czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 5

To był John. Przyparł mnie do ściany i się przysunął.
-Powiedziałem że cię zerżnę, suko-powiedział i zabrał rękę z moich ust.
-Czego chcesz-wysyczałam przez zęby
-Ciebie-poczułam jego oddech na moim uchu.
-Nigdy-nadal mówiłam przez zęby.
-Jeszcze zobaczymy. To teraz bądź grzeczną dziewczynką i stań w rozkroku.
Zrobiłam to co powiedział bo chwilowo nie miałam pomysłu. Musiałam coś wymyślić. Aż mnie olśniło.
-Która godzina-zapytałam
Wyciągnął telefon, odblokował go i pokazał mi godzinę. Była 13:30.
-Za chwilę przyjadą tu chłopacy, Tyna, Dom i Hobbs. Chcesz żeby cię znalazł tu i zgarnął-powiedziałam
-Mam go w tym, czym zaraz zrobię sobie i tobie dobrze.
KLAPA NA MAXA. Pierwszy raz nie mam pomysłu. Odwróciłam głowę i zobaczyłam że drzwi od sali tanecznej się uchylają. BINGO! JUSTIN!

Justin's POV

Długo nie wraca, pójdę chyba zobaczyć czy wszystko ok. Wstałem z kanapy i szedłem w stronę drzwi, ale zatrzymały mnie czyjeś głosy. To była na pewno Marlena, a drugi głos był męski. Uchyliłem lekko drzwi żeby zobaczyć kto to. Marlena stała przyparta do ściany. Nie mogła się ruszyć, bo jakiś kutas trzymał jej ręce i całował jej szyję. Marlena chyba mnie zauważyła bo pokazała ruchem głowy na pistolet leżący na podłodze. Kiwnąłem do niej głową na znak że rozumiem. Wyciągnąłem swój pistolet i go odblokowałem. Przypomniały mi się jej słowa "tylko nie zrób sobie krzywdy, szkoda by było takiej ładnej buźki." Trzymałem broń w ręce  ale jej nie wymierzyłem. Pokazałem jej że wyjdę i wejdę z powrotem ze zdziwioną miną i że będę przygotowany strzelić. Ona tylko lekko przytaknęła. Wyszedłem po cichu i zamknąłem drzwi. Złapałem za klamkę i energicznie otworzyłem drzwi
-Co do chuja-krzyknąłem
Facet się odwrócił w moją stronę z wymierzoną we mnie bronią. Miał pecha, też  byłem przygotowany. Wycelowałem w niego pistoletem i wtedy do mnie dotarło że to John. Gdy był odwrócony do mnie, Marlena wykorzystała okazję i zajebała mu mocno z łokcia w kark. John upadł na podłogę, stracił przytomność.
-Nieźle, taka drobna a ile ma siły-powiedziałem chowając broń i podchodząc do niej, przy okazji zabierając z podłogi jej pistolet-nic ci nie jest-zapytałem
-Nie, ale dzięki. Tym razem sama nie dała bym sobie rady. Która godzina-zapytała, widziałem że była zła.
-13:40
-Dobra idź do mojej szafki i przynieś z niej linę.
-Do 69, na co ci lina w szafce?
-Na takie okazje jak ta.
Poszedłem po linę. Wróciłem z nią do Marleny. Związaliśmy Johna i zostawiliśmy w szatni przywiązanego do 'ławeczki' która tam stała.
-Chodź-powiedziała i pociągnęła mnie za rękę z powrotem do sali tanecznej. Podeszła do komputera i czegoś w nim szukała.
-Chcesz potańczyć żeby się uspokoić-powiedziałem a ona kiwnęła głową na 'tak'. Podszedłem do komputera.
-Poczekaj.
Marlena się posunęła a ja usiadłem przed komputerem. Podłączyłem pendrive'a i włączyłem 'confident' oraz opcję powtarzania.
-Fajne, co to?
-Confident.
-Twoje?
-Moje-powiedziałem-chodź, nauczę cię nowego układu.
Wstałem z kanapy, podgłośniłem muzykę i pociągnąłem Marlenę za rękę na środek sali. Zdjąłem koszulkę i zacząłem pokazywać jej kroki. Po chwili tańczyła świetnie cały układ, może nawet lepiej niż ja.
-To co, gotowa-zapytałem
-Mhm.
Poczekałem aż piosenka zacznie się od początku.
-1,2,3- powiedziałem i zaczęliśmy tańczyć, a ja dodatkowo śpiewałem: https://www.youtube.com/watch?v=CM_qGL0RSbI
-Wow, nieźle tańczysz, śpiewasz, co jeszcze-powiedziała gdy skończyliśmy tańczyć.
-Dawało się koncerty-powiedziałem uśmiechając się łobuzersko.
Do drzwi ktoś zapukał.
-Proszę-krzyknąłem
-Marlena nie przeszkadzam?-zza drzwi wychyliła się Gisele
-Głupia jesteś, oczywiście że nie.
-Przyjechali chłopacy i Martyna, Hobbs i Dom.-powiedziała.
-To idziemy-zarządziłem
-Gisele-krzyknęła do niej Marlena, a ona się odwróciła-to co widziałaś, nikomu o tym nie mów.
-Nie ma o czym, nic się nie stało-wtrąciłem-niestety.
Marlena walnęła mnie z łokcia. Trochę bolało.
-Ała, za co to-powiedziałem
-"Ała, za co to"-powiedziała przedrzeźniając mój głos-zachowujesz się jak baba, chodź już.
Zabrałem koszulkę z podłogi. Wyszliśmy z sali gasząc w niej światła. Marlena przebrała szybko bluzkę i wyszliśmy. Było ciepło więc nie ubierałem bluzki.
-Niezła klata-Marlena puściła mi oczko.
-Wiem.

Marlena's POV

Dobrze że Justin był wtedy w sali. Tym razem nie dałabym rady sama. Doszliśmy do garażu i zjeżdżaliśmy windą w dół.
-Pomożesz mi i Martynie przy broniach?
-Tak jasne, nie ma sprawy. To co dokończymy wieczorem-poruszył znacząco brwiami. 
Zjechaliśmy w dół. Weszliśmy. Wszyscy już na nas czekali.
-Hobbs mam dla ciebie niespodziankę.
-Dla mnie?- powiedział podekscytowanym głosem.
-No nie dla mnie, w damskiej szatni, na strzelnicy jest związany Josh.
-A co on tam robi?- zapytał Dom.
Otwierałam usta żeby coś powiedzieć, ale przecież Justin musiał mnie wyręczyć. 
- Chciał trochę za dużo i się przeliczył.
-Justin pomógł mi z nim. Mam pewność, że jest wart naszego zaufania.-Wszyscy przytaknęli. 
- To słuchać uważnie- powiedziałam surowym głosem- Justin, Ja i Martyna-broń. Gisele-motocykle, Mia pomóż jej. Letty wjedź tu wszystkimi autami które będą potrzebne. Reszta zajmuje się autami. Potrzebują kilku poprawek po wyścigach. Hobbs dawaj plan. Dom- bierzesz MOJEGO Camaro. Wszyscy rozumieją?-powiedziałam.
Wszyscy przytaknęli. Każdy poszedł robić to co miał robić. Weszliśmy do sali z bronią. Martyna wstukała kod. Ściany się odwróciły ukazując wszystkie pistolety, karabiny,kilka paralizatorów, ogólnie całą broń. Zauważyłam że chłopak zakłada 2 rękawiczki 'bez palców' w kolorze złota. Założyłam swoje. Czarne też 'bez palców'. Podeszłam do białego stołu który stał na środku pomieszczenia. Martyna położyła na nim kilka pistoletów. Zaczęliśmy sprawdzać czy są naładowane, czy się nie zacinają. Musiały 'chodzić' perfekcyjnie. Podszedł do mnie Justin, gdy Martyna stała plecami do nas.
-Dzisiaj.Wieczór.Musimy dokończyć to co zaczęliśmy-wyszeptał mi do ucha
-Gdzie?
-Obojętnie, możemy u mnie. Będziemy mieli cały dom dla siebie-powiedział i ścisnął mój pośladek przez co lekko podskoczyłam.
-A mówiłeś że mam kogoś poznać. Kogo-zapytałam
-Mojego brata, Jaxona.
Kiwnęłam głową informując go że rozumiem. Próbował mnie pocałować, ale Martyna się odwróciła. Wróciliśmy do sprawdzania broni. Justin co jakiś czas zerkał na mnie. Przyszedł Niall.

