czwartek, 21 sierpnia 2014

rozdział 16

Spóźnione naj naj najlepsze życzonka dla najukochańszej kuzynki na świecie i na dzisiaj naj naj najlepsze życzonka dla najukochańszego kuzyna na świecie ;**!!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Luke's POV
Mam nadzieję że mi nie odmówi. To jest najbardziej stresująca chwila w całym moim życiu. Kocham ją całym sercem i myślę że ona też mnie kocha. A co jeśli nie i odmówi? Nie dość że wyjdę na idiotę przed dziewczynami, chłopakami i Niall'em to jeszcze przed braćmi. 'No? Tak czy nie?'-myślałem Ta cisza była nie do zniesienia. Na pewno się nie zgodzi... Mówiłem że to zły pomysł ale oni się uparli. Spojrzałem jej w oczy. Pierwszy raz zobaczyłem w nich coś innego niż zwykle, jakby...wahanie? Ona zawsze jest zdecydowana więc dlaczego nic nie mówi? Kątem oka spojrzałem na naszych gości. Każdy patrzał na Lenę wyczekując odpowiedzi. 'No dalej,dalej'-pospieszałem ją w myślach. W jej oczach pojawiły się.. łzy?? Ona płacze? Spojrzałem na nią uspokajająco. Gdy pojedyncze łzy zaczęły spływać po jej policzkach wyglądała tak bezbronnie i słodko. Prawie jak nie ona. No bo ona bezbronna??
-Marlena Brooks,ładnie brzmi-usłyszałem szept Tyny
Moja ukochana spojrzała na Tynę i lekko potrząsnęła głową jakby wybudziła się z transu. Powie nie? Spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
-Tak-wyszeptała
Założyłem jej pierścionek
na palec, wstałem, otarłem jej łzy i pocałowałem. Usłyszeliśmy gwizdy i oklaski. Wziąłem ją na ręce i biegłem w stronę basenu. Wskoczyłem do wody razem z moją narzeczoną na rękach. Jak to ładnie brzmi. 'Moja narzeczona'.
-Kocham Cię-wyszeptałem
Pocałowała mnie i kładąc ręce na moich ramionach zanurzyła mnie pod wodę.
Marlena's POV
Ja w to nie wierzę! On mi się oświadczył. Czyli na prawdę mnie kocha. Wyszłam z basenu i owinęłam się  ręcznikiem. Ściągnęłam spodenki żeby wyschły i poszłam do Niall'a.
-I jak-zapytałam
-Dobrze. Gratuluję-przytulił mnie
-A długo jeszcze?
-Właściwie to już można stawiać na stół.
Podałam mu  miskę do której nałożył kiełbaski i szaszłyki. Do drugiej włożył mięso a na talerz grillowane pieczywo.Pomógł mi zanieść to na stół i poszliśmy jeszcze po piwo. Gdy każdy miał napój usiedliśmy. Tej wyciągnął rękę po chipsa.
-Pierwszy wyciągasz rękę, odmawiasz modlitwę.-powiedział Roman
Wszyscy złączyliśmy ręce a Tej zaczął modlitwę.
-Dobry duchu dziękujemy ci za te posiłki, za to spotkanie, za każde auto i motor, za bezpośredni wtrysk podtlenku azotu, za amortyzatory koni, za tytanowe zawory... I za nasze przyszłe małżeństwo. Amen.
-Amen.
Każdy zaczął jeść i rozmawiać.
-Ej no to skoro wszystko jest gotowe to może jutro zrobimy próbę-zapytałam
-Pewnie-cały chór
-Ja to w ogóle nie rozumiem po co wy się ścigacie-stwierdził Hazza siedzący koło mnie
Wszyscy spojrzeliśmy na niego.
-Wyścigi to rodzaj sztuki...-powiedział Dom
-...Ale dla pasjonatów to sztuka najwyższych lotów-dokończyłam
-Mówiłem żebyś nie pytał-zaśmiał się Zayn
-Pamiętaj, słuchaj Zayn'a-rozkazała Tyna
-Ok.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Ciekawe. Przecież wszyscy tu są. Poszłam otworzyć. Przed drzwiami stały 3 motory.Yamaha TZR50Kawasaki z250sl i Honda CBR1000RR. Na Hondzie wisiała karteczka. Podeszłam i ją zabrałam.
