
-Ja też-zapytał Jaxon
-Jak chcesz. Możesz przyjechać ze mną trochę wcześniej.
-Ok to z tobą. Jedziemy do domu?
-No raczej, chce już ściągnąć to coś.
-Możesz teraz-stwierdził Justin
-Haha, ale śmieszne, jedziemy bo jeszcze muszę przejrzeć to co dał Scooter.
Droga powrotna zleciała nam szybko. Umówiliśmy się z Jaxonem ze jedziemy na 5:20. Gdy tylko weszłam do domu pobiegłam na górę się przebrać. W wygodnym stroju, czyli dresie, zeszłam na dół.
-Hej i jak spotkanie-zapytała Tyna
-Hej, dobrze. A gdzie chłopacy?
-W basenie... Spałaś dzisiaj?
-Tak, spałam u Beau'a.
-U Beau'a... czyli z Beau'em?!
-Nie wiem
-Jak możesz nie wiedzieć?
-Spałam.Pomożesz mi przejrzeć rzeczy?
-Ok, pewnie
Przyniosłam to co dał Scoot. Podzieliłyśmy wszystko.Tyna obiecała rozwiesić plakaty i rozdać ulotki. Właśnie chciałam dzwonić o stroje ale mój telefon zaczął dzwonić. Dzwonił Jaxon. Ciekawe o co chodzi... może tancerze coś odjebali...
-Co tam-zapytałam gdy przyłożyłam telefon do ucha
-Co robisz?
-Ogarniam rzeczy od Scoota.
-Pomóc?
-Jak chcesz.
-To może pojedziemy do garażu i tam? Przy okazji zobaczysz co u tancerzy.
-Dobry pomysł.
-To weź wszystko w plecak i pojedziemy moim motorem. Zaraz będę po ciebie.
-Ok-rozłączyłam się.
Spakowałam do plecaka listę piosenek, numery,laptop, luźne spodnie i koszulkę, w razie ćwiczeń, klucze i resztę potrzebnych rzeczy. Pobiegłam na górę i ubrałam się w rurki i bokserkę, zeszłam na dół. Ubrałam kurtkę i Nike'i. Założyłam plecak i wyszłam z domu żegnając się ze wszystkimi. Chciałam iść do garażu po kask ale Jax wyciągnął w moją stronę rękę właśnie z kaskiem. Uśmiechnęłam się i go założyłam. Wsiadłam na motor.
-Musisz się mnie trzymać-powiedział Jax
-Haha śmieszne, Jaxon wiem jak się siedzi na motorze, uwierz.
-Serio! Ja nie gryzę, nie bój się-puścił  mi oczko
Objęłam go i już mieliśmy ruszać ale usłyszałam że ktoś mnie woła więc dałam znak Jaxonowi żeby nie ruszał.
-Masz wolną sypialnię-zapytał Beau który trzymał telefon przy uchu.
-Tak, a co?
-Niespodzianka-puścił mi oczko i odszedł.
Spuściłam szybkę od kasku z powrotem i Jaxon ruszył. Droga zleciała szybko. Jax jechał bardzo dobrze.Gdy zaparkował na podjeździe zeszłam z motoru, cały czas go obejmowałam.Odkluczyłam drzwi i Jaxon wszedł pierwszy. Usłyszałam rozmowy.
-Poczekaj tu, ja wejdę i będę udawał że jestem sam-wyszeptał a ja przytaknęłam, stałam przy ścianie i podsłuchiwałam.
-Siemka-Jax wszedł do salonu.
-Hejka.
-O kim gadacie-po odgłosie stwierdzam że usiadł
-O tej suce zwanej naszą choreografką. Jaxon jak dzwoniłeś to mówiłeś że jest świetna i w ogóle. Myślałem że to jakaś dobra dupa która łatwo da się zaciągnąć do sypialni-jeden głos
-Nie pierdol,niezła dupa-drugi
-Ej,mówiłem prawdę,musicie tylko zmienić swoje nastawienie do niej i będzie ok. Ona serio jest zajebista-stwierdził Jax a ja automatycznie uśmiechnęłam się pod nosem
-Bym nie powiedział.Zwykła kurwa i tyle. Co z niej może być za choreografka?-znowu ten sam głos, pierwszy
-Świetna. Mówię serio. Z resztą przekonacie się sami na treningach-Jax 'bronił' mnie
-Ja tam nie wiem. Nie wygląda na dobrą.. Znaczy na parkiecie bo w łóżku to na pewno. Normalna suka. Ale przecież Justin tylko w takich gustuje-teraz to przesadził! Wyszłam zza ściany i stanęłam za kanapą na której siedzieli chłopacy, dziewczyny siedziały na przeciwko i gdy mnie zobaczyły zaczęły gestami kazać im się zamknąć. Skrzyżowałam ręce na piersi i czekałam aż skończy-W ogóle ta sukienka pasuje do niej idealnie. Tylko że burdel to w innym miejscu. Tu są prawdziwi świetni tancerze-no bo jebnę!- którzy nie potrzebują takiej kurwy na choreografkę. A wy co z tymi rękami-zapytał dziewczyny.
Zaczęłam bić brawo. Wystraszył się i odwrócił. Jego mina była bezcenna.
-Gratuluje twórczości, powinieneś pomyśleć o tym. Marnujesz się jako 'prawdziwy świetny tancerz', powinieneś zostać pisarzem! I wiesz... nie mogę się już doczekać żeby usłyszeć więcej takich pięknych wierszy-mówiłam z uśmiechem na twarzy-ale nie bój się! Dam ci szansę! Będziesz mógł zacząć szybko! Możecie podziękować koledze-spoważniałam-zapraszam jutro na 5-usłyszałam jęki- 4? Nie ma sprawy!...
-Nie, nie! Piąta, piąta!
-Widzimy się o 5 i posprzątajcie ten syf!-pomachałam im ze sztucznym uśmiechem wychodząc
Przeszłam do garażu a Jax  dołączył chwilę później.
-Kurwa-uderzyłam się w czoło z otwartej dłoni
-Co jest?
-Muszę zrobić zakupy. Przepraszam...
-Spoko. Jechać z tobą?
Na odpowiedź uśmiechnęłam się. Wsiedliśmy do Range Rovera i odjechaliśmy, dobrze że wzięłam kluczyki od aut...

