wtorek, 8 lipca 2014

rozdział 14

Gdy dojechałam do bazy wjechałam do windy i zjechałam nią na dół. Całą rękę miałam zakrwawioną. Wysiadłam z auta.
-O kurwa-krzyknął Jaxon
-Jak ładna to pozdrów-puściłam mu oczko
-Co się stało-zapytała Mia podchodząc do mnie
-Mały postrzał, chłopacy wyciągnijcie pocisk, jest w siedzeniu-powiedziałam i  poszłam z Mią w stronę dużego stołu.
Usiadłam na nim a Mia oglądała ranę. Nie było tam pocisku czyli cały był w siedzeniu. Zrobiła mi opatrunek i mogłam iść do reszty. Jednak nie było mi to dane bo podszedł do mnie Beau.
-Co się stało, piękna-zapytał
Nic mu nie odpowiedziałam tylko odwróciłam głowę na bok żeby nie musieć na niego patrzeć.
-Teraz nie będziesz się do mnie odzywać-powiedział, złapał mnie za podbródek i odwrócił w swoją stronę
-Nie mamy o czym gadać-wydusiłam przez zęby.
Przez to co się stało nie umiałam z nim teraz 'normalnie' rozmawiać. Fakt to może trochę dziwne że najpierw gadamy, robimy naleśniki i rzucamy się żarciem a potem nie chcę z nim gadać ale cóż taka już jestem. Nie chciałam mu patrzeć w oczy. Nie teraz.
-Co ty myślisz? Że mogliśmy się przepierdolić i teraz mam spadać-mówił nadal trzymając mnie za podbródek
-Słucham? A co ty sobie myślisz? Że mogłeś mnie przepierdolić i teraz ma być wszystko ok? No chyba cię pojebało. Równie dobrze mogę oskarżyć cie o zgwałcenie mnie.
Rozejrzałam się dyskretnie po garażu. Jestem w czarnej dupie. Nie ma tu nikogo oprócz mnie i niego. No zajebiście.
-Wiem że tego chciałaś-o nie, teraz to przegiął
-Nigdy nie myślałam że jesteś takim...
-Sexownym i najlepszym w łóżku przystojniakiem?
-...Egoistom i skurwysynem.
Spojrzałam na drzwi windy które się otworzyły. Wyszli z niej wszyscy. Wyrwałam się Beau'owi i ruszyłam w ich stronę. Gisele usiadła na masce jednego z BMW a Han majstrował coś przy lusterku tego samego auta. Usiadłam obok Gisele.
-To szaleństwo. Nie jesteśmy w Brazylii.Teraz mamy latające samochody? Jakiś James Bond? To nie nasz styl-narzekał Roman
-Wyluzuj, biadolisz jak Scooby-Doo. " To nie nasz styl..."-Powiedział Tej udając wycie psa i przedrzeźniając tym Romana
-Kiedy kumpel do ciebie strzela to znak że trzeba spierdalać. Musimy stąd wiać. To mogło być moje czoło-kłócił się Rome
-Nie. Twój łeb jest o wiele większy-powiedział Tej i odszedł
Parsknęłam śmiechem tak jak Gisele i Han. Roman zaczął macać swoje czoło.
-Jak ręka-zapytała Gisele
-Bywało gorzej, jest ok.
-Wiedział że to ty-tym razem Han
-Patrzył mi prosto w oczy.
-Może tamten stary Ryan już nie istnieje.Choć żyje to już nie on...
-Nie odwraca się od rodziny. Nawet jeśli on sam to robi-zwróciłam się do niego-ok, chodźcie wszyscy-krzyknęłam
Poszłam z Hanem i Gisele do dużego stołu. Czas na naradę.
-Co o nich wiemy-zapytałam gdy byłam już na swoim miejscu
-Mają niestandardowe silniki. Słyszeliście te skrzynie, zmianę biegów w tym spychaczu-zapytał Tej
-Sekwencyjna ręczna skrzynia biegów-tym razem Han
-To nie są normalne silniki-dodała Gisele
-Raczej jak Turbo diesel rodem z Le Mans*-powiedziałam
-Wytrzymały na uderzenia-znowu Tej
-Hydraulika-Han
-Magnetyczne zawieszenie-powiedział Rome
Spojrzałam na Hobbsa który zrobił minę z lekkim podziwem w stylu " a nie mówiłem że wiedzą wszystko" do policjantki.
-Kto jest w stanie wyprodukować takie części- zapytał Han
-Kilka warsztatów w Londynie-powiedział Bri
-Warsztaty tuningowe nie dały by rady. Kopmy głębiej-powiedziała Tyna
-Han, Gisele, Roman, to wasze zadanie na jutro-rozkazałam-spotkamy się tu jutro i wtedy pojedziecie-powiedziałam
Kiwnęli głową.
-Dobra na dziś to tyle. Czas iść spać. Spadamy-powiedziałam
Chłopacy, ja i Tyna pojechaliśmy do domu. Każdy się wykąpał i poszedł spać. Długo nie mogłam zasnąć. Czułam że o czymś zapomniałam... KURWA! Miałam pogadać z Justinem. Ale ze mnie debil. Jak mogłam zapomnieć. Wzięłam telefon z szafki i napisałam do Justina.