Niall's POV

Powoli wkurwia mnie Justin. Za dużo czasu spędza z Marleną. Za dużo się koło niej kręci. Kurwa, ona jest moja, Moja. Tylko że... jeszcze o tym nie wie. Zerknąłem w prawo i zobaczyłem Justina koło Marleny. Był blisko niej. Za blisko. Podszedłem do nich.
-Justin możemy pogadać-zapytałem wchodząc do pomieszczenia w którym on stał.
-Spoko-powiedział i podszedł do mnie-co jest?
 -Chodź na bok, nie chcę żeby ktoś nas słyszał.
Poszliśmy kawałek dalej.
-To co jest stary-zapytał Justin
Zacisnąłem zęby i zacząłem mówić.
-Słuchaj, nie podoba mi się to że kręcisz się koło Marleny, rozumiesz?
-No tak nie za bardzo, możesz jaśniej-powiedział
Bezczelny gówniarz. Udaje niewiniątko, ale ja wiem że coś jest na rzeczy. Debil.
-Odpierdol się od Marleny. Zrozumiałeś-wysyczałem przez zęby
-Ale ona dobrze całuje-powiedział
-Coś ty powiedział-wydarłem się
-Marlena. Świetnie. Całuje. Powtórzyć czy dotarło-powiedział podkreślając każde słowo.
Wściekłem się na maxa. Nie wytrzymałem i się na niego rzuciłem. Zacząłem go bić pięściami. Leżeliśmy na podłodze. Z każdym ciosem wymierzonym w jego twarz czułem się lepiej. Gdy nagle to nie ja do uderzyłem ale on mnie. Nie powiem- był silny. Zrzucił mnie z siebie i zaczął wymierzać w moją stronę ciosy. Biliśmy się. Każdy z nas był wściekły.

Marlena's POV

Gdy Justin odszedł z Niall'em przyszedł Hobbs.
-Mam ich plan-usłyszałam więc odeszłam od stołu i szłam do dużego szarego stołu w głównym pomieszczeniu(tam są auta). Podeszłam do stołu i oparłam się pięściami na nim.
-Słucham-powiedziałam
-Za 3 dni, czyli w poniedziałek będą testować nowe auta, a w piątek Shaw i John chcą napaść na konwój wojskowy, tu, na miejscu, gdzieś tak o 18.
-Tak wcześnie?
-O tej godzinie będzie tutaj.
-Aha ok.
-Jakie będzie 'rozstawienie'-zapytał Hobbs
-Nie wiem jeszcze, a co z Johnym?
-Zapomniałem o nim, dobra pójdę po niego a ty wracaj do reszty
-MARLENA-usłyszałam krzyk biegnącej w naszą stronę Leny
-Co jest-zapytałam
-Problem, chodź szybko.
Przestraszyłam się że coś stało się dziewczynom. Biegłam za Leną. Gdy dotarłyśmy na miejsce zamarłam. Justin bił Niall'a, chociaż też miał poobijaną twarz.
-Nigdy nie będzie twoja-krzyknął Justin
-Dom!-krzyknęłam a on stał już po chwili za mną-bierzesz blondyna a ja Justina.
Dominic kiwnął głową że rozumie. Podeszliśmy do nich. Oderwałam Justina od Niall'a. Dom przytrzymał blondyna, a ja wściekłego Justina.
-Kurwa co wy robicie-krzyknęłam-to nie bar ani ring!
-Nigdy-krzyknął Justin do Niall'a próbując się wyrwać.
-W twoich snach-odkrzyknął mu Niall
-Dosyć-wrzasnęłam i zacisnęłam zęby.
Spojrzałam najpierw na Niall'a, który miał podbite oko i kilka rozcięć na twarzy, a potem na Justina.
-O mamo-powiedziałam-chodź.
Justin objął mnie jednym ramieniem a ja objęłam jego żeby pomóc mu iść. Doszliśmy do windy i wyjechaliśmy na powierzchnię. Szliśmy w stronę domu, aż nagle zobaczyłam Hobbs'a.
-Zjebał mi.
-Dobra, zaraz ci pomogę, tylko poczekaj. Chodź, zaniesiesz temu idiocie lód.
Weszliśmy do domu. Poszłam do kuchni i wyciągnęłam lód w woreczkach.
-Masz, zanieś to Niall'owi.-powiedziałam.
Hobbs zabrał worek i poszedł. Podeszłam znowu do Justina i pomogłam mu dojść do łazienki. Posadziłam go na sedesie i wyciągnęłam z szafki apteczkę. Obmyłam Justinowi twarz z krwi. Przyłożyłam mu zimny opatrunek do nosa.
-O co się pobiliście-zapytałam kucając przed nim.
-Nie o co, tylko o kogo. O ciebie. A tak na marginesie podoba mi się twoja pozycja.
-Nie podniecaj się za bardzo. Chwila, chwila, chwila jak to o mnie-zapytałam zdziwiona.
-Mówił coś że nie podoba mu się to że kręcę się koło ciebie i że jesteś jego.
-Nie jestem niczyja, dobra, lepiej-zapytałam
-Mhm.
-To chodź, jesteś zmęczony, pójdziesz spać.
-Ok, ale tylko z tobą-uśmiechnął się łobuzersko.
-Jak teraz się wyśpisz to będziesz miał wieczorem więcej energii-puściłam mu oczko.
Zaprowadziłam go do swojej starej sypialni. Nic się nie zmieniła. Mocno fioletowe ściany, wielkie łóżko, kilka szafek, biurko i stolik. Justin się położył, usiadłam koło niego. Usnął...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Hejka! sorki że tak długo ale nie miałam zbytnio czasu. Przepraszam za błędy jeśli są!! Dziękuję Wiktorii Lewandowskiej za małą pomoc ;) Do następnego!!
PS.
Proszę Was, komentujcie. Jest już opcja dla komentarzy z anonima więc proszę komentujcie!!!

czwartek, 20 lutego 2014

PROŚBA

Hej wszystkim, tym razem nie rozdział tylko WIELKA prośba DO WAS!!!

bardzo proszę wszystkich o pomoc.
Beliebers chcą zrobić prezent urodzinowy dla Justina, którym będzie 1000000000 wyświetleń pod "Baby".

PROSZĘ WAS BARDZO O POMOC, TROCHĘ IM JESZCZE BRAKUJE, WIĘC PROSZĘ POMÓŻCIE!!!!!

 http://www.youtube.com/watch?v=kffacxfA7G4

obejrzycie w wolnym czasie? PROSZĘ. Mamy czas do 1 marca. Proszę!