'Obiecałam że dziś to dziś :) Mam nadzieję że się podobają! Zobaczymy się za niedługo. Buziaki! Suki.'-przeczytałam i poszłam do gości.
-Kto-ciekawski Luke...
-Suki dostarczyła motory.
-To niech wchodzi-krzyknęły dziewczyny
-Ale jej nie ma, ani nikogo innego. Tylko motory i list.
-Typowa Suki-zaśmiał się Dom
Chłopacy weszli do basenu.
-Dziewczyny chodźcie do nas-krzyczeli
Wszystkie zgodnie pomachałyśmy im środkowymi palcami. Poszłam się ubrać.
***
Wszyscy się kłócą bo goście chcą już iść a jest dopiero 21. Oni się kłócą a do mnie podszedł Dominic.
-Mnie jutro nie będzie na torze.
-Ej, pamiętasz co ci mówiłam? Zasady są po to żeby je łamać. To że nie możesz jest zasadą którą trzeba złamać. Będziesz nam potrzebny.
-Ach no dobra.
Dom poszedł rozstrzygnąć kłótnię.  Pogadałam jeszcze z Letty o jutrze. Goście poszli. Chłopacy posprzątali i usiedliśmy. Luke posadził mnie sobie na kolana.
-No ale powiedzcie. Lena Brooks, dobrze brzmi.-stwierdziła Tyna
-No tak. Nawet bardzo-przytaknął Jai
-Moja pani Brooks-zamruczał Luke
-Jak na razie to jeszcze jestem Ross.
- No bracie żeś sobie wybrał żonę-zaśmiał się Jai.
Chłopacy zaczęli się śmiać. Beau najwyraźniej miał dosyć tej rozmowy.
-Wiecie co.. Ja pójdę spać. Do jutra-Beau wstał i poszedł na górę.
-A temu co-James pokazał na schody
-Pójdę zobaczyć co mu jest-wstałam i poszłam na górę.
Zapukałam do jego drzwi i gdy usłyszałam pozwolenie weszłam.
-Czego chcesz-zapytał zły
-Coś się stało? Wyglądasz jakbyś miał wymiotować.
-Nie twoja sprawa-odwrócił się plecami do mnie.
Stałam jak taki debil przy drzwiach podczas gdy on miał na mnie kompletnie wyjebane.Podeszłam do łóżka na którym leżał.
-Beau o co chodzi-zapytałam mając nadzieję że usłyszę normalną odpowiedź
-O co chodzi? Pytasz się o co chodzi-krzyczał zrywając się z łóżka- o to gówno co masz na palcu.
-Uspokój się!
-Nie! Luke ci się oświadcza a ty się zgadzasz? Co? Tak źle ci było przy mnie? Chciałaś mi tym udowodnić że między nami nic nie będzie? Że masz mnie w dupie?-nadal krzyczał-To było jakby ktoś wbił mi najbardziej ostry nóż prosto w jebane serce. I wiesz co? To boli. Kurewsko boli. A wiesz czemu? Bo mam coś czego ty nie masz. To się tak fachowo nazywa uczucia.
-Nie mów tak.Myślałam że mogę ci ufać ale się pomyliłam.
-Kurwa, poetka się znalazła. Nawet nie wiesz co to ryzyko. Ty nie wiesz i się nie dowiesz jakie jest życie póki nie da ci porządnego kopa w dupę!
-Nie! To ty nie wiesz jakie jest życie. Nie wiesz co to ryzyko. Nigdy go nie podjąłeś. W przeciwieństwie do mnie. Cały czas chłopaki są z tobą i dbają o twoją dupę! Zobacz na swoje i na moje życie! Ja cały czas robię coś ryzykownego. Całe moje życie to jedno wielkie ryzyko. Nawet nie wiesz ile  dupków chce mojej śmierci za to że przeze mnie resztę życia spędzą w pierdlu. A teraz? Jakiś napalony kutas pisze do mnie sms'y i cały czas mnie widzi. Nie wiem jak to jest możliwe. Kurwa dostawia się do mnie. A wiesz co jest najlepsze? Że w piątek dołączy do listy dupków których wsadziłam do paki. I co potem? Myślisz że nie będzie chciał zemsty? To kolejne ryzyko! Kolejny chuj który będzie chciał się mnie pozbyć-wkurwiłam się, no kurwa, palant jebany, krzyczałam i szłam trącając go palcem, w końcu stanął pod ścianą, nie było ucieczki-I co? Teraz widzisz różnicę? Całe moje życie to ryzyko, a ty? Siedzisz tu bezpieczny z dupą bo jestem na tyle głupia żeby ciebie i wszystkich których znam i kocham ochronić przed śmiercią. Poświęciłabym za was życie!