Do: Justin
"Śpisz??"

Nie czekałam długo na odpowiedź.

Od: Justin
"Nie. Już myślałem że o mnie zapomniałaś, mieliśmy 'pogadać' ;) ^^"

Gdy to przeczytałam pomyślałam sobie "napalony dzieciak"

Do: Justin
"Zaraz będę"

Ubrałam się szybko w rurki i bluzę. Wyszłam cichutko z pokoju żeby nie obudzić Luke'a.
-Wybierasz się gdzieś-usłyszałam i zaraz się wyprostowałam
-Muszę coś załatwić-rzuciłam i zaczęłam ubierać buty
-A gdzie?
-A co, chcesz iść ze mną?
-Zależy gdzie.
-Jezu Jai, muszę iść do Justina pogadać z nim.
-Luke ma być zazdrosny?
-A to jakieś przesłuchanie? idziesz czy nie?
-Idę, chce zobaczyć jak oszukujesz mojego brata-zaśmiał się
W tym momencie zrobiło mi się nie dobrze. oszukuję? Luke'a? No właściwie to nie powiedziałam mu o tym co zaszło między mną a Beau'em. Muszę z kimś o tym pogadać. mimo że Jai brał to wszystko na żarty mi nie było do śmiechu ani trochę.Założyłam kurtkę i wyszliśmy z domu. Przeszliśmy ten kawałek do domu Justina. Drzwi otworzył Jaxon.
-Czemu ty zawsze otwierasz-zapytałam
On tylko wzruszył ramionami. poszliśmy do salonu gdzie siedział Justin.
-Hej-przywitał się-myślałem że bedziesz sama.
-A ja myślałam że tylko ja nie śpię. No hej. No to słucham. Od początku-powiedziałam siadając
-Właściwie to wszystko ci już powiedziałem.
-A masz jakiś adres albo coś tego kolesia-zapytałam
-Numer telefonu może być?
-No pewnie.
Justin napisał na karteczce numer i podał mi ją.
-Trzy tygodnie?
-Niecałe, damy radę?
-Pewnie że tak. Dobra ja pogadam z nim i ci powiem co i jak gdy będę wiedzieć,ok?
-ok.
-Dobra to my spadamy a wy idźcie spać. Jutro macie być u dziewczyn.
-Ok-powiedzieli zgodnie
-To pa-pożegnałam się
-Pa.
Wyszliśmy z Jaiem od nich i poszliśmy do siebie. Położyłam się spać i zasnęłam.
*następny dzień*
Gdy się obudziłam była 10. Luke jeszcze spał. Mój słodziutki śpioszek. Ubrałam się w krótkie spodenki, top i full capa. Zeszłam na dół. W kuchni był Jai.
-Hej-przywitałam się
-Cześć-powiedział oschle
-Coś ci jest-zapytałam siadając na blacie
-Nie, przepraszam.
-No spoko.
-A o co wczoraj chodziło z Justinem?
-Dowiesz się w swoim czasie.
Do kuchni weszła Tyna.
-Hejka.
-Siemka-przywitaliśmy się
-To co, szybkie śniadanie i spadamy do dziewczyn??
Tyna kiwnęła głową. Wzięłyśmy sobie po  jabłku i zaczęłyśmy je jeść. Nasze 'śniadanie'
-jedziesz z nami-zapytałam Jaia
-Ok.
Wzięłyśmy z Tyną kluczyki od aut. Napisałyśmy karteczkę do chłopaków że jesteśmy u dziewczyn i jak chcą to niech przyjadą.
***
Staliśmy przy stole z wszystkimi.
-Han, Gisele, Rome do roboty-powiedziałam-producent tego wozu doprowadzi nas do Shaw'a
-Chodźmy-powiedziała Gisele
-Pomogę wam-powiedziała policjantka
Han, Gis,Rome i ta policjantka poszli.
-Tej załatw wozy bez elektroniki którą można unieruchomić.Mają być szybkie-powiedziałam a Tyna się zaśmiała.
-Robi się-powiedział Tej
-Nie ma potrzeby.Nasi ludzie już nad tym pracują-powiedział Hobbs
-Hobbs zajmę się tym-powiedział Tej
-To może być interesujące-stwierdziłam
-A właśnie, ten pocisk to pocisk pełnopłaszczowy 5.45x18mm. Pasuje tylko do pistoletu PSM. w Wielkiej Brytanii taka broń jest zakazana dlatego łatwo można znaleźć jej właściciela. Opłacało się długo być gliną.-mówił Bri
-Lombard
Martyna's POV