KOCHAM WAS, DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU :-*******

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 4

Justin śpiewał przez całą drogę. Gdy skręciliśmy w uliczkę na której jest dom dziewczyn Juss skończył śpiewać.
-Co to było- zapytałam
-Wiesz przecież że byłem gwiazdką popu
-Ale co to było-ponowiłam pytanie
-Lolly- powiedział a ja jebłam śmiechem-Jesteśmy.
Wyszłam z Porsche tak jak i Justin. Weszliśmy do domu.
-Hej- krzyknęłam
-Siemka-usłyszała
Głos dochodził z salonu więc tam poszłam. Dziewczyny oglądały TV.
-Strzelnica otwarta-zapytałam
-Nie, klucze są w kuchni tam gdzie wszystkie-odpowiedziała mi Lena.
-Ok.
Poszłam do kuchni po klucze, które znalazłam od razu. Wzięłam je i ruszyłam w stronę drzwi.
-Chodź-powiedziałam do Justina.
Wyszłam z domu, co po chwili zrobił i Justin. Poszliśmy na tył domu, ominęliśmy garaż i poszliśmy jeszcze kawałek dalej, aż w końcu dotarliśmy do budynku, mniej więcej takiej samej wielkości jak garaż. Odkluczyłam drzwi i zapaliłam światło.
-W tym będziesz strzelał-zapytałam Justina pokazując palcem na jego ciuchy w które był ubrany, czyli bokserka, skórzana kurtka, spodnie z niskim krokiem i czarne Supry.
-Emm.. tak
-Jak chcesz się przebrać to ciuchy są w szatni w szafce numer 23, Ja idę się przebrać. Jeśli będziesz już gotowy wyjdź drzwiami nad którymi wisi tabliczka "do drugiego ulubionego miejsca". Widzimy się za chwilę.
Poszłam się przebrać. Może to dziwne ale mam swoje ulubione spodnie do strzelania, trochę podobne do tych które ma Justin. Uwielbiam spodnie z niskim krokiem.

Martyna's POV

*w tym samym czasie*

W końcu pojechała. Już myślałam że się rozmyśliła. Gdy tylko odjechali wyszłam z domu. Przeszłam kawałek do domu chłopaków. Weszłam bez pukania, w końcu mówiłam im że przyjdę zaraz jak pojadą.
-Jestem-krzyknęłam.
-Salon-usłyszałam głos Louis'a.
Przeszłam do salonu, zobaczyłam chłopaków, którzy siedzieli i gadali o czymś.
-Siadaj-Harry poklepał ręką miejsce na kanapie koło siebie. Podeszłam i usiadłam w wyznaczonym miejscu.
-Dobra to o czym chcieliście pogadać-zapytałam
Rozmowa chłopaków ucichła, a ich wzrok padł na mnie.
-O niej-rzucił Niall.
-"O niej" czyli-zapytałam zdezorientowana
-Marlenie.
-Aha, no to słucham co chcecie wiedzieć.
-Nie my, tylko on- odpowiedział mi Harry wskazując na Niall'a.
-Okeej, to słucham.
-Opowiedz mi coś o niej- usłyszałam cichy głos Niall'a
Spojrzałam w jego stronę. Siedział bardzo nie spokojnie, kręcił się.
-No to co. Ma 20 lat, kocha się ścigać, kocha auta, motocykle i wszystko co z nimi związane. Nie jest typem damulki, w sensie makijaż to nie dla niej. Jak założy buty na obcasie czy coś w tym stylu to święto albo wtedy idzie na dyskotekę. Bije się świetnie, strzela też. Ma piwne oczy, brązowe włosy, ma 3 tatuaże i planuje następny. Gdy jest wściekła to tańczy bo to ją uspokaja. No to chyba tyle.
-Ulubione auta.
-Szybkie-rzuciłam krótko
-A jakieś dokładne- Niall nie odpuszczał.
-O mamo, uparty jesteś. Lubi jeździć RX-7, Lamborghini, ogólnie muszą być bardzo szybkie.
-Aha, a wspominałaś coś o tatuażach.
Kiwnęłam głową na 'tak'
-Gdzie je ma?
-Na karku, na biodrze i na klatce piersiowej.
-A ten czwarty gdzie ma być?
Wskazałam palcem na miejsce na lewej ręce. Chłopak chciał się odezwać, ale Liam mu przeszkodził.
-Chcesz piwo-zapytał Liam
-Um.. tak jasne.
Liam wstał i poszedł po piwo, które już po chwili trzymałam w ręku i piłam.
-A tak wogóle to, to dlaczego się nią tak interesujesz- skierowałam głowę w stronę Niall'a
Niall zaczął się wiercić na swoim miejscu i nerwowo bawić palcami, głowę miał spuszczoną w dół.
-Czemu-zapytałam trochę głośniej
NIC. Zobaczyłam że Louis otwiera usta żeby coś powiedzieć jednak Niall spojrzał na niego z miną mówiącą 'TYLKO COŚ POWIEDZ'.
-Ja...-zaczął cicho Niall-ja.
-Tak ty- krzyknęłąm nieźle wnerwiona.
-Niezła z niej dupa- powiedział podnosząc głowę i patrząc na mnie.
-Chwila, chwila, chwila. Czy to ma coś wspólnego z tym co zrobiłeś na wyścigach?
On tylko lekko skinął głową dając znak że tak.
-To może wy kurwa coś powiecie-krzyknęłam wstając z kanapy.
Wszyscy patrzyli na mnie dziwnie.
-Co nigdy nie widzieliście złej dziewczyny? A Marlena to co-krzyczałam- to może powiesz o co chodzi.
Trochę się uspokoiłam i usiadłam.
-Podoba mi się, ok-powiedział Niall
Super znowu tylko on będzie gadał.
-Co, ściana?
Chłopacy parsknęli śmiechem pod nosem.
-Nie, Marlena.
-Sorki, ale raczej wątpię. Musiałbyś się nieźle na starać.
-No a myślisz że dlaczego niby miałaś to wszystko powiedzieć.
-Co ty chcesz zrobić?
-Zobaczysz, musisz trochę poczekać.
-Tylko nie zrób nic głupiego. Ostrzegam, bo może to się źle skończyć dla ciebie.
-O to się nie martw.
Zaczęliśmy gadać o jakiś głupotach. Chłopacy zaczęli się wygłupiać, tańczyć i śpiewać.

Justin's POV

Nie chciało mi się przebierać, więc od razu wyszedłem przez drzwi o których mówiła wcześniej Marlena. Gdy wyszedłem zobaczyłem 10 boxów. W każdym z nich stała kartonowa figura człowieka, a na deskach wisiała tarcza, którą można było wymienić z ludzikiem. Stała tam też kanapa i stolik. Usiadłem na kanapie i czekałem. Po chwili zobaczyłem że drzwi się otwierają. Przyszła.
-Wow-powiedziałem patrząc na jej spodnie.
-Jakiś problem-zacisnęła zęby.
-Podoba mi się.
-Tss... To masz problem.
Cholera, dlaczego ona musi być taka dla mnie. Fakt-jest ładna. Ale jest starsza, a właściwie co z tego. Lubię starsze. Ona jest taka... pociągająca. Kurwa chętnie bym ją przeleciał. Kurwa Justin ogarnij się. Nie możesz. Z zamyśleń wyrwał mnie jej głos.
-Bo ci stanie.
Teraz zrozumiałem że cały czas gapię się na jej spodnie, czy raczej na jej krok. Przez ten tekst jest jeszcze bardziej podniecająca. Przygryzłem dolną wargę i zmierzyłem ją wzrokiem. Była idealna, ale nie mogłem. KURWA. Usłyszałem dźwięk telefonu i zobaczyłem że Marlena wyciągnęła swojego IPhone'a i coś czytała.
-W twoich snach-powiedziała pod nosem.
Zdębiałem. Miałem nadzieję że to tylko jej reakcja na sms'a. No bo chyba nie mówiła tego do mnie, a może... Może to przez to że przygryzłem wargę... Nie raczej nie. Wtedy nie wytrzymałem. Wstałem i podszedłem do niej. Wiedziałem że mogę za to oberwać, ale cóż najwyżej mi przypierdoli. Złapałem ją za tyłek i podniosłem. Zdziwiłem się kiedy oplotła mnie wokół bioder swoimi nogami. Poszedłem z nią w stronę kanapy i posadziłem ją na stole. Zacząłem całować ją po szyi. Najdziwniejsze było to że jeszcze mnie nie uderzyła. Może chciała tego tak samo jak ja. Całowałem jej skórę.
-Chcę żebyś kogoś poznała-powiedziałem odrywając się na chwilę od niej.
-Ok, chodź-powiedziała i stanęła na własnych nogach.
-Nigdzie nie idziesz- powiedziałem i złapałem ją za rękę.
-Chodź, mówiłeś że tańczysz świetnie. Chcę to zobaczyć-puściła mi oczko.
Poszedłem za nią. Przeszliśmy przez drzwi przez które ona wcześniej weszła. Marlena podeszła do jednej z szafek. Jak się nie mylę była to chyba szafka 69.
-Ciekawy numerek-powiedziałem i wskazałem na tabliczkę z numerkiem na drzwiach szafki.
Ona tylko parsknęła śmiechem, odwróciła się do mnie. Pchnęła mnie na szafki za mną i podeszła do mnie. Uśmiechnęła się łobuzersko. Wpiłem się w jej usta, ku mojemu zdziwieniu ( pobiję dziś chyba rekord zdziwień) odwzajemniła pocałunek. Odeszła ode mnie i podeszła do szafki. Wyciągnęła z niej jakiś materiał
-Nieźle, ale jak chcesz mnie całować to musisz to robić lepiej. Odwróć się.
Wolałem się odwrócić niż zarobić z liścia w twarz, więc się odwróciłem. Chwilę stałem tyłem do niej. Mówiłem już że jest podniecająca? Powtórzę się. Jest zajebiście podniecająca.
-Ok, chodź-powiedziała.
Odwróciłem się z powrotem. Marlena zamknęła szafkę. Szliśmy w kierunku innych drzwi niż wcześniej.
-Co to był za sms-zapytałem.

Marlena's POV

[...] Hmm niezły jest. Trochę mnie wnerwił tym gapieniem się.
-Bo ci stanie.-powiedziałam.
Cały czas gapił się na mój krok. Usłyszałam dźwięk mojego IPhone'a. Wyciągnęłam go i sprawdziłam treść sms'a.
"Zerżnę cię suko
Lubiący ostre. xx."
-W twoich snach-powiedziałam pod nosem.
Chwilę myślałam o treści sms'a. Wiedziałam że był on od Johna. Z zamyśleń wyrwał mnie Justin. Podszedł do mnie, złapał za tyłek i podniósł. Oplotłam go nogami w biodrach. Zaniósł mnie i posadził na stole, po czym zaczął całować mnie po szyi.
-Chcę żebyś kogoś poznała- powiedział przerywając całowanie mojej skóry.
-Ok, chodź-powiedziałam i wstałam.
-Nigdzie nie idziesz-powiedział Justin.
-Chodź, mówiłeś że tańczysz świetnie. Chcę to zobaczyć- puściłam mu oczko.
Poszłam do szatni bo chciałam zmienić bluzkę.
-Ciekawy numerek-usłyszałam
Parsknęłam śmiechem, odwróciłam się i pchnęłam go na szafki po czym podeszłam do niego. Wpił się w moje usta, odwzajemniłam pocałunek. Odeszłam i poszłam do szafki po bluzkę.
-Nieźle ale jak chcesz mnie całować to musisz to robić lepiej. Odwróć się.
Justin się odwrócił a ja przebrałam bluzkę.
-Ok, chodź-powiedziałam
Juss z powrotem się odwrócił,zamknęłam szafkę. Poszliśmy do drzwi.
-Co to był za sms- zapytał Justin
Opowiedziałam mu sytuacje z wyścigów i o sms'ie. Otworzyłam drzwi i zapaliłam światło. Weszliśmy do sali w której było pełno luster na ścianach. W jednym z rogów stała kanapa i stolik na którym stał MacBook, który był podłączony do wszystkich głośników w sali. Podeszłam i usiadłam przed urządzeniem. Poczułam że kanapa się ugięła, czyli Justin usiadł koło mnie i objął mnie w pasie znowu zaczynając całować mnie po szyi.
-Może dokończymy to co zaczęliśmy-wymruczał mi do ucha Justin.
Wybierałam piosenkę dobrą do potańczenia. Wybór padł na Jasona Derulo- Talk Dirty.
-Mm...Podoba mi się- znowu wymruczał
Uśmiechnęłam się łobuzersko. Usiadłam na nim okrakiem..
-Wiesz co zrobić żeby mnie podniecić-powiedział Justin
-Powtórzę. Bo ci stanie.
-Talk Dirty to me-zaśpiewał Justin
-Mówił ci ktoś że jesteś głupi?
-Nie przypominam sobie.
-To sobie przypomnij-uśmiechnęłam się łobuzersko
W tym momencie otworzyły się drzwi.
-Marlena masz gościa, czeka w korytarzu przed szatniami-powiedziała Gisele i odwróciła głowę patrząc na nas- wow, to ja może nie będę przeszkadzać!
-Debilka,zaraz przyjdę.
-Ok.
Ona wyszła a ja myślałam kto to mógł być. Aż mnie olśniło. Wstałam z Justina, wyciągnęłam broń i ją odblokowałam. Pocałowałam Justina.
-Zostań tu- powiedziałam i wyszłam.
Stanęłam przy drzwiach od korytarza, uchyliłam je ale nikogo nie zauważyłam. Poczułam że ktoś wybił mi broń z ręki, odwrócił mnie do siebie i zakrył moje usta dłonią. To był....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 No witam wszystkich z nowym rozdziałem. Anonimki teraz wy też możecie komentować. Dzięki za pomoc !!!!!!! Czekajcie na kolejny rozdział. Będzie się działo. Do następnego :-*
 przepraszam za błędy, jeśli są!!