-Kochasz mnie?
-Debilu będziemy rodziną!
-Przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło! Nie chciałem tego powiedzieć.
-Nic się nie stało. Przynajmniej wyrzuciłeś to z siebie.
-Ale serio nie chciałem.
Nagle drzwi się otworzyły. W drzwiach stał Tej. Fuck.
-Emm... Lena możemy porozmawiać?
-Pewnie.
Zeszliśmy na dół. Nikogo tam nie było. Zapytał o co chodziło z tą kłótnią, czyli wszystko słyszał. Opowiedziałam mu wszystko od początku. Tej przyszedł żeby zapytać po co Justin i reszta mają kontakt z ekipą więc opowiedziałam mu o koncercie. Wsparł mnie. Oczywiście pogratulował. I poszedł. Gdy wyszedł poszłam się wykąpać i spać.
***
Jest około 11. Chłopacy jeszcze śpią. Dziewczyny są już gotowe. Tyna ma obudzić chłopaków i sąsiadów a ja idę do Justina. Zapukałam i po chwili drzwi się otworzyły.
-O hej... em... wchodź, sorka za strój-Jax podrapał się po karku
-Nic nie szkodzi. Widzę że dużo ćwiczysz.
-Tak jakby-uśmiechnął się-eee... poczekaj pójdę obudzić Justina.
-Mogę ja? Proszę...
-Emm.. No ok. Nie widzę problemu. Chodź.
Poszliśmy na górę i weszliśmy do pokoju Justina.
-Justin obudź się-szturchałam go a on mruczał
Postanowiłam obudzić go trochę inaczej
-Chodź-kiwnęłam w stronę Jaxona a on podszedł
Pokazałam mu co ma zrobić. Włożyłam ręce pod materac Justina, Jax zrobił to samo, razem podnieśliśmy jedną stronę materaca po której staliśmy tak że się wywrócił a Justin spadł z łóżka
-Co jest do chuja-krzyczał zrywając się z podłogi
Zaczęlismy się śmiać z Jaxonem. Przybiliśmy piątkę. Mówiłam że się obudzi...
-No i z czego się ryjecie-zapytał Jus masując się po głowie- a tak w ogóle to hej.
-Hej-śmiałam się- u was takie klaty to rodzinne czy co?
-Każdy ćwiczy.
-Później o tym pogadamy, szykujcie się bo musimy jechać.
***
-Dobra następna czwórka. Albo dobra, piątka. Jai, Liam, Zayn auta. Jaxon i Beau motory. Załóżcie słuchawki.
Justina i Doma nie ma z nami. Jus postanowił się uczyć a Dom się niby źle czuje. Dziewczyny stoją w różnych miejscach i wyjeżdżają żeby blokować chłopaków kiedy im każę.
-Ok, startujemy-zarządziłam
Chłopacy jechali równo ze mną. Jechali ładnie, płynnie i co najważniejsze szybko.
-Emm.. Lena kazałaś wyjechać dziewczynom-zapytał Jai
-Nie a czemu-zapytałam
-Bo mamy towarzystwo, spójrz w lusterka.
Spojrzałam w lusterko wsteczne. Wiedziałam że coś pójdzie nie tak. Fuck. Zajebie tego chuja. Tak to...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hej. Wiecie powiem wam że ta cisza Leny trwała serio długo, aż miesiąc!  Sorry za błędy. Jak się podobają motory i pierścionek??
Przeczytałeś/-aś= skomentuj
15 komentarzy= następny rozdział
powodzenia!!