***

Chłopacy rozpakowali zakupy. Tyna była coś nie w sosie...
-Oglądamy coś-zaproponowałam
-Co-zapytała
-Ekipę-wiem że to jej poprawi humor, uśmiechnęła się
Włączyłam 'ekipę' i wszyscy zasiedliśmy przed telewizorem zajadając się popcornem. Tyna siedziała wtulona w Jai'a. Słodko razem wyglądają... Cieszę się że są razem. Wiem że Jai nie pozwoli żeby Tynie stała się krzywda.. Przypomniało mi się coś więc wstałam i poszłam na górę. Włożyłam płytę od Scootera do odtwarzacza i muzyka wypełniła pomieszczenie. Wybrałam jedną na jutro i przeglądałam kolejne rzeczy. Usłyszałam dźwięk smsa.
-"Czy ja słyszę swój głos"- sms był od Jussa...
-"Nie podsłuchuj"-odpisałam
~~~~~~~~~~~~~~
No hej słuchajcie tak na szybko. Jest dedyk. Jak myślicie co w następnym??!! Piszcie w komentarzach... Jak się podoba?? Komentujcie bo niektórzy zapominają! Zapraszam was na nowe zakładki! Udzielajcie się!!Przepraszam za jakieś błędy jeśli są! Do następnego buziaki xx

niedziela, 2 listopada 2014

Zapraszam!!

zwiastun

Zapowiada się zajebiście. Świetne auta. Mustangi, Bugatti, Lambo... Będzie zajebiście! Obejrzyjcie zwiastun i resztę filmów oraz przeczytajcie artykuły! Przyglądajcie się uważnie trailerowi, spotkacie się z niektórymi akcjami z niego w ride! W tym sezonie!
Byle by do 10 kwietnia 2015!!!! Damy radę!  Możecie napisać w komach z jakimi. Jak myślicie?

piątek, 24 października 2014

rozdział 19

 Rozdział dedykowany Paulinie R. Najlepszego na wczoraj dla nas ;)
~~~~~~~~~~~~~~
muzyka
-Ludzie schowajcie oliwkę-krzyknął Roman
-A ty swoje wielkie czoło-krzyknął mu Hobbs
Spojrzałam w stronę grilla, na słowa Hobbsa Tej opluł się piwem a Rome się zmieszał i zamknął
-Dziś tylko ekipa-zapytał Hobbs
-Tylko-zaśmiałam się
-O co chodzi z tym domem?
-Długa historia...
-Teraz przez ciebie nie mam nikogo do pomocy.
-Ej, Elena chodź tu-krzyknęłam a ona podeszła więc znowu zwróciłam się do Hobbsa-jak to nie?
-O co c'mon-wtrąciła się
-Wracasz do policji-klepnęłam ją w ramie i odeszłam
Tej i Roman znowu kłócili się o jakieś pierdoły.Ciekawe co teraz??
-O co tym razem poszło-zapytałam gdy stanęłam koło nich
-On twierdzi że ja nie umiem jeździć-poskarżył się Tej
-Ech...już myślałam że o to kto ma większego chuja...przypominam ci że to dopiero twoja druga akcja za kółkiem. Było dobrze-teraz odeszłam od nich.podeszłam do Ryana
-Nic się nie zmienili-westchnął
-Dokładnie. A ty się zmieniłeś?
-Tak troszkę. A ty?
-Tak troszkę...-puściłam mu oczko i zwołałam wszystkich
-Co jest-zapytała Kelsey
-Dziewczyny...jedziecie na urlop...

*kolejny dzień*

Dziewczyny zostawiły mi klucze od domu i wszystkich aut i poleciały z Leonem na jakąś wyspę. Oczywiście w nocy prawie nie mogłam spać. Dowiedziałam się że w poniedziałek mam spotkanie z byłym managerem Justina. Czyli zaczynam tydzień od spotkania z jakimś sztywniakiem...Ciekawie.Siedzę sobie w salonie a wszyscy śpią. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi więc poszłam otworzyć.
-Hej-krzyknęli Justin i Jaxon
-Hej, trochę ciszej, wszyscy śpią, wchodźcie-prawie szeptałam
Goście weszli do salonu. Jaxon postawił na stole ładnie zapakowane pudełko, spojrzałam na nie i z powrotem na nich.
-Co to?
-Dla ciebie-wyszczerzył się Juss i podał mi pudełko, delikatnie je otworzyłam-tak na jutro.
-Nigdy się w to nie ubiorę. Nie ma mowy...
-Obiecałaś że pomożesz.
-A co ma do pomagania przy koncercie fakt że mam się ubrać w kieckę w której będę wyglądać jak dziwka?
-Będziesz miała lepszy kontakt ze Scooterem-wyjaśnił Jax
-Mam z nim pogadać a nie się bzykać.
-Nie będziesz się z nim bzykać. Będę go hamować-wyszczerzył się Jaxon
-Tss... chwila, TY??
-No tak, przecież jadę z tobą.
-A Justin?
-Ja nie jadę, nie chcę go widzieć
-Czy tobie coś się w głowie poprzewracało-krzyknęłam
-Co to za krzyki-zapytał zaspany Jai
-Oj, przepraszam jeśli cię obudziłam-przywitałam się
-Spoko i tak już nie spałem-mówił i witał się z chłopakami a potem usiadł
-Justin nie możesz tak mówić i tak go spotkasz, na pewno przyjdzie na koncert albo próby.
-Mam go w dupie.
-Ja pierdole, z tobą gadać. Dobra pojadę z Jaxonem a ty siedź w domu. A na którą?
-16, zdążysz się wcisnąć w tą kieckę.
-Spierdalaj, ja jej nie zakładam, nie ma mowy.
-Jaka kiecka-zapytał Jai
-Jax pokaż mu, powiedz czy nie będę wyglądać w niej jak kurwa?
Jaxon pokazał sukienkę. Mina Jaia była bezcenna. Jakby ktoś jebnął mu z liścia. Spojrzał na sukienkę i na mnie.
-O kurwa...
-Dziękuję że chociaż ty mnie popierasz.
-Brat nie wyzywaj jej bo Luke ci jebnie-zaśmiał się Beau-uuu a co to za kiecka?
-Dla Leny na jutro.
-Niezła. A ty się w nią wciśniesz w ogóle?
-Nie wiem.
-To spróbuj, jak nie to jedziemy na zakupy
-Beau nie spałam od kilku dni, nie mam sił na latanie po sklepach.
-Czyli musisz się w nią zmieścić.
-Ugh, nie cierpię cię-wyrwałam mu sukienkę z rąk i szłam w stronę łazienki.
-Pomóc ci-usłyszałam krzyk Beau'a za sobą
Wróciłam się do salonu. Pokazałam mu środkowy palec i poszłam do łazienki. Ubrałam się w sukienkę. Ja pierdole jaka krótka, ale ładna.
Wyszłam z toalety i przeszłam do salonu.
-Mówiłem że będzie dobra-zaśmiał się Jaxon
-Zabiję cię o ile wcześniej się nie uduszę.
Teraz wszyscy spojrzeli na mnie
-O laska, nawet masz cycki-zaśmiał się Jai
-Hah, dzięki...
-Kto ma cycki-zapytała zaspana Tyna- o ja pierdole jak wam się udało przekonać ją żeby założyła sukienkę? Próbuje już dobre 2 lata i nic.
-Podziękuj Beau'owi, jego zasługa.
-Ale myślałem że będziesz miała trochę grubsze nogi- przyznał się Jax
Zabiję ich gdy będą spać! UGH!
-Hej skarbie-powiedział Luke i dał TYNIE buziaka w policzek
-Ekhm!-odchrząknęłam
Luke spojrzał na mnie i na Tyne. Wytarł jej policzek i podszedł do mnie. Przyjrzał mi się. wszyscy zaczęli się śmiać
-Hej skarbie-dał mi buziaka-wyglądasz jakoś inaczej...
-Ekh, sukienka, ekh-odchrząknął Beau
-Ach tak, bardzo ładna.