Pojechałam z Brianem do lombardu. Miałam przy sobie pocisk który Bri wyciągnął z siedzenia. Weszliśmy do środka. Niewielki sklep. Z boku siedziało dwóch typków i jeden za okienkiem. Brian stał blisko drzwi a ja podeszłam do okienka. Wyciągnęłam pocisk z kieszeni i pokazałam go przez szybę sprzedawcy.
-Szukam właściciela tego-powiedziałam
-Tu nie informacja-powiedział i kiwnął głową do tamtych.
Wstali i szli w moją stronę ale Brian ich zatrzymał uderzeniem głowa o głowę plus kilka ciosów. I takim oto sposobem leżeli na podłodze. Ja w tym czasie złapałam za koszulkę faceta za ladą i mocno przycisnęłam go do okienka.
-Przyjrzyj się dokładnie-powiedziałam
-Tydzień temu jakiś chłopak wykupił cały towar.
-Chłopak? Jak wyglądał?
-Ciemne włosy, wysoki, chyba niebieskie oczy, twardziel, podobno lubi się ścigać-powiedział
-Gdzie się ściga?
-Wyglądam jak fan wyścigów?
Uderzyłam nim mocno o szybę a on opadł na blat.
-Nie, nie wyglądasz.
Wyszłam z Brianem z lombardu,  jechaliśmy do bazy.
*Marlena's POV*
Dziewczyny poszły do domu bo narazie nie musiały nic robić, dopiero jak przyjedzie Tej z autami to przyjdą. Martyna pojechała z Brianem, Gisele, Roman, Han i policjantka jeszcze nie wrócili no i Hobbs pojechał z Tejem. Chłopacy nie przyjechali więc pewnie śpią, sąsiadów też nie ma. Jestem tylko z Jai'em. Siedzieliśmy w ciszy. Próbowałam się skupić i pomyśleć o ich wozach. Oglądałam zdjęcia na ekranach. Przełączyłam zdjęcia ich aut na ich twarze. Na wszystkich sześciu ekranach pojawiły się ich zdjęcia ale tylko jeden przykuł moją uwagę. Ryan. Nie mogłam na niczym się skupić.
-Czemu jesteś rozproszona-zapytał Jai
-Wydaje ci się-próbowałam uniknąć tego tematu
-Znam cię, coś cię rozprasza. Widzę to.
-Sorry ale nie mam ochoty na rozmowę-powiedziałam i szłam w stronę auta
-Czyż byś się bała?
-Ja się niczego nie boję-powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę
-To czemu mi nie powiesz?
-Bo...bo...bo są sprawy o których nie powinno się mówić innym.
-Chodzi o Luke'a.
-Nie...tak...może... nie twoja sprawa.
Drzwi od windy się otworzyły. Dziękuję. Nie będę musiała mu nic więcej mówić.
-Wrócimy do tej rozmowy-powiedział Jai
~~~~~~~~~~~~
Sory jak są błędy ale jestem wykończona i nie mam siły.
* Le Mans-to miasto we Francji. Miasto jest znane głównie ze sportów motorowych - znajduje się tu jeden z najsłynniejszych torów wyścigowych na świecie, na którym rozgrywany jest 24 godzinny wyścig Le Mans. :) Do następnego!! Miłych wakacji!! Komentujcie!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz