wtorek, 17 marca 2015

Rozdział 26

MEGA WAŻNA notka pod rozdziałem!
~~~~~~~~~~~~
*Beau's POV*

Mam już dosyć tego co dzieje się w domu. Mama cały czas pociesza chłopaków. Mimo, że to moi bracia nie pomagam jej. Mówi im, że to nie ich wina ale każdy wie, że jest w tym tylko połowa prawdy. Dlaczego połowa? To proste. Ok, zgadzam się z nią ale wtedy gdy jest to kierowane do Jai'a. Ale gdy do Luke'a-nie. Codziennie słyszę to samo. "Kochanie to nie twoja wina". Nawet teraz, gdy wszyscy siedzimy w salonie, mam dosyć. Wszyscy znaczy chłopacy i Gina. Nie wiem gdzie jest Tyna, a Lena pewnie siedzi z Jaxonem. Gdy patrzę na Luke'a stwierdzam, że dobrze się stało. Może i Hemmings trochę przesadził ale należało mu się. Luke opowiadał nam co się stało ale ja wiem, że czegoś nie powiedział. Ale spokojnie...dowiem się co. Jak tak myślę o tym wszystkim to może Lenie faktycznie byłoby lepiej z kimś innym. Na pewno z Jaxonem o 100%. No ale przecież nie powiem tego wszystkiego Luke'owi. Rzuciłby się na mnie z pięściami a jemu wystarczy już siniaków na gębie. Więc stałem oparty o ścianę i słuchałem.
-Ależ chłopcy spokojnie, to nie wasza wina. Trochę wiary w siebie, zobaczycie, że wszystko się ułoży. Nie obwiniajcie się bo to wcale nie jest wasza wina!-powtarzała Gina
-Mamo, proszę cię, przestań wciskać im kity-nie wytrzymałem
-Beau, skarbie, o czym ty mówisz?
-Wszyscy wiemy, że to co mówisz to ściema! Ok, Jai u ciebie to prawda, to nie twoja wina ale u ciebie Luke nie ma o czym gadać! To tylko i wyłącznie twoja pierdolona wina!
-Stary o czym ty gadasz-zapytał James
-Naprawdę nie wiecie? Przecież Lena nie odeszła bo tak jej się podobało. To twoja wina-wskazałem na Luke'a- i dobrze o tym wiesz. To ty zacząłeś te bajki, że ona cię zdradza i potem dolewałeś jeszcze oliwy do ognia. Po co pierdoliłeś to że niby z każdym cię zdradza?! Liczyłeś, że będzie tańczyć jak jej zagrasz? Że rzuci ci się w ramiona i będzie cię błagać? To nie ten typ dziewczyny. Ona sobie poradzi bez ciebie ale ty bez niej już sobie nie radzisz i nie będziesz. Bardzo dobrze zrobiła, że pierdolnęła w ciebie tym jebanym pierścionkiem i cię zostawiła!
-Beau-zaczęła mama
-Nie! Taka jest prawda i wiesz co?-mówiłem patrząc na Luke'a- nie dziwię się że cię z...-nagle urwałem gdy uświadomiłem sobie co chciałem powiedzieć. Prawie się wygadałem. Prawie powiedziałem że go zdradziła...ze mną- nie dziwię się, że cię zostawiła i nie zdziwię się jeśli nie wróci... Bynajmniej nie do ciebie.-powiedziałem i poszedłem na górę.
Ulżyło mi. Ulżyło mi że mu wygarnąłem. Nawet jeśli to mój brat niech nie liczy że będę go cały czas pocieszał. To nie przedszkole. Może i przesadziłem ale ktoś musiał mu to powiedzieć.

*Marlena's POV*

Po chwili usłyszałam brawa. Odwróciłam się...
Nie mogę uwierzyć w to co widzę .
-Nieźle, naprawdę nieźle!-powiedziała do mnie blondynka-może zaśpiewasz dziś ze mną, co ty na to?
-Um... no nie wiem.
-Oj no dawaj!
Uśmiechnęłam się tylko lekko i zaczęłyśmy omawiać szczegóły. Po ok. 10 minutach byliśmy już w komplecie. Przez cały czas Josh trzymał mnie koło siebie i obejmował. Martin i Kevin patrzyli na nas jakoś dziwnie ale to tylko dlatego że nie wiedzieli o całej sytuacji z Brooksem. Do rozpoczęcia imprezy było coraz mniej czasu. Jednak trochę zaniepokoiło mnie zachowanie Zayn'a.. Siedział sam przy barze smutny i bawił się słomką do napojów. Podeszłam do baru.