***

Byłam już u Liama a teraz jestem z Tej'em w garażu. Mój komputerowy geniusz szuka mi kontaktu do tancerzy. Ja przesłuchuję niektóre piosenki Jussa. Rozpierdala mnie fakt że Tej śpiewał z Justinem. Włączyłam sobie jeden filmik z koncertu. Przyglądałam się uważnie choreografii. Nie wiem czemu ale wydaje mi się że znam ten układ... dziwne.
-Trzymaj-Tej podał mi kartkę
-Co to?
-Imiona, nazwiska, adresy zamieszkania i numery telefonów tancerzy i całego zespołu
-Kurwa żartujesz?!
-Nie.
-Dzięki, dzięki,dzięki!!!
-Nie ma sprawy! Możesz zawsze na mnie liczyć-uśmiechnął się
-Zawsze?-uniosłam jedną brew
-Nie lubię tej miny, o co chodzi?
-Jutro ci powiem-uśmiechnęłam się szeroko
Nagle mój telefon zaczął dzwonić więc odebrałam
-Hej, gdzie jesteś-usłyszałam głos Jaxona
-Hej,  w garaży, a co?
-Zaraz będę.
-Ok?
Nie usłyszałam już odpowiedzi bo Jax się rozłączył. Ciekawe czemu przyjeżdża..
-Wiesz że czeka cię dużo pracy-zapytał Tej
-Wiem
-Jesteś tego pewna?
-Tak, obiecałam więc dotrzymam słowa, jak zwykle.
-Gdybyś potrzebowała pomocy to mów! Pomożemy ci-uśmiechnął się
-Wiem i dziękuję wam za to.
-Ooo, chodź tu do mnie-rozłożył ramiona, podeszłam do niego i się przytuliliśmy
W mojej głowie ponownie pojawiło się pytanie które mnie dręczyło 'dlaczego ona, a nie ja?'. No dlaczego? Niech ktoś mi to wytłumaczy! Zawsze starałam się chronić ekipę, żeby byli bezpieczni... A teraz? Wszystko jebło. Najgorsze jest to że Liam się tak załamał. Może znali się krótko ale bardzo się lubili. Byłam tak bardzo zajęta akcją że nawet tego nie zauważyłam... Nie zauważyłam że byli parą. Mogę sobie tylko wyobrazić co czuje Liam.
-Nie myśl o tym-wyszeptał
-Ale o czym?
-Przestań zamartwiać się śmiercią Carly, to nie twoja wina.
-Ty nic nie rozumiesz! Zawsze starałam się chronić was wszystkich. A teraz umknął mi jeden moment i jest po wszystkim-wyrwałam się
-Złość piękności szkodzi-usłyszałam za sobą
-Cześć Jaxon-zaśmiał się Tej
-Hej stary. Gotowa?
-Mi to już nic nie zaszkodzi... Na co-zapytałam i wzięłam łyka wody
-Zabieram się na manicure-usłyszałam i wyplułam wszystko co miałam w ustach
-O nie, nie ma mowy! Wystarczy że ubieram tą sukienkę!
-A właśnie, przywiozłem ci buty do niej. No tylko spokojnie.
-Nie!! Nie jadę na żaden manicure!
-No dobra, dobra! Ok! Nic na siłę.
-Dziękuję. Trzymaj, dasz to Justinowi, niech chociaż tancerzy załatwi-podałam mu karteczkę
-Ja to załatwię. Młody źle się czuje...
-Mhm...

***

Jestem tak cholernie zmęczona. Nie spałam od kilku dni i mam dosyć. Byłam już wykąpana... Jeszcze jutro te spotkanie. Ja pierdole. Mam nadzieję że ten facet jest chociaż trochę normalny. Ostatnio strasznie schudłam bo prawie nic nie jem... Zauważyłam że Daniel od kilku dni chodzi w tych samych ciuchach... Dzisiaj znowu. Ciekawe czemu? Akurat szłam na górę kiedy zauważyłam Daniela.
-Daniel?
-Tak?
-Powiedz... bo...em... zauważyłam że od kilku dni ... chodzisz w tych samych ciuchach, nie masz czystych?
-No właśnie nie...
-Acha...
Poszłam d salonu gdzie właśnie byli wszyscy, Daniel też.
-Słuchajcie, macie zadanie specjalne-oparłam się o ścianę
-Jakie-usłyszałam chór
-Pójdziecie do siebie i do kosza wrzucicie wszystkie swoje brudy, zrobię pranie bo niektórzy nie mają już w czym chodzić-spojrzałam na Daniela
Wszyscy pobiegli na góre. Było tak jak myślałam... chłopacy zaczęli biegać pomiędzy sypialniami z wrzaskami typu 'Ej, czy to twoja koszulka?', 'co to robi u mnie skoro to twoje?' itd. Po 15 minutach ubrania wszystkich były w koszach. Zebrałyśmy wszystkie , oczywiście Tyna mi pomogła, i poszłyśmy z nimi do pralni. Wstawiłyśmy trzy prania i czekałyśmy aż się wypierze... Poszłam do Beau'a który był w swojej sypialni. Zapukałam i gdy usłyszałam pozwolenie weszłam. Beau leżał na łóżku i przeglądał coś w komputerze.
-Hej, wchodź. Kładź się-poklepał miejsce koło siebie na łóżku,podeszłam i się położyłam
-Co oglądasz?
-A nic ciekawego-na ekranie migła strona którą szybko zamknął-a ty co-uśmiechnął się
-Jestem cholernie zmęczona-ziewnęłam na potwierdzenie
-Długo już tak nie śpisz w nocy?
-Kilka dni...
-Może masz niewygodne łóżko?... Albo partnera-zaśmiał się- Spróbuj zasnąć, może akurat-zamknęłam oczy
-Kurwa wygodne te łóżko
-Hihi, to śpij. Dobranoc księżniczko-poczułam całusa na karku
-Nie mów tak do mnie
-No dobra,dobra. Śpij.
Beau objął mnie lekko. Czułam ciepło bijące od jego ciała które było blisko mnie, za blisko! Odsunęłam się. Nawet nie wiem kiedy...zasnęłam..

*Beau's POV*

No w końcu usnęła, już myślałem że to się nigdy nie wydarzy! Jest taka słodka gdy śpi. Zazdroszczę Luke'owi... Szczerze? Chętnie przeleciałbym ją jeszcze raz. Ale to potem... Wyszedłem po cichu z pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Pobiegłem na dół gdzie była reszta.
-Ok, usnęła-powiedziałem
Wszyscy przytaknęli. Jai wziął laptopa a James resztę sprzętu. Wyszliśmy z domu i zakluczyliśmy drzwi. Mam tylko nadzieję że Lena się nie obudzi... Musimy to szybko załatwić. Najważniejsze jest to że Tyna nas nie wkopie bo nie ma nic przeciwko temu, wie że dzięki temu się wyżywamy, lubimy to, sprawia nam to cholerną przyjemność... Luke'owi też...
~~~~~~~~~~~~~~~~
No hej!!
Witam was po długiej przerwie ale poprostu nie miałam neta i nie miałam jak dodać rozdziału! Za niedługo pojawią się nowe zakładki więc zapraszam was do zaglądania!! Wczoraj świętowaliśmy z Pauliną więc spk. Dziś piątek!!
Przepraszam za błędy
Jak myślicie o co chodzi z tym co myśli Beau?
Piszcie w komentarzach!!
I pamiętajcie :
5 komentarzy=następny rozdział!!
Do następnego!!

+ZDALIŚMY!!!!!!!!!!!!!!!

wtorek, 30 września 2014

rozdział 18

 Dedykacja dla Dagmary G.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 muzyka

***
Właśnie jedziemy autostradą i próbujemy jakoś do nich dojechać. Tej stoi na moście razem z Hanem, Gisele,Jaxonem, Liamem i Carly i kontroluje sytuacje, trochę tak jak planowaliśmy. Oczywiście mamy ze sobą kontakt. Ja, Rome, Tyna, Bri, Dom i Letty jedziemy.
-Pospieszcie się, zaatakowali konwój-usłyszeliśmy Tej'a-ej Lena, jest z nimi Ry.
-Trzymamy się planu-rozkazałam
Przyspieszyliśmy i jechaliśmy dalej.
-ok. Słyszeliście ją, do dzieła. Oni już tu jadą-poinformował nas Tej

*brak Pov*
(Lena jest za Doma a za Letty- Ryan,wyglądało to tak --------->>>>>>)

Tej spojrzał przez lornetkę chcąc sprawdzić sytuację
-Musimy wymyślić nowy plan......oni mają czołg-powiedział Tej
-Słucham czy ktoś tu powiedział 'czołg'-dramatyzował Roman-jest jakiś plan B?
-Plan B?! Tu potrzeba planu C, D i E. Brakuje alfabetu!-drama Teja
-Hej, robimy to na czym znamy się najlepiej. Improwizujemy!-rozkazał Bri.
Każdy zmienił bieg i zawrócił zmieniając tym pas ruchu. Przyspieszają i jadą coraz szybciej. Gisele, Han i Jaxon wsiedli na motory i też zaczęli jechać. Zajęli się samochodem który jechał za czołgiem. Kierowca próbował strącić Gisele o ciężarówkę. Han wpadł na samochód i gwałtownie skręcił ratując tym Gisele. Jaxon wjechał na jeepa, chyba nie chciał zniszczyć Hondy i przystawił kierowcy pistolet do głowy, opanowali sytuację. Czołg przejechał na drugą stronę niszcząc 'mur', teraz jechał 'pod prąd'. Niszczył wiele aut. Lena, Dom i Bri przejechali przejazd natomiast Tyna i Roman zdąrzyli przejechać na drugą stronę i teraz jechali za czołgiem.
-Ściągnijcie ich na siebie-rozkazała Lena
Po kilku próbach Roman wyprzedził czołg i lekko go blokował. Nagle armata czołgu zniżyła się i wycelowała w Mustanga Romana
-W dupę-krzyknął Rome i ostro wyhamował
Z armaty wystrzelił pocisk, czołg przejechał przez ogień pchając samochód Rome'a
-Roman trzymaj sie-krzyknęła Tyna
Samochód nie chciał odpalić. Czołg zaczął zgniatać tył auta.
-Niech ktoś coś zrobi, czołg pieprzy mnie w dupe-krzyknął Rome
Roman odwinął kawałek liny i zaczął oplatać nią lufę czołgu. W ostatniej chwili przeskoczył na auto Tyny bo jego Mustang nie nadawał się już do niczego bo czołg zgniótł go całkowicie. Rome wsiadł do auta.
-Ten Mustang byłby niezłą kotwicą-stwierdził Dom
-Już się robi-przytaknęła Tyna
Zaczęła podbijać swoim autem Mustanga. Próbowała go zrzucić. Nagle Ryan wyszedł z czołgu i powoli i ostrożnie zaczął przechodzić na lufę chcąc odwinąć linę.Mustang musiał spaść bo tył czołgu się podniósł wyrzucając Ryana. Lena przyspieszyła i skręciła do środka, wyszła przez okno  i gdy auto uderzyło w barierę wyleciała. W powietrzu złapała Ryana i po chwili spadli na auto.
-O jezu-powiedział Hobbs gdy zobaczył cały ten rozpierdol

***
*Marlena's POV*

Jesteśmy w bazie wojskowej, dokładnie tej którą mieli zaatakować. Tej wyciągnął z auta 'broń' i położył ją na stole. Wszyscy z ekipy Shawa tu są. Co prawda na razie są w innym pomieszczeniu. Jestem trochę poobijana od tego upadku ale najważniejsze że uratowałam Ryana. Nagle podszedł do mnie uratowany Ry.
-Dlaczego to zrobiłaś-zapytał
-Nie chciałam żebyś zginął-mówiłam patrząc w jeden punkt na ścianie
-Skąd wiedziałaś że ten wóz zamortyzuje nasz upadek?
-Nie wiedziałam.
Nagle do pomieszczenia wszedł Hobbs z Shawem i resztą
-Musicie tego posłuchać-stwierdził
Shaw zaczął coś pierdolić ale jakoś nie słuchałam. Tylko jedno zdanie przykuło moją uwagę. Było kierowane do Briana. 'Zadzwoń do Mii'. Bri zadzwonił ale po chwili wkurwiony szybko przyjebał w ryj Shaw'owi. Chłopacy szybko go odciągnęli. Shaw zaczął znowu coś pierdolić. Dom był skupiony. Nagle Riley rozkuła wszystkich na polecenie Hobbsa. Już wychodzili z walizką z chipem. Shaw się odwrócił.
-Idziesz ze mną-zapytał
Miałam nadzieję że Ryan się nie zgodzi. Nie, ja to wiem.
-Oczywiście! Nie przepuściłabym takiej okazji-usłyszałam Riley
A to ździra! Od początku coś mi w niej nie pasowało. To stąd oni wiedzieli co my robimy, że będziemy na torze i to dlatego ten chuj wiedział co robię! Wtyczka... nie popuszczę im! W końcu wyszli.
-Dlaczego miałeś zadzwonić-zapytał Liam
-Porwali Mię-Bri był wkurwiony ale i smutny
-Nie daruję tej kurwie-stwierdziłam i zaczęłam się zbierać-Tej masz więcej tych zabawek-pokazałam na broń
-No pewnie-uśmiechnął się łobuzersko
Roman jeszcze jej nie widział więc podszedł, wziął ją do ręki i zaczął się przymierzać.
-Nie dotykaj, to nie zabawka-Tej podbiegł do niego
-W czym problem-zapytał lekko oburzony Rome, będzie kłótnia
-To rozciągliwa lina tytanowa-wytłumaczył mu spokojnie
-Czyli?
-Używa się jej przy budowie mostów, nie znasz się-Tej wyrwał mu przedmiot z ręki-ich wersja jest niezła ale moja to arcydzieło. Podrasowałem silnik i dodałem zbiornik tylny.
-Muszę go wypróbować-Rome odebrał Tejowi broń
-To nie dla głombów-kłócił się Tej i próbował zabrać mu broń
-Znam się na dużych splówach!
-Nie odróżniasz nawet dupy od głowy.
Westchnęłam i wymamrotałam sobie pod nosem 'zero profesjonalizmu'.
-Skończcie już te babskie pierdoły. Tej rozdaj to tak żeby na jedno auto była chociaż jedna. Ruszamy dupy i jedziemy po Mię do cholery-wkurwiłam się
-pomogę wam-zaoferował Ryan
Wsiedliśmy i pojechaliśmy.

***
*Ryan's POV*

Odzyskaliśmy Mię. Lena pobiła się z Riley ale ostatecznie Lena wygrała nie zostawiając nawet śladu po policjantce. Jesteśmy z całą ekipą już prawie na końcu pasa startowego na lotnisku. Samolot płonie. Ale chwila... tu nie ma wszystkich! Brakuje trójki: Doma, Leny i Carly. Co prawda niby wyjechał samochód z samolotu ale zaliczył dachowanie i obstawiam że teraz na pewno płonie razem z samolotem. Wpatruję się w ogień z niedowierzaniem, niedowierzaniem w to że oni zginęli. Jednak po chwili zobaczyłem że z ognia wychodzą dwie postacie. Letty i ja szliśmy pospiesznie w ich stronę. Dom i Lena. Dzięki Bogu! oni żyją! Przytuliliśmy się i wróciliśmy do pozostałych. Ale gdzie Carly?

*Marlena's POV*

-Gdzie Carly-zapytałam gdy staliśmy wszyscy razem
-Myślałem że jest z wami-powiedział Han
Podeszłam do Liama i mocno go przytuliłam a on się rozpłakał. Uspokajałam go. Oddałam go pod opiekę ekipy a sama wróciłam do Doma.
-To jest warte miliardy-zapytał Dom i podniósł walizkę
-Podajcie swoją cenę-stwierdził Hobbs
Spojrzeliśmy się z Domem na siebie i z powrotem na Hobbsa.
-1327-powiedzieliśmy zgodnie
Hobbs nie zrozumiał na początku o co chodzi a wszyscy zaczęli przybijać sobie piątki.

*następny dzień*

Jest już ok.12 a ja nadal nie wyszłam z sypialni. W nocy w ogóle nie spałam. Nie mogłam. Chłopacy obiecali mi że zaopiekują się Liamem. Jest kompletnie zdołowany. Przez ten krótki czas bardzo zżył się z Carly. Może nawet byli parą... Kręcę się po pokoju bez celu. Usiadłam na łóżku i objęłam kolana rękami. Przed oczami cały czas widziałam wczorajszą akcję. Próbowałam to wszystko jakoś poskładać w całość i zrozumieć kiedy zginęła Carly. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Nagle ktoś objął mnie ramionami.
-Musisz coś zjeść, chodź na dół-mówił ktoś siedzący obok, nawet nie chciałam wiedzieć kto to
-Dlaczego ona, a nie ja-zapytałam patrząc nadal na ścianę
-Nie możesz tak mówić-zobaczyłam twarz Beau'a przed swoją
-Taka jest prawda-zerwałam się
-Może tak miało być...
-Pójdziesz ze mną do chłopaków?
-Pewnie. Chodź.
Ubrałam bluzę i wyszliśmy. Gdy już byliśmy w domu sąsiadów ruszyłam prosto do sypialni Liama. Weszłam gdy usłyszałam pozwolenie. Liam stał na balkonie oparty o balustradę. Podeszłam do niego. Moją uwagę przykuły posiniaczone ręce Liama i papieros w jego dłoni. Wyrwałam go i wzięłam do ust. Jak się nie mylę to Liam nie może palić.
-Powiesz mi jak to się stało-zapytałam niepewnie
-Zaczęło podrywać tył auta bo samolot się wznosił, stykaliśmy się z drugim autem. Tamten kierowca wyszedł z auta przez okno i złapał ją za szyję. Zaczął ją wyciągać z samochodu. Szybko się wydostałem z auta, chciałem ją ratować. Samochody się zachwiały, trzymałem ją żeby nie spadła, ale ona puściła moją rękę i spadając strzeliła kilka razy. Odwróciłem się a za mną leżał martwy kierowca. To przez niego ona... chciałem go dobić więc zacząłem go uderzać.
-Nie zadręczaj się, ona chciała cię ratować.
-To wszystko przez niego...
-Teraz twoja złość już nic nie da.

***

-Tylko tym razem nie przypal-rzucił Tej do Romana który stał przy grillu.
-Nigdy nie przypalam.
Teraz chociaż na chwilę możemy poczuć się jak na samym początku.... w 1327.
~~~~~~~~~~~~~~`
A tu takie żebyście wiedzieli jak to mniej więcej wyglądało
Hej hej mam nadzieję że się podoba wyrażajcie opinię w komach. Sorka jak są błędy!komentujcie bo będzie się działo. Dzięki za życzonka!! Komentujcie pamiętajcie o zasadzie! 5kom=następny rozdział
do następnego, miłego tygodnia buziaki