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 3

Rozdział z dedykiem dla Kingi Mazur
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Liam, chodźcie tu na chwilę-krzyknęłam do nich i już po chwili pozostała czwórka chłopaków stała koło nas.
Gdy podeszli wzrok wszystkich skierował się na ręce Horana które oplatały mnie wokół bioder.
-Dom to jest Zayn, Louis, Liam i Harry-pokazałam na chłopaków po kolei- a to jest Justin i Niall- wskazałam ich palcem.
-Hej- powiedzieli wszyscy równocześnie na co się zaśmiałam.
-Chłopacy to jest Dominic Toretto, stary kumpel ekipy. Czasami sobie pomagamy -powiedziałam
-Siema-kiwnął ręką do chłopaków.
Rozmawialiśmy chwilę o starych czasach i akcjach.
-Dom, mógłbyś wpaść jutro do warsztatu? Potrzebna mała pomoc-mówiąc to poczułam lekki ból na brzuchu co oznaczało że blondyn ścisnął mnie mocniej.
Walnęłam go mocno z łokcia żeby mnie w końcu puścił. Niestety nie poskutkowało, ale wiedziałam co zrobić. Ugięłam nogę w kolanie i kopnęłam go w krok, a on zgiął się z bólu i złapał za bolące miejsce. Mnie to nie ruszało.
-Tak jasne, spoko, nie ma problemu. Dawno nie widziałem dziewczyn-zaśmiał się.
Ustaliliśmy jeszcze że przyjedzie o 14 więc mogłam się wyspać. Myślałam chwilę nad czymś, jednak z zamyśleń wyrwał mnie głos Zayn'a.
-Marlena mogę się ścignąć- zapytał.
-Hm. Tak jasne, tylko nie spierdol tego.
Zayn odszedł, a my pożegnaliśmy się z Dominic'iem i też odeszliśmy. Chłopacy poszli się czegoś napić, a ja i Martyna poszłyśmy na start, żeby zobaczyć jak wystartuje Zayn. Jechał Astonem Martinem a jego przeciwnik- bmw. Podeszłam do auta którym startował Zayn, pochyliłam się do okna.
-Powodzenia, uważaj na siebie. W razie glin masz to-powiedziałam i pokazałam na urządzenie na siedzeniu pasażera-więc mów a ja się tym zajmę.
-Ok, postaram się wygrać-uśmiechnął się Zayn
-Mam taką nadzieję-puściłam mu oczko.
Tym razem podeszła brunetka o prostych włosach. Miała na sobie bardzo krótkie spodenki, top i wysokie buty. Wyglądała trochę jak ździra. No ale cóż- jej wybór. Podeszłam do niej.
-Mogę-zapytałam, a ona tylko zeszła z toru.
Podniosłam ręce do góry.
-Gotowi, do startu-puściłam Zayn'owi oczko i lekko kiwnęłam głową dając mu znak żeby był przygotowany-START-krzyknęłam i opuściłam ręce.
Chłopacy wystartowali. Gdy Zayn był już daleko przypomniało mi się że nie powiedziałam mu gdzie włącza się turbo. Pobiegłam do auta i złapałam urządzenie.
-Zayn, słyszysz mnie-powiedziałam do urządzenia
-Co jest-zapytał
-Wygrywasz-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-No właśnie tu jest problem bo nie
-Jak możesz przegrywać, nie umiesz jeździć, czy co-krzyknęłam- jak będziesz przed metą to nad radiem jest taki czerwony przycisk. Jeśli będziesz przegrywał, to jak wjedziesz w uliczkę i zobaczysz tłum ludzi przy mecie naciśnij ten przycisk. To powinieneś wyjść na prowadzenie, powodzenia i pamiętaj nie daj się złapać..
Nie czekałam na odpowiedź tylko schowałam urządzenie do kieszeni spodni i ruszyłam w stronę Martyny. Stanęłam na swoim wcześniejszym miejscu i zaczęłam gadać z Tyną. Rozmawiałyśmy o Shaw'ie i Johnym. Wymyśliłyśmy że cała akcja będzie za kilka dni, bo teraz wszystko trzeba przygotować i ustalić wszystko z Hobbs'em. Jutro przyjedzie Dom więc pomoże przy autach, ja z Martyną zajmę się bronią, a Gisele- motocyklami. Chłopacy mogą też coś pomóc. Trzeba jeszcze zadzwonić do Hobbs'a żeby przyjechał z planem działania tamtych. Miał to wyciągnąć od jakiegoś ich współpracownika. Hobbs załatwi wszystko. My tylko szykujemy sprzęt i auta, no i oczywiście 'pościg'. Z zamyśleń wyrwał mnie Zayn.
-Spoko, mówiłem że postaram się nie przejebać.
-Wygrałeś-zapytałam.
-No pewnie-uśmiechnął się łobuzersko co zrobiłam i ja.
 -Graty-powiedziała Tyna.
Wyścigi dobiegły końca.
-To co spadamy.
Mia i Gisele wsiadły do dwóch wygranych BMW, a Lena do Range Rover'a. Jechaliśmy do garażu, wjechaliśmy autami na rampy.
-Chłopacy zbieramy się, idźcie do samochodu. Dziewczyny odwieźcie ich.
-Ok.
-Możemy jechać z wami-zapytał Juss pokazując palcem na siebie i Niall'a.
-Okeej...-przytaknęłyśmy
Juss wsiadł do Mustanga Martyny.
-Biorę Mazdę-uśmiechnęłam się łobuzersko.
-No dobra-powiedziała zła Letty.
Zabrałam kluczyki od RX-7 i wsiadłam do niej co zrobił i Horan. Wyjechałam na ulice i jechałam. Było już późno, wyścig się skończył więc ulice były prawie puste. Jechałam według przepisów co było dziwne jak dla mnie, ale cóż.
-Możemy pogadać-zapytał chłopak.
-Jak chcesz-wzruszyłam ramionami.
-Czy on ci coś zrobił, albo no wiesz...-urwał patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
-Dobierał się do mnie?
On tylko kiwnął głową gdy na niego spojrzałam.
-Niall, wiesz dobrze że bym sobie poradziła gdyby tak było.
-Nie odpowiedziałaś na pytanie.
-Nie, nie dobierał się jeszcze. Tylko gadał coś że jestem ostra i że lubi takie, bo zabrałam mu gwałtownie kluczyki.
-Aha, ale nic ci nie zrobił?
-No nie, gdyby tak to leżałby na ziemi z rozjebaną głową, gdy ty byś przyszedł.
-To dobrze. Zajebałbym chuja jakby coś ci zrobił. Skurwiel zaje...
-Niall- krzyknęłam przerywając mu, on tylko spojrzał na mnie- sama sobie poradzę-powiedziałam wkurwiona na maxa.
-Marlena. Nie. Pozwolę. Żeby. Ktoś. Cię. Skrzywdził.- powiedział podkreślając każde słowo, a mnie zamurowało.
Zatrzymałam się na poboczu i zgasiłam silnik. Nie chciałam zniszczyć takiej dobrej fury przez jakiś tam wypadek czy coś w tym stylu. Gdy otworzyłam usta żeby coś powiedzieć zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran IPhone'a na którym wyświetliło się połączenie przychodzące od Martyny. Odebrałam.
-Co jest-zapytałam przykładając telefon do ucha.
-Gdzie ty jesteś?
-W samochodzie, gadam z Niall'em.
-Aaa, to ja nie przeszkadzam. Bawcie się dobrze...-ja tylko się zaśmiałam i rozłączyłam.
Schowałam urządzenie do tylnej kieszeni rurek i spojrzałam na chłopaka, który pożerał mnie wzrokiem.
-Niall- powiedziałam a on się ogarnął-słuchaj, co ty chcesz przez to powiedzieć?