-Dwa Martini-powiedziałam do Kevina siadając koło Zayn'a.
-Już się robi-uśmiechnął się więc odpowiedziałam mu tym samym.
-Ej co jest? Coś się stało?-zapytałam Zayn'a
-Nie, nie... Wszystko ok.
-Zayn nie jest wszystko ok, przecież widzę że jesteś smutny. Mów co jest?
-Po prostu trochę gorzej się czuję-uśmiechnął się lekko i spojrzał na Kevina który postawił przed nami drinki.
-Na pewno?
-Tak, spokojnie. Dam radę się dobrze bawić. Mam nadzieję że mi w tym pomożesz, hmm?
-Pewnie!Zdrówko!-wznieśliśmy toast i rozmawialiśmy jeszcze trochę dopóki nie musiałam iść się przygotować.

***

-Witamy w najgorętszym miejscu w Londynie i na świecie! Dzisiaj, razem stworzymy najlepszą imprezę waszego życia. Najlepsze drinki serwuje Kevin a ja muzykę. Tylko dzisiaj, tylko u nas niesamowity duet. Dziewczyny gotowe? A wy? Zaczynamy!-krzyknął Martin.
Światła zostały skierowane na nas a muzyka została włączona. Klub był pełen ludzi co dodawało trochę stresu. Ja zaczynałam. Szło całkiem nieźle. Klaskałyśmy obie w dłonie a ja śpiewałam. Stuknęłam lekko palcem w głowę gdy było 'crazy'. Ulżyło mi gdy skończyłam swoją zwrotkę. Tak jak było ustalone zjeżdżałam powoli plecami po ścianie. Martin stał za konsolą i co jakiś czas dodawał efekty specjalne. Rozluźniłam się po krótkiej chwili i tańczyłyśmy to co ustaliłyśmy. Kręciłyśmy biodrami, głową, a ręką błądziłyśmy po ciele. Gdy znowu była moja zwrotka stałyśmy obok Martina i robiłyśmy shake'i. Spojrzałam na ludzi znajdujących się w klubie i automatycznie się uśmiechnęłam gdy zobaczyłam jak chłopacy się dobrze bawią i jak tańczą a Luke uśmiecha się do mnie i obserwuje każdy mój ruch, jednak chwilę później uśmiech zniknął z mojej twarzy, gdy kawałek dalej zobaczyłam twarz Beau'a i resztę. Nie! Obiecałam to sobie i chłopakom. Nic ani nikt nie powstrzyma mnie przed dobrą zabawą! I pokażę im to. Zaczęłam jeździć ręką po koszulce Martina a po chwili podciągnęłam ją lekko do góry na co panie w klubie zaczęły wiwatować. Oparłam się ręką o ramię Martina i patrzałam na niego. Robiłyśmy słodkie miny i śpiewałyśmy refren.
-I'm gonna love ya, I'm gonna love ya, Gonna love ya, gonna love ya.Like a black widow, baby.
Przyznam że jeszcze nigdy nie byłam taka rozluźniona. To nie mój świat... ale podoba mi się. Iggy śpiewała swoje a za mną stanął Martin. Położył swoje ręce na moich biodrach i przyciągnął bliżej siebie po czym zaczęliśmy kiwać biodrami na boki. Złapałam w dłonie rogi jego koszulki i ściągnęłam mu ją a on odpowiedział mruknięciem. Odwróciłam się twarzą do niego i zjeżdżałam w dół, odwróciłam się z powrotem i puściłam oczko Luke'owi który stał przy samej scenie. Wstałam na nogi i robiliśmy przez chwilę falę udając że rapujemy. Podeszłam do Iggy a Martin wrócił za konsolę. Oparłyśmy się o siebie plecami i kręcąc biodrami schodziłyśmy w dół. Dodatkowo kręciłam koszulką Martina którą miałam w ręku. Po chwili puściłam ją tak by spadła gdzieś na scenę a nie w tłum.
-Bl-bl-bla-black widow, baby-zaśpiewałyśmy razem a światła zgasły i z głośników zaczęła lecieć kolejna piosenka, ludzie zaczęli wiwatowć.
