czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 27

Ważna notka pod rozdziałem
 ~~~~~~~~~~

***

Weszliśmy do sali, w której jeszcze nie byłem. Był w niej ogromny stół i pełno krzeseł. Na jednej ścianie wisiał ekran, podobny do tego w sali kinowej. Z boku kilka stojaków z tablicami, jakaś szafka i regał, a na nim pełno segregatorów. Ciekawe co w nich jest...
-Siadaj-Lena uśmiechnęła się i wskazała jedno z krzeseł przy ekranie.
-Co to za sala-zapytałem siadając
-Cóż...mamy tutaj większe spotkania z ekipą, czasem jeszcze gliny...Taka sala zebrań.
Zauważyłem, że humor jej się trochę poprawił. Podeszła do szafki i coś w niej szukała. Ostatecznie wyciągnęła z niej pisak i podeszła do tablicy. Zostawiła tam przedmiot i usiadła koło mnie. Spojrzeliśmy się na siebie i zaśmialiśmy.
-Może kawy? Albo wody-pytała
-Nie, nie. Uspokój się i siedź!-zaśmiałem się-um... Mogę cię o coś zapytać?
-Oczywiście.
-Do kogo dzwoniłaś?-ciekawość wygrała
-Zobaczysz-puściła mi oczko.
Drzwi do sali się otworzyły i zobaczyliśmy Lou oraz Justina.
-Hej-krzyknęli
-Hej, a wy co tacy roześmiani-zapytałem
-Justin opowiedział mi dowcip-Lou wciąż się śmiała
-Ach Justin... Siadajcie. Napijecie się czegoś?-zapytała Lena
-Wody-powiedzieli zgodnie
Lena podeszła do szafy, wyciągnęła z niej szklanki i butelki z wodą. Postawiła wszystko na stole w takim rozmieszczeniu, żeby każdy miał swobodny dostęp do szklanki. Przypomniało mi się coś ważnego! Wyciągnąłem z torby plik papierów i położyłem go na stole, przed fotelem Leny.
-Co to-zapytała
-Chyba twoje notatki...Wziąłem ze stolika.
-Dziękuję-powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.
-Długo tak będziemy czekać-ach ten niecierpliwy Justin
Jak na zawołanie do sali zaczęli wchodzić ludzie. Każdy zajął jakieś miejsce a Leny telefon zawibrował na stole. Spojrzała na mnie i powiedziała bezgłośnie "sprawdź".
-Witam wszystkich i dziękuję, że się zjawiliście. Jak każdy wie spotkanie dotyczy koncertu obecnego tu Justina.-mówiła Lena ale ja się wyłączyłem
Wziąłem jej telefon, odblokowałem go i sprawdziłem wiadomość.
"Dziś robię u siebie imprezę, będą wszyscy.
Liczę, że przyjdziesz ;). Przyprowadź Justina.
To będzie dla niego dobre wejście w branżę.
U mnie o 17.
Do zobaczenia. xx"
Sms był od Martina. 'To będzie dla niego dobre wejście w branżę'. Haha....dobre! Przeleciałem wzrokiem po zebranych tu ludziach. Już wiem z kim Lena rozmawiała...Widzę tu cały zespół, współ wykonawców, z reszta to chyba styliści itp. Wszyscy, którzy są potrzebni. Brawo! Postanowiłem, że znowu zacznę słuchać. Więc się skupiłem.
-W jednej z przerw będę musiała poprawić mu make-up, poprawka włosów...
-Mhm... Czyli dłuższa przerwa. Justin ty coś potrzebujesz?
-No skoro ma być taka przerwa to chciałbym sobie wtedy powtórzyć teksty trochę i kroki.
-Ok... Czyli ile czasu potrzebujecie na to?
-Jakieś 15 minut?
Spojrzałem na Lenę. Chwilę się nad czymś zastanawiała.
-Załatwione. 15 minut przerwy. Nie ma sprawy.

***

-O 17 jest impreza u Martina. Liczy, że przyjdziesz i weźmiesz Justina-powiedziałem gdy wszyscy już poszli.
-Czemu?
-Mają być wszyscy...I 'to będzie dla niego dobre wejście w branżę'
-On nie wchodzi, on wraca-prychnęła
Uśmiechnąłem się do niej i patrzyłem jak zbiera wszystkie kartki i chowa do torby. Zauważyłem, że myśli o czymś intensywnie ale i jest niespokojna.
-Co się dzieje-zapytałem
-A dlaczego myślisz, że coś się dzieje?-coś chyba nie chce o tym gadać
-Widzę...
-Po prostu jestem zmęczona. To wszystko. Możemy jechać?