-Marlena-wziął głęboki oddech-lubię cię. Bardzo. Rozumiesz.
-Niall nie możesz. Rozumiesz? Nie możesz.
-Ale to jest silniejsze ode mnie.
Nic nie odpowiedziałam. Odwróciłam głowę żeby nie patrzeć w jego oczy. Spojrzałam w okno. Powoli analizowałam to co usłyszałam. Byłam wściekła. Odpaliłam szybko samochód i ruszyłam. Jechałam już nie tak jak wcześniej. Licznik pokazywał 180km/h. Jak dla mnie MAŁO. Ale cóż. Po 5 minutach byłam już na miejscu. Wyszłam wkurwiona z auta, trzaskając drzwiami. Niall wyszedł z samochodu. Zakluczyłam nerwowo drzwi i ruszyłam do swojego domu, a Niall do swojego. Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i jebłam z całej siły drzwiami. Poszłam do kuchni i nalałam sobie wody do szklanki. Wypiłam wodę i rzuciłam szklanką na podłogę, rozjebała się w drobne kawałeczki. Po schodach ktoś zbiegł, myślałam że to Martyna, ale się pomyliłam. To był Hobbs.
-Co ci jest-zapytał.
-Nie twoja pierdolona sprawa-krzyknęłam i omijając go ruszyłam w stronę schodów.
Po chwili byłam już w swoim pokoju. Krążyłam w kółko po pokoju i przewracając wszystko co miałam w zasięgu ręki i myśląc o tym co usłyszałam od Niall'a. Lekko uspokojona zeszłam na dół zostawiając w pokoju mega bałagan, wyglądało to jakby przed chwilą przeszło tam tornado, usiadłam na kanapie.
-Masz wszystko-zapytałam Hobbs'a.
-Tu masz wszystko-podsunął mi teczkę-dobra ja będę leciał.
-Cześć-pożegnałyśmy się z nim, a on wyszedł.
-Chodź, jedziemy na zakupy-zwróciłam się do Martyny.
-Ok.
Wstałyśmy z kanapy i wyszłyśmy z domu. Wsiadłyśmy do Mustanga, bo ja nie chciałam kierować, co trochę zdziwiło Martynę. Ale teraz bym coś odjebała, ja to wiem,byłam zbyt wkurwiona. Pojechałyśmy do dziewczyn żeby wziąść Land Rover'a i nim pojechać na zakupy,żeby wszystkie kupione rzeczy zmieściły się w aucie. Jechałyśmy do sklepu.
-Co jest-zapytała Tyna
-Nic-powiedziałam oschle
-Widzę.
Opowiedziałam jej o mojej rozmowie z Niall'em, o tym co powiedział. Była trochę zdziwiona. Co ja pierdole, trochę? Bardzo! Dojechałyśmy do sklepu.
-Mówiłam że ktoś wpadł komuś w oko-poruszyła zabawnie brwiami (^^)
-Głupia jesteś.
-Nie prawda, pasujecie do siebie.
-No napewno- sarkazm!-a na drodze czołg jedzie.
Wysiadłyśmy z auta. Martyna zamykała je a ja poszłam po wózek. Weszłyśmy do środka. Wrzucałyśmy do kosza wszystko co było nam potrzebne. Kawa, mleko, chleb, masło, serki, jogurty, wędliny, herbatę, wszystko, dosłownie wszystko.
-Chyba mamy już wszystko co potrzebne-powiedziała Martyna.
-Ta, chyba tak.
-Poczekaj jeszcze nie.
-Co jeszcze?
-Nie mamy nic do picia.
Przytaknęłam i ruszyłam do półek z napojami.
-To co bierzemy-zapytałam
-Nie wiem.
Ja tylko wzruszyłam ramionami i złapałam zgrzewkę pepsi, sprite, fanty, coca-coli i jeszcze innych napoi. Martyna przyniosła kilka piw.
-Co tak mało-zapytałam robiąc zdziwioną minę.
-Tss. To chodź.
Ruszyłyśmy do działu z alkoholem. Zaczęłyśmy wkładać piwa, wódkę i 2 butelki wina.
-Idziemy do kasy-krzyknęła zmęczona zakupami Martyna.
Żeby dostać się do kas musiałyśmy przejść przez dział z chipsami itp. Martyna szła przede mną a ja pchałam wózek przy okazji wkładając do niego kilka paczek chipsów, paluszków, orzeszków i popcornu. Stałyśmy już przy kasie a Tyna wyciągała wszystko na taśmę, dopóki nie trzeba było pakować zakupów do reklamówek. Ona poszła pakować wszystko do toreb a ja wyciągałam z wózka resztę zakupów. Gdy wszystko było spakowane zapłaciłam kasjerce i ruszyłam z Tyną i zakupami na parking do auta. Gdy Martyna wkładała torby do samochodu zauważyłam małą karteczkę za wycieraczką od strony pasażera, więc poszłam i wyciągnęłam ją spod wycieraczki. Przeczytałam to co było napisane na karteczce.
"Mówiłem Ci że lubię ostre laski,
jeszcze Cię przelecę suko"
Nie biorąc tego do siebie zgniotłam karteczkę i wyrzuciłam do śmieci.
-Możemy ruszać-usłyszałam głos Tyny.
Wsiadłyśmy i odjechałyśmy. Po ok. 20 minutach jechania byłyśmy pod domem. Wypakowałyśmy zakupy. Było pare minut po 10, więc miałam prawie 4 godziny wolne. Martyna pojechała do dziewczyn po swoje auto. Wróciła po ok. 10 minutach. Wyszłam z domu i poszłam do chłopaków. Weszłam bez pukania tak jak oni wcześniej do mnie.
-Hej-uśmiechnęli się.
-Cześć, jesteście wszyscy?
Oni kiwnęli głową. W tym momencie zobaczyłam że Juss wyszedł z kuchni.
-Hej mała-krzyknął do mnie.
-Pierdol się-uśmiechnęłam się łobuzersko.
-Zależy z kim-puścił mi oczko, a ja parsknęłam śmiechem.
-Słuchajcie ja jadę postrzelać trochę, jest ktoś chętny też jechać-zapytałam.
-Ja mogę pojechać- Justin podniósł lekko rękę
-Ok, jeszcze ktoś?
Chłopacy spuścili głowy co, jak myślę, miało znaczyć że nie.
-Chodź-kiwnęłam ręką do Justina.
Wyszliśmy z domu chłopaków i poszliśmy na mój podjazd. Gdy mieliśmy wchodzić za bramę,by dojść do auta usłyszałam głos Justina.
-Możemy pojechać moim autem-zapytał
-Jak chcesz, poczekaj tylko skoczę na chwilę do domu.
Justin skinął głową na znak że rozumie i poszedł do swojego auta. Wpadłam do domu po kurtkę.
-Jadę z Jussem na strzelnice- krzyknęłam do Martyny. Nie chciałam znowu telefonów z pytaniami gdzie jestem.  Wyszłam trzaskając drzwiami. Justin czekał na mnie przed bramą w swoim Porsche. Otworzyłam swoje drzwi i wsiadłam.
-To gdzie jechać-zapytał
-Do dziewczyn.
-Ok.
Jechaliśmy prosto, aż musieliśmy zatrzymać się na czerwonym świetle. Staliśmy na światłach a Justin zaczął śpiewać.
" Throwing up a G note, like I'm at a casino
I'm all fancy, yeah I'm popping Pellegrino
I'm in the El Camino when I pull up on the scene though
You know I'm a real OG and baby I ain't from the T.O
I'm messing with the clique though, meet me on the sixth floor
Know you ain't a model, you should let me take some pics though
Windows down, speakers loud, look down at my sneakers now
Got so many features, tell the creatures just to beat it now
Fifty for the necklace, look down at my set list
Gotcha girlfriend at my crib watching Netflix
Let's just admit that I'm the bestest
Guess this, you ain't never ever on the guest list"