wtorek, 23 września 2014

informacja

hej hej!!
Słuchajcie wiem że jest 5 komów i czekacie na nexta ale nwm kiedy się pojawi ponieważ ten tydzień jest trochę szalony... W niedzielę mam urodziny no i wiecie... przygotowania. Zapraszam was do zaglądania na zakładkę 'bohaterowie', będę dodawać nowe osoby gdy się pojawią.Pojawią się też inne zakładki oczywiście. Witam nowych czytelników.... Ankę, hejka Kajtek i wszystkich pozostałych :) Będę starała się dodawać do każdego rozdziału muzykę!! Cieszę się i dziękuję Daguś że czytasz wszystkie notki i mam nadzieję że coraz więcej osób będzie to robić. Zachęcam was do komentowania bo rozdziały się teraz rozkręcają... będzie się działo!!!! Kłótnie, groźby, dużo krwi i przede wszystkim NOWI GOŚCIE!!!!Zapraszam was też bardzo serdecznie na stripper!!!! To co? Do następnego, pozdrawiam. Miłego tygodnia xx.

Dziś otrzęsiny... pierwszaczki szykujcie się!!!!!!!!!!!!! hihi PAPA

poniedziałek, 8 września 2014

rozdział 17

Ważna notka pod rozdziałem!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
muzyka