-Pewnie. Daj torbę.
Widzę, że jest zmęczona. Ale na pewno nie myślała o zmęczeniu. No proszę... Wziąłem jej torebkę i poszliśmy do auta. Usiadłem za kierownicą i ruszyłem.
-To o czym myślałaś-nie dam się spławić
-Już ci mówiłam.
-Lena, do cholery, nikt nie myśli o zmęczeniu.
Spojrzała na mnie i włączyła radio, ustawiła je na tyle głośno, żeby mnie zagłuszyło. Przez chwilę się nie odzywałem i pozwoliłem jej słuchać. Nie! Nie dam się tak łatwo. Guzikiem na kierownicy ściszyłem radio i spojrzałem na nią. Odwróciła głowę w moją stronę. Jej oczy były wielkie, czarne.
-Może powinnaś wziąć dzień wolnego-rzuciłem
-Nie mogę.
-Dlaczego?-tak łatwo nie odpuszczę
-Po prostu nie mogę.
-Dlaczego-spojrzałem na nią
-Patrz na drogę.
-To odpowiedz.
-Mam dużo do zrobienia.

***

*Marlena's POV*

Mam dosyć. Co to, jakieś przesłuchanie? Gdy tylko zajechaliśmy na podjazd wyszłam z auta. Jaxon krzyczał coś za mną. Szybko weszłam do domu i poszłam na górę. Wygrzebałam z jednej torby sukienkę i przebrałam się.
Zeszłam na dół po schodach. Justin był w kuchni.
-Za 2 godziny masz być gotowy i jedziemy na imprezę-rzuciłam w jego stronę i wyszłam z domu. Przeszłam do domu chłopaków. Gdy weszłam na podjazd zauważyłam, że Luke i zespół grają w garażu. Podeszłam i patrzałam. Gdy skończyli grać piosenkę Luke podszedł do mnie.
-Hej-uśmiechnęłam się
-Hej-cmoknął mnie-chcesz posłuchać?
-Mogę.
-Siadaj-pomógł mi usiąść na masce auta stojącego przed garażem.
Uśmiechnął się do mnie słodko i podszedł do chłopaków. Coś im powiedział, ale nie wiem co, po czym Ashton uderzył pałeczkami o siebie trzy razy i zaczęli grać. Patrzyłam na nich i nie mogłam uwierzyć jacy są dobrzy. Spojrzałam na Luke'a i pomyślałam 'wow i pomyśleć, że jeszcze kilka tygodni temu spałam koło niego'. Co chwilę podchodził do mnie i nachylał się nade mną. Podobało mi się jak grają. Kolejna piosenka...i kolejna. Dlaczego mam wrażenie, że jakby opisują mnie?! Luke nachylił się nade mną tak mocno, że musiałam się położyć na masce. Pocałował mnie delikatnie po czym odepchnęłam go. Grali dalej a ja odruchowo spojrzałam w bok. Zauważyłam na podjeździe białego Mustang.
On nie był Tyny... Drzwi się otworzyły a ja prawie jebłam...
-Fay!-krzyknęłam
-Lena-uścisnął mnie gdy wszedł na podjazd chłopaków
-Co tu robisz?
-Chłopacy po mnie zadzwonili. Podobno Luke się załamał-spojrzał na mnie pytająco.
-Nic nie wiem na ten temat-wzruszyłam ramionami, a to ciekawe...
-Wszystko ok?-w jego głosie słychać było troskę.
-W jak najlepszym porządku.
-Ale przyjechałem też na imprezę. Wiesz...u Garrixa.
-Ach tak. Też tam będę.
-To świetnie! Przepraszam cię ale chłopacy się wściekną, że tak długo...
-Tak pewnie. Leć, pogadamy na imprezie.
-Do zobaczenia.

***

-Jesteś gotowy?-zapytałam Justina gdy weszłam do domu
-Tak, tak.
-Ok, to ja lecę się przebrać i jedziemy-ruszyłam w stronę schodów.
-Przynieś mi telefon! Jest u mnie na szafce nocnej-krzyknął za mną
-Ok!
Wbiegłam do pokoju i szybko się przebrałam.
Poprawiłam trochę włosy i poszłam po telefon Jusa. Weszłam do jego sypialni. Podeszłam do szafki i złapałam telefon. Cholera! Zrzuciłam kartki z tekstami! Szybko je pozbierałam, ale jedna przykuła moją uwagę... Nie była ode mnie. Nie było tytułu tylko słowa. Co to, do cholery, jest? Przeleciałam szybko wzrokiem po słowach i odłożyłam je na stolik. Wyszłam z pokoju i poszłam na dół. Podałam Justinowi telefon i żegnając się z Jaxonem wyszliśmy z domu. Justin wsiadł za kierownicę, a ja koło niego. Odpalił silnik i Land Rover ruszył. Pogrążyłam się w myślach... Tak wiele się ostatnio dzieje. Nie mam na nic czasu. Nawet nie wiem co u dziewczyn...A co u ekipy to już w ogóle. Tak myślę... Kurwa zgodziłam się na tą dłuższą przerwę ale trzeba by to czymś wypełnić. Nie mogę zrobić 15 minut przerwy w środku koncertu... Trzeba coś wstawić...Ale co? O tym nie pomyślałam.
-Lena słyszysz-Justin szturchnął mnie łokciem
-Yyy, co, co?-byłam zdezorientowana. On coś w ogóle mówił?
-Pytałem się jak dalej jechać. Ostatnio jakoś nie jesteś sobą... Co się dzieje? Masz problemy?-tak kurwa, z twoim koncertem.
-W prawo, potem cały czas prosto.
-Ok-skręcił i skupił się na drodze.
Na szczęście nie pytał dalej. Chyba już wiem co zrobię... Rozwiązanie jest przecież takie proste. Po krótkiej chwili pogrążyłam się w rozmowie z Justinem. Prawie się zagapiłam.
-To tutaj. Wjedź na podjazd-wskazałam palcem ogromny dom po prawej.
-O w mordę.
Justin wysiadł z auta i zanim zabrałam swoją torebkę i telefon drzwi z mojej strony były już otwarte. Jaki dżentelmen. Podał mi rękę i pomógł wysiąść z auta. Przeszliśmy bokiem na tyły domu skąd grała głośna muzyka. Już było dużo ludzi, a znając Martina, to na pewno nie wszyscy.
-Jak miło was widzieć-krzyknął na nasz widok.
-Witaj-cmoknęliśmy się w policzki.
-Hej-z Justinem było 'typowo męskie przywitanie'-niezła chata.
-Dzięki, zapraszam do baru-zaciągnął nas do szklanego baru z mnóstwem alkoholu.
-Martin-krzyknął jeden z gości, który właśnie do nas podszedł-uuu! A co to za piękność-spojrzał na mnie znad okularów.
-Chris to moja przyjaciółka, Lena-przedstawił mnie Martin
-My się znamy-powiedziałam chłodno
-Na prawdę? Nie przypominam sobie.
-Ułożyłam ci 3 choreografie.
-Wciąż nie pamiętam. Ale miło mi cię poznać-złożył na mojej dłoni lekki pocałunek.Szpaner-czy pozwolisz abym ci towarzyszył podczas zabawy?
-Nie, dziękuję. Mam świetnych towarzyszy-Justin chyba zrozumiał o co chodzi bo mnie objął i przyciągnął do siebie.
-Lena!Och jak miło cię znowu widzieć-powiedziała Iggy ściskając mnie-a ty nie zarywaj do niej-upomniała Chrisa-jak zwykle świetnie wyglądasz-uśmiechnęła się
-Dziękuję, ty również.-Na prawdę wyglądała świetnie...
-Chłopaki porywam ją. Musisz kogoś poznać.

***

Chris mnie rozjebał! Na prawdę! Chce mi się z niego tak śmiać, że ja pierdolę. Jus chyba sobie poradzi beze mnie...
-Lena jak ci się podoba nowość-zapytał Martin
-Świetna, gratuluję ci!
-Ale czego? To nie moje.
Wsłuchałam się w słowa... Martin głową wskazał za mnie. Odwróciłam się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hej!!!!
Witam Was z nowym rozdziałem.
Jak się Wam podoba??
Jak myślicie o co chodzi z tą piosenką? Czyja jest?
A z kim rozmawiała Lena w tamtym rozdziale? O kogo chodziło? O kogoś kto się pojawił na spotkaniu...
Na właściciela poprawnej odpowiedzi czeka dedyk.
 A teraz tak z innej beczki.
PANIE I PANOWIE...
DNIA 10 KWIETNIA DO KIN WCHODZĄ "SZYBCY I WŚCIEKLI 7"
JEŻELI CHCECIE MNIEJ WIĘCEJ WIEDZIEĆ CO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO W RIDE, LUB JESTEŚCIE FANAMI SERII, JAK JA,
ZAPRASZAM DO KINA.
JA JADĘ NA 18:30 DO CINEMA DO BYDGOSZCZY
MOŻE SIĘ SPOTKAMY ;).
Przepraszam, jeśli są błędy.
 
KOCHAM WAS XX

Jeżeli przeczytałeś/-aś rozdział-skomentuj