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim! Ten rozdział był z dedykiem dla Kingi Mazur:-* . Miałam zamiar dodać jutro rozdział czwarty, ale tak się nie stanie, ponieważ zmarł mój wujek i jadę na jego pogrzeb(*). Czwarty rozdział może być dla was lekkim zaskoczeniem. Dziękuję za miłe słowa o wcześniejszych rozdziałach, za tak dużą liczbę wyświetleń. Czekajcie na następny rozdział. Postaram się dodać go szybko. PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY, JEŚLI SĄ! :-*** miłego czytania.

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 2

-Spoko laska, ścigam się dobrze-powiedział Justin.
-Niech ci będzie-powiedziałam-wybierajcie.
-A czemu -zapytał Niall
-No chyba nie myślałeś że pozwolę ci wyjechać Land Rover'em na tor.
On tylko wzruszył ramionami.
-Ja chcę Mazdę- powiedział Justin
-Jesteś pewien? Ma niezłego kopa.
-RX-7 - zapytał, a ja kiwnęłam głową na tak- spoko dam radę.
-To wy wybierzcie, a ty chodź, pokarzesz jak jeździsz.
Rzuciłam mu kluczyki i wsiedliśmy. Justin wjechał do windy i wyjechaliśmy 'na powierzchnię'. Juss ruszył, jechał nawet nieźle. Nie pomyślałabym że będzie tak dobrze.
-Skręć w lewo- powiedziałam a on skręcił i jechał chwilę prosto- tu zatrzymaj się.
Bieber się zatrzymał a ja spojrzałam na niego.
-Idziemy
Wyszliśmy z mazdy, kochałam nią jeździć. Weszliśmy do McDonalda i podeszłam zamówić.
-Co chcesz?
-Ja sobie sam zamówię- ja wzruszyłam tylko ramionami, gdy była moja kolej na zamówienie.
-6 powiększonych McZestawów z Big Mac'iem, dużego Chicken boxa i 4 McZestawy powiększone z MacChicken- powiedziałam do kasjerki
- A co dla chłopaków-zwróciłam się do Justina
-5 McZestawów z Big Mac'iem i dużego chicken boxa- zwrócił się do kobiety za kasą
-A ty?
-Uparłaś się-uśmiechnęłam się łobuzersko-No to McZestaw z MacChicken powiększony i Mc Flura- powiedział do kasjerki
-Razy dwa i na wynos oczywiście wszystko-powiedziałam
-Zaraz podam, proszę 335,38.
Podałam jej pieniądze i zaczekałam z Jussem na zamówienie, które po chwili miałam już w rękach. Justin pomógł mi zanieść wszystko do auta, wsiedliśmy i ruszyliśmy jedząc Mc Flury. Gdy jechaliśmy trochę rozmawialiśmy, powiedział mi skąd zna chłopaków, że kiedyś byli gwiazdami popu i opowiedział trochę o sobie. Gdy podwinął rękaw swojej skórzanej kurtki zauważyłam tatuaż.
-Siedziałeś kiedyś-zapytałam ciekawa
-Nie a ty?
-Ja jestem nietykalna dla glin za to że czasem im pomogę, a chłopacy?
-Też nie, raz tylko Zayn miał mały problem z glinami, coś o prochach, a Martyna i reszta dziewczyn?
-Żadna z nich nie siedziała dlatego że gliny wiedzą że to moja ekipa, ruszyli by jedną z nich i byłoby po nich, no wiesz najlepsza ekipa na świecie. Masz spoko tatuaż, rękaw-zapytałam
-Nom, a ty masz jakiś tatuaż?
-Mam niejeden- odpowiedziałam
-A gdzie
-A nie powiem.
-Szkoda, ale się dowiem-ja tylko wzruszyłam ramionami.
Byliśmy już na miejscu więc wjechaliśmy do windy i zjechaliśmy na dół. Wyszliśmy z auta.
-Dostawa-krzyknęłam, a po sekundzie wszyscy stali koło nas.
Justin dał jedzenie chłopakom i zaczął jeść, a ja dziewczynom i też zaczęłam jeść.Zjedliśmy wszyscy trochę gadając, zauważyłam że Niall cały czas się na mnie gapił. Fajnie gadało mi się z Justinem, troch się z nim zaprzyjaźniłam.
-Wybraliście sobie auta-zapytał Justin wyręczając mnie, a ja szturchnęłam go łokciem-Ała.
Ja tylko uśmiechnęłam się łobuzersko i poszłam z chłopakami do samochodów. Pokazali mi który chciałby się którym ścigać na co ja tylko przytaknęłam.
-Dziewczyny odwieźcie ich, niech się wyśpią przed wyścigiem-dziewczyny porwały kluczyki od jeep'ów i zabrały chłopaków.
-Ja zostanę, pomogę wam- odezwał się Justin
-No ok, jak chcesz.
-ja też zostanę-usłyszałam Horana na co kiwnęłam głową dając znak że ok.
-Bądźcie gotowi o 21, przyślę po was dziewczyny-krzyknęłam
-Ok- usłyszałam
Dziewczyny odjechały, a Martyna i Letty poszły podrasować trochę auta. Machnęłam ręką dając chłopakom znak żeby poszli za mną, co zrobili.
-Fajne motory-usłyszałam głos Horana, na co uśmiechnęłam się łobuzersko pod nosem.
Poszliśmy do pokoju w którym na pierwszy rzut oka nic nie było oprócz małego białego stolika na środku sali. Wstukałam kod w mały panel sterujący po czym ściany się odwróciły i pokazały się 'półki' z bronią. Podeszłam do jednej i zabrałam z niej 5 pistoletów i nowe magazynki na zapas. Wzięłam jeszcze jeden pistolet, taki trochę 'lepszy' i magazynek do niego po czym podeszłam do Justina i wystawiłam  w jego stronę rękę z bronią.
-Tylko nie zrób sobie krzywdy, szkoda by było takiej ładniej buźki- puściłam mu oczko i przeszłam koło niego, podeszłam do panelu i wstukałam kod dzięki czemu ściany odwróciły się ponownie i nie było już widać broni.
-Idziemy-krzyknęłam i wyszłam z pomieszczenia a za mną chłopacy. Poszliśmy do dziewczyn. Podałam Niall'owi broń, a pozostałe 4 pistolety i zapasy do nich schowałam na siedzenia pasażerów aut wybranych przez resztę chłopców
-Pomóc-zapytałam dziewczyn na co one tylko kiwnęły głową. Położyłam się na ziemi i weszłam pod samochód. Chwile pracowałam nad podwoziem i dodałam jeszcze nitro i kilka bajerów. Zegarek wybijał 20 więc najwyższy czas pojechać do domu, wziąść prysznic, przebrać się i przygotować do wyścigu.
-Dziewczyny my spadamy, bądźcie za godzinę po chłopaków-powiedziałam
-Ok.
-Jeden jedzie ze mną, a drugi z Martyną- zwróciłam się do chłopaków.
-Mogę jechać z tobą-zapytał Horan
-Jasne.
Wsiadłam z blondynem do Lamborghini, a Martyna z Justinem do Mustanga. Jechaliśmy już chwilę, rozmawiałam trochę z Niall'em. Wydaje się być fajny. Gdy dojechaliśmy zaparkowałam pod domem.
-To do zobaczenia-powiedział
-Do zobaczenia.
Martyna pożegnała się z Justinem, co zrobiłam i ja. Weszłyśmy d domu i każda poszła do łazienki wziąść prysznic i się przebrać. Ubrałam czarną bokserkę, rurki i bieliznę, włosy związałam w wysoką kitkę. Poszłam do kuchni żeby coś przekąsić. Zjadłam kawałek pizzy tak jak Martyna.
-Justin pytał się o ciebie-powiedziałam
-I co mu powiedziałaś-zapytała
-Że jesteś twarda tak jak ja i że nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził tak jak resztę dziewczyn. A co?-odpowiedziałam
- Nie nic bo jak was nie było to gadałam z Horanem o tobie- podrapała się po karku
-O czym?
-Pytał się jaka jesteś, co zrobić żebyś mu zaufała i tak dalej. Ktoś chyba mu wpadł w oko- poruszyła zabawnie brwiami na co się zaśmiałam.
-To ma pecha.
-Ej, on pasuje do ciebie
-A mnie to nie interesuje-powiedziałam zła-zbieramy się.
Poszłam do korytarza i założyłam szare Supry i skórzaną kurtkę, po czym schowałam pistolet do tylnej kieszeni spodni, złapałam kluczyki i wyszłam z domu co po chwili zrobiła też Martyna. Miała na sobie białą bokserkę, skórzaną kurtkę, jasne rurki i czarne Nike'i. Zakluczyła dom i poszła do aut. Zauważyłam że dziewczyny stoją pod domem chłopaków. Poszłam do nich.
-Co jest? Gdzie chłopacy-zapytałam
-Nadal w domu, czekamy tu już 10 minut.
-To zapraszam.
Mia wyszła z auta, odblokowała swoją broń tak jak ja. Weszłyśmy do domu chłopaków i zobaczyłyśmy ich siedzących na kanapie i rozmawiających. Kiwnęłam ręką, dając znak żeby schowała broń. Ja tylko spuściłam swoją. Weszłyśmy do salonu.
-Czy wy kurwa wiecie która jest godzina-zapytałam zła na maxa
-No wiemy i co z tego-powiedział Louis
-Powiedziałam. 21 jesteście gotowi. Zapamiętaj mojego słowa się nie podważa, bo to może się dla ciebie i całej reszty źle skończyć. Do samochodu-wrzasnęłam bawiąc się pistoletem. Wstali z kanap i poszli do drzwi. Wyszliśmy z domu, a Zayn zakluczył drzwi.
-Mogę jechać z tobą-zapytał Niall
-Spoko, tylko się pospieszcie-powiedziałam-Jest z wami Juss?
-Aż tak się stęskniłaś
-Chciałbyś,Mia wiesz jak jechać
-Po co pytasz, skoro wiesz
Ja tylko wzruszyłam ramionami i poszłam do swojego auta. Zauważyłam że Martyny już nie było, więc musiała już pojechać. Wsiadłam, odpaliłam silnik i ruszyłam. Wcisnęłam pedał gazu i po 8 minutach byłam na podjeździe domu dziewczyn. Zabrałam wszystko co potrzebowałam i ruszyłam w stronę garażu. Zjechałam windą razem z Niall'em na dół i podeszłam z nim do wszystkich, którzy czekali na mnie, chwilę później dołączyli do nas chłopacy, Mia i Kelsey.
-Dobra słuchać uważnie-zaczęłam-dziewczyny dobrze wiecie co robić, a wy-spojrzałam na chłopaków-wasza broń i zapas do niej leżą na siedzeniu pasażera, wybranych przez was aut, trzymajcie i nie pozwólcie się złapać, w razie glin spierdalajcie jak najszybciej i przez walkie-talkie, które są na waszych siedzeniach, informujcie nas o tym. Ja to załatwię.
Podałam im kluczyki od aut.
-A i jeszcze jedno, chcecie się ścignąć, mówicie mi o tym. Uważajcie na siebie.
Wszyscy wsiedli do aut. 5 dziewczyn jechało z kimś z nas żeby miał kto wrócić wygranymi autami. Gdy wszyscy byli już na podjeździe, byliśmy gotowi.
-Jedziecie za mną- powiedziałam do urządzenia.
Jechaliśmy ok.50 minut. Byliśmy na miejscu. Szukałam trzech osób wzrokiem. Miałam przy sobie zdjęcie Shaw'a i John'a od Hobbs'a. Wszyscy je mieliśmy. Szukałam też wzrokiem Dominica. Lubiłam się z nim ścigać. Czasem pomaga mi i ekipie. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Liam'a.
-Marlena Shaw przygotowuje się do wyścigu.
-Ok.
Ustawiłam się do wyścigu tuż obok czarnego Land Rovera. Wypuszczającą wyścig okazała się być blondynka o kręconych włosach, ubrana w krótkie spodenki, krótki top, kurtkę i buty na koturnie.
-Słuchajcie, lubimy dostawać to co chcemy, w końcu to Londyn. Ale pamiętajcie nie dajcie się złapać. Zaczynamy? Gotowi? Uwaga-chwile nas przytrzymała-Start.
Krzyknęła a my ruszyliśmy. Na początku przegrywałam ale już po chwili to się zmieniło. Trasa wyścigu była krótka. Wygrałam. No ale sorry, chyba nie myślał że ze mną wygra. Jakiś gówniany range rover vs. pięciuset konny Charger Daytona. Haha śmieszne. Byliśmy tam gdzie startowaliśmy. Podeszłam do niego i zabrałam kluczyki. W tym samym czasie podeszła do nas Lena. Podałam jej kluczyki. Wsiadła do auta i odjechała. Nadszedł kolejny wyścig. Tym razem ścigał się John. Kazałam wyjechać na tor Martynie. Zrobiła to chętnie. Wyścig znowu wypuszczała ta sama laska. Krótka gadka i to na co czekałam.
-Gotowi? Do startu-znowu długo trzymała i w końcu krzyknęła-START!!
Szczerze? Nie bałam się że Martyna przegra. Nie mogła. Była za dobra, za długo ją znam, za długo ćwiczyła to wszystko, za długo w tym siedzi żeby coś spierdolić. A poza tym za długo ją trenowałam. Szybko skończyła. Tak jak myślałam, tak się stało. Wygrała. Wygrała zostawiając Johna daleko za sobą. Martyna wysiadła z auta i podeszła do mnie. Przybiłam jej piątke. Uśmiechnęłam się łobuzersko.
-Pięknie.
-Jak zawsze- zaśmiała się
W tym momencie podjechał John swoim BMW, no cóż Martyna startowała Ferrari, także wiedziałam jaki będzie efekt. Podeszłyśmy do niego, a ja wyrwałam mu kluczyki z rąk. Podałam je Martynie a ona odjechała autem gdzieś dalej żeby nie stało na starcie.
-Hmm... Ostra, lubię takie-powiedział przybliżając się do mnie i objął mnie jedną ręką (John)
 -Ej, odwal się od niej-usłyszałam krzyk Horana
Niall podszedł i uderzył Johna z pięści w twarz.
-Chcesz się bić-powiedział John wstając z ziemi
-Odpierdol się od niej-powiedział blondyn uderzając go ponownie
-Niall spokojnie, luz poradzę sobie-wtrąciłam się puszczając mu oczko-Chodź
Odeszliśmy kawałek, ale Niall zatrzymał mnie i złapał moją rękę odwracając mnie do siebie. Byliśmy blisko siebie, za blisko.
-Wszystko ok-zapytał, widziałam w jego oczach zmartwienie
-Tak, umiem się bić, ale dzięki-powiedziałam
Wyrwałam się z jego objęć, nie powiem-był silny, poszliśmy dalej. Szukałam Martyny, gdy ją znalazłam zauważyłam że obściskuje się z Justinem. Podeszłam do nich.
-Ekhm..-odchrząknęłam, a Martyna natychmiast odskoczyła od Justina-jak on jeździ?
-Gisele miała rację, to ciota.
Rozmawiałyśmy chwilę, gdy zobaczyłam Dominica.
-Dom-krzyknęłam-Chodź!
Dominic podszedł a Niall objął mnie w pasie, na co Martyna szturchnęła go łokciem.
-Spoko-szepnęła mu do ucha-to tylko stary znajomy.
Lekko mnie puścił, ale nie do końca.
-Siema dziewczyny, co tam u was, dawno się nie widzieliśmy-powiedział Toretto
-Spoko, wszystko ok. A co u ciebie
-Też ok. Nowi chłopcy?-poruszył zabawnie brwiami na co parsknęłam smiechem
-Nowi w gangu-powiedziałam-a gdzie reszta-zwróciłam się do chłopaków.
Justin wskazał palcem za mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaków.......
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W końcu drugi rozdział. Przepraszam że tak długo, ale miałam mały problem z netem. Dziękuję za taką dużą liczbę wyświetleń. Dzięki za motywacje, za dobre słowa o rozdziale pierwszym. Mam nadzieję że rozdział drugi też się wam spodoba. DZIĘKI :-*