-Skupcie się! Wyjadę przed was i jedziemy dalej potem zahamuje a wy nie zwalniacie i wyjeżdżacie przede mnie. Jedziecie do domu, i właśnie teraz przyda się wam to co ćwiczyliśmy. Ogarniacie-zapytałam
-Tak-usłyszałam chór
-Reszta rusza dupy. Jedziecie z chłopakami do domu. Brian i chłopaki pomożecie mi?
-Pewnie,ruszamy.
Przyspieszyłam i wyjechałam przed chłopaków. Stworzyliśmy grotę. A tak w ogóle to skąd oni wiedzieli że my dziś tu będziemy? Wtyczka? Usłyszałam strzał. Obejrzałam się. Jax oddał strzał. Kolejny. Na szybie ich auta były ślady po kuli.
-Jaxon nie cwaniakuj-upomniałam go-tylko ja mogę.
Usłyszałam sygnał mojego telefonu. Dostałam sms'a. Tak, od tego chuja który jedzie za nami.
'Nie ładnie żeby taki synek strzelał do mnie,
 A właśnie, gratuluje. xx'
No wkurwiłam się. To już jest przesada. W tym momencie dołączyła do nas reszta.
-Ok. Jesteśmy gotowi-stwierdziły dziewczyny
-Więc zaczynamy przedstawienie.
Ostro wyhamowałam. Dziewczyny jechały teraz z chłopakami. Potrzebowałam trochę miejsca.
-Lena teraz-usłyszałam głos Briana więc posłuchałam
Odwróciłam auto szybko tak że teraz jechałam tyłem. Odblokowałam broń i wyciągnęłam rękę z bronią przez okno.
-To za tego synka, gnoju-krzyknęłam i strzeliłam mu prosto w oponę. Wybuchła.
-Ty suko-usłyszałam
John zaczął zjeżdżać na bok z toru. Sorry, synku.
-Ok, jednego mamy z głowy-powiedziałam do urządzenia
-Ej, znam skądś tego kolesia-usłyszałam Tej'a
-Przecież ich ścigaliśmy, głąbie-Roman jak zwykle trochę chamski
-Nie, nie to nie to-kłócił się Tej
Odwróciłam się z powrotem i przyspieszyłam. Dojechałam do chłopaków. Wjechałam pomiędzy swoich dwóch ulubieńców (sarkazm!). Odjechali na boki i szybko zjeżdżali z powrotem do środka,chcieli przytrzeć mi boki. O nie! Tak łatwo się nie dam. Chyba nie wiedzą z kim zadarli. A poza tym jadę przecież swoją ukochaną mazdą. Nie dam jej zniszczyć. Przyspieszyłam gwałtownie i trochę pokrzyżowałam im plany bo zamiast przytrzeć mi to przytarli sobie. Ups. Tak mi przykro... że aż wcale.
-Pięknie-usłyszałam Tej'a- jak możesz to spójrz mu na ryj, może ty go rozpoznasz.
-Ogarnij dupę Tej-krzyknął Rome, znowu zaczęli się kłócić.
-To Ryan-krzyknęłam chcąc ich uspokoić-zadowolony?
-Skąd wiesz-zapytał Brian
-Bo to Ry ją postrzelił-wytłumaczył Han
-Dobra dosyć tej debaty! Wyjeżdżamy poza tor-zarządziłam
Przejechałam przez bramę i wyjechałam na ulicę.
-Ty kutasie połamany-krzyknęli Rome i Han
-Chłodnica-usłyszałam
-Dźwońcie do dziewczyn. Przyjadą po was.
-Nie damy rady we trzech. Potrzebujemy pomocy-usłyszałam Briana
-Załatwione-miałam pomysł
Wybrałam odpowiedni numer i czekałam aż odbierze.
-Co tam-usłyszałam po chwili
-Potrzebujemy twojej pomocy.
-Jakiej?
-Jesteśmy w 3 na 2 auta. Chcemy pojechać 2 na 1. Nie wiem co miałeś z matmy ale potrzebujemy pomocy.
-Czemu ja?
-Bo wiem jak jeździsz. A Dom się źle czuje. Wsiadaj w samochód i dołączaj do nas.
-Gdzie jesteście?
Podałam mu ulicę na której właśnie jesteśmy i się rozłączyłam. Jeśli się pospieszy to będzie z nami za góra 10 minut. To tylko 2 przecznice od naszego domu.
-Masz-zapytał Tej
-No raczej, zaraz będzie.
-To co, ja i Tej bierzemy mitsubishi a wy nissana-zaproponował Brian
-Ok.
Spojrzałam w bok. Koło mnie jechał Justin w.... moim Lambo?! Rzuciłam mu przez okno krótkofalówkę.
-Nie za wygodnie ci-zapytałam
-Nie, a co jakieś specjalne bajery tu masz-uśmiechnął się cwaniacko.
-Już wiem jak tak szybko się tu znalazłeś. A tak w ogóle to skąd masz kluczyki?
-Od Tyny-wyszczerzył się
-Macie wpierdol!
-Nie chcę wam przerywać ale moglibyśmy zaczynać-powiedział Brian
-Właśnie nam przerwałeś. Spoko, spoko-stwierdziliśmy zgodnie
Justin bardzo pięknie przepierdolił moim autkiem przez chodnik na którym było w chuj pełno ludzi. Wjebał się Ryan'owi centralnie pod maskę czy jak ja to mówię, pod ryj. Odwrócił się tak jak ja wcześniej. Wystawił rękę przez okno i pokazał Ryan'owi pięknego fucka. To go wkurwi. Odwrócił się z powrotem i pięknym driftem wjebał się w jednokierunkową, w dodatku 'pod prąd'. Chłopak ma talent, muszę przyznać. Musimy jakoś zatrzymać Ryana.
-Justin uważaj -ostrzegłam- przepraszam autko-wyszeptałam i zrównałam się z Ryanem.
Uderzyłam w jego bok. Zakręcił pół kółka i stanął. Wyszedł wkurwiony z auta, z bronią w ręku. Wysiadłam, Justin też. Ryan podniósł rękę z bronią w naszą stronę.
-Co? Znowu strzelisz? Ry-powiedziałam
-Znasz mnie-zapytał zszokowany
-Ty mnie też-podeszłam powoli do niego
Podwinęłam lekko jego koszulkę, ukazując bliznę na brzuchu. Juss stał z tyłu i się gapił.
-Tą bliznę masz od 18 roku życia-mówiłam wolno-pierwsza poważna akcja. Uderzyłeś w lampę. Spadła na twoją Toyotę. Przygniotło cię, próbowałam pomóc ci wyjść. Tą na karku masz od uderzenia rurą. Te na rękach od cięcia. Robiłeś to po tym jak zmarli twoi rodzice. Wiem o tobie wszystko. Łącznie z tym że masz tatuaż na tyłku-uniosłam jedną brew
-Ten Ryan którego pamiętasz... jego już nie ma.
-Jest. Tylko boi się ukazać. Nie chcesz sobie narobić wstydu przed chłopakami. Zobacz jakie to będzie śmieszne-odeszłam od niego i szłam w stronę auta, parsknęłam śmiechem-oni jeśli przeżyją pójdą za kratki, a ty nie.  A wiesz czemu? Bo mimo że się od nas odwróciłeś to i tak nadal jesteśmy rodziną. Powiedz temu chujowi że nie lubię jego sms'ów.-wsiadłam do auta tak jak Justin.
Odjechaliśmy. Odjechaliśmy zostawiając go tam samego z tym co przed chwilą usłyszał. Pojechaliśmy do domu.