Zeszłyśmy szybko ze sceny i się przytuliłyśmy. Poszłyśmy do baru się czegoś napić.
-No moje panie...Chętnie byłbym tam zamiast Martina... Co sobie życzycie?
-Twoją specjalność-powiedziałam-Kevin!-zawołałam a on się odwrócił- może kiedyś-puściłam mu oczko a on się uśmiechnął.
-Byłaś naprawdę niezła! Cieszę się że mi pomogłaś-mówiła Iggy
-Nie przesadzaj! Zwykłe wygłupy...
-Ale profesjonalne! Na prawdę!
-Cieszę się! Ale ty za to wyglądasz prześwietnie!-jej strój był naprawdę świetny
-Teraz to ty nie przesadzaj-uśmiechnęła się
-No kochanie bo aż byłem zazdrosny!-dostałam buziaka od Luke'a, który właśnie podszedł do nas
-Nie ma o co. A właściwie to... czy mi się wydawało czy Calum się na mnie cały czas gapił?
-To przez górę. Uwielbia laski w panterce. Ale spokojnie nie oddam cię-przytulił mnie.
Gdy Kev podał nam drinki wypiłyśmy je i poszłyśmy potańczyć. Tańczyłam z Luke'iem bardzo blisko siebie. Brakowało mi tego od kilku dni...Brakowało mi tej bliskości. Po chwili dołączył do nas Martin, bo jak się okazało, za konsolą zastąpił go Zayn.
-No dziewczyny byłyście wspaniałe. Wielkie gratulacje! W ogóle to chyba lubisz mnie rozbierać, co?-zaśmiał się
-Jak widać... A właśnie... Mam nadzieję, że puścisz coś swojego, prawda?
-Dla ciebie wszystko. Bawcie się dobrze. Wracam na stanowisko.
Zatańczyliśmy jeszcze do dwóch piosenek, do których dołączyła do nas reszta. Zostawiłam ich i poszłam się czegoś napić. Ale gdy zobaczyłam ile ludzi stoi przy barze postanowiłam że chwilę poczekam. Weszłam na bar i zeskoczyłam stając koło Kevina.
-Pomóc-zapytałam
W odpowiedzi uśmiechnął się. Dwie babki zamówiły sobie wódkę, więc to było proste. Zaraz po nich przyszedł czas na jakiegoś faceta.
-Co podać-zapytałam
-Dwie tequile i jedna dla ciebie.
Na szczęście mogłam pomóc Kevinowi bo nauczył mnie jak się robi drinki. Przygotowałam 3 tequile i podałam je. Stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy. Facet zapłacił i powiedział że reszta dla mnie. Schowałam pieniądze do kasy i obsługiwałam dalej. Wódka, błękitny księżyc,piwo, sex on the beach, tequila, whiskey sauer, martini dry, tornado, błękitna laguna, gin fizz, soki, itd. Wszystko, dosłownie wszystko. Do każdego się uśmiechałam. Faceci stawiali mi drinki, dawali wysokie napiwki. Ale Kev nauczył mnie co zrobić jeśli nie chcesz się upić a nie chcesz też odmawiać. Więc korzystałam z tej wiedzy. Dopiero po ok. 20 minutach trochę się uspokoiło. Chciało mi się śmiać gdy zobaczyłam braci Bieber przy barze.
-A wam co podać?
-Madras i Tornado-uśmiechnął się Justin- a dla ciebie co sobie życzysz.
Wlałam wszystko co potrzebne do shakera. Gdy Tornado było gotowe, expresowo przygotowałam drugiego drinka i postawiłam je przed chłopakami. Sobie nalałam tylko trochę soku i wypiłam razem z nimi.
-Mam dla ciebie wiadomość-uśmiechnął się Jaxon
-Jaką?
-Jutro masz spotkanie ze współwykonawcami i przyjeżdżają b-boye.
-Jaxon chociaż przez jeden wieczór nie chcę myśleć o koncercie. Wam też to radzę-mówiłam i nalewałam wódkę w trzy kieliszki, po czym postawiłam dwa przed nimi a trzeci trzymałam w ręku-na mój koszt. Zdrówko-i wypiliśmy.

***

Impreza rozkręciła się jeszcze bardziej, a ja razem z nią. Piłam drink za drinkiem. Już byłam trochę wstawiona ale jeszcze nie było nawet połowy imprezy. Beau i chłopacy chyba poszli bo nie wpadłam na nich. Jest dopiero parę minut po 1 w nocy. Bawię się świetnie razem z Luke'iem. Justin, Jaxon, Zayn, Niall, Ashton i Calum też nieźle szaleją. Albo mi się wydaje albo Luke i Michael są nieźle wstawieni. Ale cóż... raz się żyje. Nagle z głośników zaczęło lecieć 'Turn Up The Speakers'... Zaczęliśmy skakać i wariować. Martin nakręcał ludzi jeszcze bardziej a oni mu ulegali. Był w swoim świecie. Potańczyłam trochę z Justin'em, Calum'em i Naill'em. Zayn chyba czuje się już lepiej.A Lou....kobieta się rozkręciła! Chyba bardziej niż ja! Podobno dzisiaj impreza kończy się o 5. Jeszcze trochę czasu zostało. Iggy też szaleje razem z nami. Jest dobrze i nikogo nie brakuje. Cóż, Martinowi chyba jest lepiej bez koszulki bo od ponad godziny nie ma jej na sobie. Jak dla mnie świetnie. Iggy miała jeszcze śpiewać ale jak stwierdziła 'woli bawić się z nami niż śpiewać'. W końcu gdy ją urobiliśmy żeby poszła, złapała mnie za rękę i ciągnęła za sobą.
-O nie!Nie, nie, nie! Nigdzie nie idę!-próbowałam się wyrwać
-Oj no chodź!
-Nie! Mogę iść tylko do Martina!
-Eh...No dobra!
Iggy wzięła mikrofon i zaczęła śpiewać 'Fancy'. Stanęłam koło Martina i udawaliśmy że śpiewamy. Po ok. minucie znowu zaczęłyśmy tańczyć i kręcić biodrami.

***

*Jaxon's POV*

-Stary serio dziękuję, że się nią zaopiekowałeś-powiedziałem i napiłem się kawy, którą Martin przed chwilą przede mną postawił
-Ej, ona jest dla mnie jak starsza siostra. Dla niej wszystko!-uśmiechnął się
-Naprawdę fajnie mieszkasz! Um... Właściwie to wiesz może ile wypiła?
-Nie wiem, ale raczej dużo. Nie była w najlepszym stanie gdy się kładła... A właśnie... Wiesz może o jaki pokój chodzi? Jak się kładła zaczęła coś gadać o jakimś ciemnym pokoju i o tobie i Justinie.
-Nie, nie wiem...Albo...dobra nie wiem
-Heej-usłyszałem słodki zachrypnięty głos Leny
-Hej kochana-powiedzieliśmy zgodnie z Martin'em
-Trzymaj-Garrix uśmiechnął się do niej i podał szklankę z jakimś proszkiem na kaca.
-W torbie masz ubranie, przebierz się i zaraz jedziemy na spotkanie.
-Ugh...ok.
-Niestety nie udało mi się załatwić dwóch osób.
Lena podeszła do mnie. Widać że jest zmęczona. Powiedziałem jej kogo a ona, ku mojemu zdziwieniu, uśmiechnęła się. Wzięła telefon i wybrała jakiś numer po czym przyłożyła telefon do ucha.
-Hej kochana! Słuchaj masz może czas? Muszę z tobą porozmawiać...Tak chodzi o chłopaka...Mhm..ok. Wiedziałam że mogę na ciebie liczyć. Do zobaczenia-zabrała telefon i po sekundzie ponownie zaczęła z kimś rozmawiać. Gdy skończyła powiedziała tylko:
-Już.
I poszła.
~~~~~~~~~~
No hej!
Więc sprawa wygląda tak:
Wrócę, nie będę usuwać ride ale wy musicie się dostosować do zasad (patrzcie zakładka "zasady") i mi pomóc. Zdrowie nie jest w moim przypadku najlepsze dlatego liczę na waszą pomoc.
To że nie usuwam ride to oczywiście jest też wasza zasługa ale największe podziękowania należą się mojemu koledze Filipowi.
Co sądzicie o rozdziale?
Komentujcie! Piszcie! Nie bójcie się!
Nie wiem kiedy będzie next...
Przepraszam jeśli są błędy.
Do następnego.
Kocham Was xx

Jeśli przeczytałeś/-aś rozdział=skomentuj!!!