***

*dzień głównej akcji*

Wczoraj wieczorem Hobbs powiedział nam o zmianie planu. Nie zaatakują konwoju tylko bazę. Mam nadzieję że Ryan przypomni sobie wszystko i wróci do nas. Justin dostał porządny wykład pod tytułem 'nikt nie ma prawa ruszać MOICH aut bez mojej zgody'. Tynie też się oberwało. Hobbs i Riley wczoraj wpadli do ich kryjówki. Coś tam znaleźli i dali to Tej'owi do sprawdzenia. Aktualnie siedzimy w bazie i czekamy na sygnał od Hobbs'a. Brian jeszcze nie wrócił z Los Angeles. Poleciał tam żeby dowiedzieć się czegoś od Bragi. Nie wiemy o której będzie atak. Nic. Musimy czekać. To takie dziwne... Nagle czyjś telefon zaczął dzwonić.
-To Hobbs-krzyknął Tej i wszyscy podeszliśmy do niego, a on odebrał i dał na głośnik.
-Masz dla mnie dobre wieści-usłyszałam głos Hobbsa
-Farba z kryjówki Shawa jest niewidzialna dla urządzeń wykrywających podczerwień-tłumaczył mu Tej
-Wojskowa-stwierdziłam
-Dokładnie. Mam listę europejskich baz które jej używają-dodał Tej
-Porównaj ją z celami Shaw'a. Jedna z nich musi pasować-nakazał Hobbs
Tej zaczął przeszukiwać listę. Aż znalazł.
-Bingo! Baza N.A.T.O w Hiszpanii.
-Shaw jest w innym kraju. Ma 8 godzin przewagi.-powiedział Dom
-Ruszajcie. Tej prześlij mi dane. Trzeba zabezpieczyć komponent. Wyślę po was samolot. Uczcie się hiszpańskiego i widzimy się na miejscu-rozkazał Hobbs
Szybko spakowaliśmy najważniejsze rzeczy. Ustaliliśmy że nie wszyscy pojadą. Tylko Han, Gisele, Dom, Letty, Tej, Roman, Jaxon, Liam, Carly, ja i Tyna, no i Brian jeśli zdąży wrócić. Dostaliśmy sygnał że samolot już jest. Każdy wziął torbę, reszta życzyła nam powodzenia, oczywiście Luke się trochę rozgadał...
***
Lecimy samolotem do Hiszpanii. Brian zdążył i leci z nami. Tej właśnie skończył rozmawiać z Hobbs'em.
-W bazie złapali człowieka Shawa-powiedział gdy podszedł do nas
-Coś tu nie gra-stwierdził Brian-podpuszcza nas. Atak na Interpool też tak wyglądał.
-Możesz jaśniej-poprosił Roman
-Braga powiedział że zbliżymy się do Shawa tylko gdy on sam tego zechce.
-Tej gdzie ten komponent-zapytałam
-Przewożą go w bezpieczne miejsce.
-Shaw nie zaatakuje bazy-stwierdził Dom
-Tylko konwój-dokończył Bri
Poprosiliśmy pilota żeby leciał trochę szybciej...
~~~~~~~~~~~~~
Hej hej, słuchajcie nwm czy zauważyliście ale rozdział jest krótszy niż te które były dotychczas. I teraz każdy kolejny będzie krótszy. Ten rozdział dedykuję Tynie która jest w szpitalu :((.  Mimo że jestem chora dodaje rozdział. Zrobimy tak. Żeby pojawił się nowy rozdział ma być 5 komentarzy co najmniej. Zachęcam was do komentowania bo dużo się dzieje od 20 rozdziału :) Sorry za błędy i do następnego
5 komentarzy= następny rozdział

czytasz=komentujesz

czwartek, 21 sierpnia 2014

rozdział 16

Spóźnione naj naj najlepsze życzonka dla najukochańszej kuzynki na świecie i na dzisiaj naj naj najlepsze życzonka dla najukochańszego kuzyna na świecie ;**!!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Luke's POV
Mam nadzieję że mi nie odmówi. To jest najbardziej stresująca chwila w całym moim życiu. Kocham ją całym sercem i myślę że ona też mnie kocha. A co jeśli nie i odmówi? Nie dość że wyjdę na idiotę przed dziewczynami, chłopakami i Niall'em to jeszcze przed braćmi. 'No? Tak czy nie?'-myślałem Ta cisza była nie do zniesienia. Na pewno się nie zgodzi... Mówiłem że to zły pomysł ale oni się uparli. Spojrzałem jej w oczy. Pierwszy raz zobaczyłem w nich coś innego niż zwykle, jakby...wahanie? Ona zawsze jest zdecydowana więc dlaczego nic nie mówi? Kątem oka spojrzałem na naszych gości. Każdy patrzał na Lenę wyczekując odpowiedzi. 'No dalej,dalej'-pospieszałem ją w myślach. W jej oczach pojawiły się.. łzy?? Ona płacze? Spojrzałem na nią uspokajająco. Gdy pojedyncze łzy zaczęły spływać po jej policzkach wyglądała tak bezbronnie i słodko. Prawie jak nie ona. No bo ona bezbronna??
-Marlena Brooks,ładnie brzmi-usłyszałem szept Tyny
Moja ukochana spojrzała na Tynę i lekko potrząsnęła głową jakby wybudziła się z transu. Powie nie? Spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
-Tak-wyszeptała
Założyłem jej pierścionek
na palec, wstałem, otarłem jej łzy i pocałowałem. Usłyszeliśmy gwizdy i oklaski. Wziąłem ją na ręce i biegłem w stronę basenu. Wskoczyłem do wody razem z moją narzeczoną na rękach. Jak to ładnie brzmi. 'Moja narzeczona'.
-Kocham Cię-wyszeptałem
Pocałowała mnie i kładąc ręce na moich ramionach zanurzyła mnie pod wodę.
Marlena's POV
Ja w to nie wierzę! On mi się oświadczył. Czyli na prawdę mnie kocha. Wyszłam z basenu i owinęłam się  ręcznikiem. Ściągnęłam spodenki żeby wyschły i poszłam do Niall'a.
-I jak-zapytałam
-Dobrze. Gratuluję-przytulił mnie
-A długo jeszcze?
-Właściwie to już można stawiać na stół.
Podałam mu  miskę do której nałożył kiełbaski i szaszłyki. Do drugiej włożył mięso a na talerz grillowane pieczywo.Pomógł mi zanieść to na stół i poszliśmy jeszcze po piwo. Gdy każdy miał napój usiedliśmy. Tej wyciągnął rękę po chipsa.
-Pierwszy wyciągasz rękę, odmawiasz modlitwę.-powiedział Roman
Wszyscy złączyliśmy ręce a Tej zaczął modlitwę.
-Dobry duchu dziękujemy ci za te posiłki, za to spotkanie, za każde auto i motor, za bezpośredni wtrysk podtlenku azotu, za amortyzatory koni, za tytanowe zawory... I za nasze przyszłe małżeństwo. Amen.
-Amen.
Każdy zaczął jeść i rozmawiać.
-Ej no to skoro wszystko jest gotowe to może jutro zrobimy próbę-zapytałam
-Pewnie-cały chór
-Ja to w ogóle nie rozumiem po co wy się ścigacie-stwierdził Hazza siedzący koło mnie
Wszyscy spojrzeliśmy na niego.
-Wyścigi to rodzaj sztuki...-powiedział Dom
-...Ale dla pasjonatów to sztuka najwyższych lotów-dokończyłam
-Mówiłem żebyś nie pytał-zaśmiał się Zayn
-Pamiętaj, słuchaj Zayn'a-rozkazała Tyna
-Ok.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Ciekawe. Przecież wszyscy tu są. Poszłam otworzyć. Przed drzwiami stały 3 motory.Yamaha TZR50Kawasaki z250sl i Honda CBR1000RR. Na Hondzie wisiała karteczka. Podeszłam i ją zabrałam.
'Obiecałam że dziś to dziś :) Mam nadzieję że się podobają! Zobaczymy się za niedługo. Buziaki! Suki.'-przeczytałam i poszłam do gości.
-Kto-ciekawski Luke...
-Suki dostarczyła motory.
-To niech wchodzi-krzyknęły dziewczyny
-Ale jej nie ma, ani nikogo innego. Tylko motory i list.
-Typowa Suki-zaśmiał się Dom
Chłopacy weszli do basenu.
-Dziewczyny chodźcie do nas-krzyczeli
Wszystkie zgodnie pomachałyśmy im środkowymi palcami. Poszłam się ubrać.
***
Wszyscy się kłócą bo goście chcą już iść a jest dopiero 21. Oni się kłócą a do mnie podszedł Dominic.
-Mnie jutro nie będzie na torze.
-Ej, pamiętasz co ci mówiłam? Zasady są po to żeby je łamać. To że nie możesz jest zasadą którą trzeba złamać. Będziesz nam potrzebny.
-Ach no dobra.
Dom poszedł rozstrzygnąć kłótnię.  Pogadałam jeszcze z Letty o jutrze. Goście poszli. Chłopacy posprzątali i usiedliśmy. Luke posadził mnie sobie na kolana.
-No ale powiedzcie. Lena Brooks, dobrze brzmi.-stwierdziła Tyna
-No tak. Nawet bardzo-przytaknął Jai
-Moja pani Brooks-zamruczał Luke
-Jak na razie to jeszcze jestem Ross.
- No bracie żeś sobie wybrał żonę-zaśmiał się Jai.
Chłopacy zaczęli się śmiać. Beau najwyraźniej miał dosyć tej rozmowy.
-Wiecie co.. Ja pójdę spać. Do jutra-Beau wstał i poszedł na górę.
-A temu co-James pokazał na schody
-Pójdę zobaczyć co mu jest-wstałam i poszłam na górę.
Zapukałam do jego drzwi i gdy usłyszałam pozwolenie weszłam.
-Czego chcesz-zapytał zły
-Coś się stało? Wyglądasz jakbyś miał wymiotować.
-Nie twoja sprawa-odwrócił się plecami do mnie.
Stałam jak taki debil przy drzwiach podczas gdy on miał na mnie kompletnie wyjebane.Podeszłam do łóżka na którym leżał.
-Beau o co chodzi-zapytałam mając nadzieję że usłyszę normalną odpowiedź
-O co chodzi? Pytasz się o co chodzi-krzyczał zrywając się z łóżka- o to gówno co masz na palcu.
-Uspokój się!
-Nie! Luke ci się oświadcza a ty się zgadzasz? Co? Tak źle ci było przy mnie? Chciałaś mi tym udowodnić że między nami nic nie będzie? Że masz mnie w dupie?-nadal krzyczał-To było jakby ktoś wbił mi najbardziej ostry nóż prosto w jebane serce. I wiesz co? To boli. Kurewsko boli. A wiesz czemu? Bo mam coś czego ty nie masz. To się tak fachowo nazywa uczucia.
-Nie mów tak.Myślałam że mogę ci ufać ale się pomyliłam.
-Kurwa, poetka się znalazła. Nawet nie wiesz co to ryzyko. Ty nie wiesz i się nie dowiesz jakie jest życie póki nie da ci porządnego kopa w dupę!
-Nie! To ty nie wiesz jakie jest życie. Nie wiesz co to ryzyko. Nigdy go nie podjąłeś. W przeciwieństwie do mnie. Cały czas chłopaki są z tobą i dbają o twoją dupę! Zobacz na swoje i na moje życie! Ja cały czas robię coś ryzykownego. Całe moje życie to jedno wielkie ryzyko. Nawet nie wiesz ile  dupków chce mojej śmierci za to że przeze mnie resztę życia spędzą w pierdlu. A teraz? Jakiś napalony kutas pisze do mnie sms'y i cały czas mnie widzi. Nie wiem jak to jest możliwe. Kurwa dostawia się do mnie. A wiesz co jest najlepsze? Że w piątek dołączy do listy dupków których wsadziłam do paki. I co potem? Myślisz że nie będzie chciał zemsty? To kolejne ryzyko! Kolejny chuj który będzie chciał się mnie pozbyć-wkurwiłam się, no kurwa, palant jebany, krzyczałam i szłam trącając go palcem, w końcu stanął pod ścianą, nie było ucieczki-I co? Teraz widzisz różnicę? Całe moje życie to ryzyko, a ty? Siedzisz tu bezpieczny z dupą bo jestem na tyle głupia żeby ciebie i wszystkich których znam i kocham ochronić przed śmiercią. Poświęciłabym za was życie!
-Kochasz mnie?
-Debilu będziemy rodziną!
-Przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło! Nie chciałem tego powiedzieć.
-Nic się nie stało. Przynajmniej wyrzuciłeś to z siebie.
-Ale serio nie chciałem.
Nagle drzwi się otworzyły. W drzwiach stał Tej. Fuck.
-Emm... Lena możemy porozmawiać?
-Pewnie.
Zeszliśmy na dół. Nikogo tam nie było. Zapytał o co chodziło z tą kłótnią, czyli wszystko słyszał. Opowiedziałam mu wszystko od początku. Tej przyszedł żeby zapytać po co Justin i reszta mają kontakt z ekipą więc opowiedziałam mu o koncercie. Wsparł mnie. Oczywiście pogratulował. I poszedł. Gdy wyszedł poszłam się wykąpać i spać.
***
Jest około 11. Chłopacy jeszcze śpią. Dziewczyny są już gotowe. Tyna ma obudzić chłopaków i sąsiadów a ja idę do Justina. Zapukałam i po chwili drzwi się otworzyły.
-O hej... em... wchodź, sorka za strój-Jax podrapał się po karku
-Nic nie szkodzi. Widzę że dużo ćwiczysz.
-Tak jakby-uśmiechnął się-eee... poczekaj pójdę obudzić Justina.
-Mogę ja? Proszę...
-Emm.. No ok. Nie widzę problemu. Chodź.
Poszliśmy na górę i weszliśmy do pokoju Justina.
-Justin obudź się-szturchałam go a on mruczał
Postanowiłam obudzić go trochę inaczej
-Chodź-kiwnęłam w stronę Jaxona a on podszedł
Pokazałam mu co ma zrobić. Włożyłam ręce pod materac Justina, Jax zrobił to samo, razem podnieśliśmy jedną stronę materaca po której staliśmy tak że się wywrócił a Justin spadł z łóżka
-Co jest do chuja-krzyczał zrywając się z podłogi
Zaczęlismy się śmiać z Jaxonem. Przybiliśmy piątkę. Mówiłam że się obudzi...
-No i z czego się ryjecie-zapytał Jus masując się po głowie- a tak w ogóle to hej.
-Hej-śmiałam się- u was takie klaty to rodzinne czy co?
-Każdy ćwiczy.
-Później o tym pogadamy, szykujcie się bo musimy jechać.
***
-Dobra następna czwórka. Albo dobra, piątka. Jai, Liam, Zayn auta. Jaxon i Beau motory. Załóżcie słuchawki.
Justina i Doma nie ma z nami. Jus postanowił się uczyć a Dom się niby źle czuje. Dziewczyny stoją w różnych miejscach i wyjeżdżają żeby blokować chłopaków kiedy im każę.
-Ok, startujemy-zarządziłam
Chłopacy jechali równo ze mną. Jechali ładnie, płynnie i co najważniejsze szybko.
-Emm.. Lena kazałaś wyjechać dziewczynom-zapytał Jai
-Nie a czemu-zapytałam
-Bo mamy towarzystwo, spójrz w lusterka.
Spojrzałam w lusterko wsteczne. Wiedziałam że coś pójdzie nie tak. Fuck. Zajebie tego chuja. Tak to...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hej. Wiecie powiem wam że ta cisza Leny trwała serio długo, aż miesiąc!  Sorry za błędy. Jak się podobają motory i pierścionek??
Przeczytałeś/-aś= skomentuj
15 komentarzy= następny rozdział
powodzenia!!